W 2016 Monica Puig zszokowała tenisowy świat i wygrała igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. W 2019 zadziwiła Igę Świątek – rozbiła Polkę w pierwszym secie meczu 3 rundy Rolanda Garrosa 6:0. I tak jak po swoim sukcesie w Brazylii, zawodniczka z Portoryko nie była w stanie wznieść się na podobny poziom, tak w kolejnych partiach spotkania z Polką również wyhamowała. W efekcie warszawianka pokonała rywalkę 6:3, 6:3 i znalazła się w szesnastce najlepszych zawodniczek paryskiego turnieju! Równocześnie Iga jest też pierwszą biało-czerwoną tenisistką od czasu Agnieszki Radwańskiej na Wimbledonie 2017, która zaszła w wielkoszlemowej imprezie tak daleko.
31 maja panna Świątek obchodziła 18 urodziny. I choć byłoby ją stać na jakąś ekskluzywną torebkę czy spełnienie innej zachcianki, w stylu wizyta w Luwrze, Polka w głowie miała mieć tylko jedno – turniej Rolanda Garrosa. Na łamach Przeglądu Sportowego przyznał to dziś Piotr Sierzputowski, jej trener: “(…) na świętowanie czasu nie będzie. Żeby na chwilę usiąść w fajnym miejscu – OK, żeby jeździć po zabytkach Paryża – na pewno nie. Nie wtedy, gdy walczymy w szlemie. Iga jest energiczna, ciekawa i żądna świata, ale my staramy się to jednak tonować”.
Świątek energiczna była też w spotkaniu poprzedniej rundy RG, w którym zmiotła Wang Qiang z kortu w 53. minuty. Kibice, którzy liczyli dziś na równie mocne wejście w mecz, musieli przeżyć szok. Oto bowiem Polka popełniła w pierwszej partii piętnaście niewymuszonych błędów, pokazała zaledwie trzy uderzenia wygrywające, w efekcie przegrywając seta 0:6.
Czas pakować walizki? Cóż, niezupełnie. Iga podkreślała niedawno, jak znakomitą pracę wykonuje jej psycholog, bywalczyni radia Weszło Fm Daria Abramowicz. Nie wiemy, czy po sromotnej klęsce w premierowej partii warszawianka zwizualizowała sobie jakąś sesję z Darią, czy po prostu dzięki jej pracy wyrzuciła ten wpierdziel szybko z głowy, w sumie to nieważne. Najistotniejsze jest to, że w końcu zobaczyliśmy zupełnie inną wersję Świątek.
Szczególnie mocno nastolatka zaimponowała nam w siódmym gemie drugiego seta, kiedy to przegrywała przy swoim podaniu 0:40. Polka… odrobiła straty, wyszła na prowadzenie 5:2 i kilka minut potem wyrównała stan meczu. Niesamowite, jak ta młoda dziewczyna potrafi trzymać nerwy na wodzy. Niezwykłe jest też to, że Iga już teraz stanie przed szansą wyrównania najlepszego wyniku Radwańskiej w Paryżu, którym był ćwierćfinał w 2013 roku.
Nie będzie to jednak łatwe do wykonania zadanie, bo w poniedziałek Świątek stanie naprzeciwko Simony Halep, a więc zwyciężczyni Rolanda Garrosa sprzed roku. Oczywiście, nawet jeśli Iga nie sprosta Rumunce, to i tak możemy być z niej dumni. Pamiętajmy, że dla tej dziewczyny to dopiero drugi występ w seniorskim Wielkim Szlemie! Dzisiejsza wygrana da jej awans w okolice 70. miejsca w rankingu WTA, na samą myśl, ile radości da nam ta dziewczyna w kolejnych miesiącach i latach, zaczynamy rżeć z radości pod nosem niczym Eddie Murphy w kultowym “Gliniarzu z Beverly Hills”.
Fot. Newspix.pl