Reklama

Lechia na medal 

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2019, 21:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Tak jak wielokrotnie narzekaliśmy na Lechię, że ta – choć wyniki notuje rewelacyjne – nie gra z należytym rozmachem, godnym miejsca w ligowej czołówce, tak dziś musimy jej przyklaskać: nie wybrała się na przyspieszone wakacje i bardzo ładnie pożegnała się z sezonem 18/19. 

Lechia na medal 

Nie da się ukryć, że spora zasługa w tym Zagłębia Lubin – jeśli w Warszawie utrzymałby się wynik 1:2, Lechia przeskoczyłaby legionistów w tabeli przy wyniku 3:0, którego jednak – mimo wielkich starań – nie udało się osiągnąć. Skończyło się na dwóch strzelonych bramkach, a niedosyt pozostanie tym mniejszy, że przy Łazienkowskiej padł ostatecznie remis. 

Gdańszczanie rozkręcali się dość powoli. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem duuuużej ochoty do gry Maka i Michalaka, wykluczeniu większości atutów ofensywnych Jagiellonii i lichych stałych fragmentów Mladenovicia, który kopał jakby był bez śniadania, a i tak robiło się po nich trochę smrodu. Gola udało się wepchnąć jednak po innym, perfekcyjnie wykonanym wolnym – Łukasik dał świetną wrzutkę na nos, Fila zrobił z niej użytek, choć piłka po drodze odbiła się jeszcze od Sandomierskiego i słupka. Było 1:0. Przed zmianą stron groźnie było jeszcze, gdy sam na sam wyszedł Flavio. Zdecydował się na lob (bardzo słusznie, bo piłka kozłowała, a bramkarz wyszedł), lecz wykonanie przemilczymy. Na jego szczęście mało kto będzie rozpamiętywał tę akcję, bo wcześniej sędzia odgwizdał spalonego. 

Po przerwie Jaga – zapewne znając wynik z Krakowa – nabrała ochoty do gry. Momentem przełomowym mógł być karny Jesusa Imaza. Hiszpan stwierdził jednak, że skoro jedenastka była mocno wątpliwa, zachowa się honorowo i zrobił to: 

Reklama

Swoją okazję miał też Novikovas, który huknął z woleja z kilku metrów (świetna interwencja Kuciaka). Lechia dostała jednak wiatru w żagle i aż do końca meczu atakowała – najpierw po drugą, potem po trzecią bramkę. Możemy tylko się domyślać, że zmobilizował ich w największej mierze wynik z Warszawy. Na 2:0 strzelił Kubicki – koronkowa akcja lechistów, Kubicki próbuje kończyć, Flavio przeszkadza bramkarzowi, co początkowo arbiter uznał za absorbowanie golkipera z pozycji spalonej i gola nie zaliczył. Niesłusznie, bo o żadnym ofsajdzie mowy nie było, decyzję zmieniła dopiero interwencja VAR. Trzeci gol? Tym razem Portugalczyk był już najbardziej wysuniętym zawodnikiem, więc ofsajd został odgwizdany prawidłowo. Chociaż należy dodać, że znów musiał pomagać VAR. 

Lechia Gdańsk udanie puentuje jeszcze bardziej udany sezon. Trzecie miejsce – malkontenci mogą mówić o rozczarowaniu, bo jednak wizja mistrzostwa była więcej niż realna, ale prawda jest taka, że przed sezonem każdy w Gdańsku wziąłby taki scenariusz z pocałowaniem ręki. 

Pluć w brodę może sobie Jagiellonia. Gdyby udało się dziś wygrać, byłaby w pucharach…

[event_results 584934]

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...