Bez żadnych wątpliwości – to był jeden z najlepszych, a kto wie, może nawet i najlepszy mecz Vive Kielce w historii klubu. Podopieczni Talanta Dujszebajewa w pierwszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów zmiażdżyli PSG 34:24.
Oczywiście najważniejszym spotkaniem dla kieleckiego zespołu był w finał Champions League w 2016 roku. Ale wówczas Vive przez długi czas… grało słabo. Jeszcze w 44. minucie tamtego starcia polska drużyna przegrywała z Veszprem 19:28, jednak dzięki heroicznemu pościgowi dogoniła rywali.
Dziś owszem, kielczanie przegrywali na początku 1:3, ale potem ich gra przez większość czasu to była czysta poezja. Vladimir Cupara dokonywał cudów między słupkami – Serb był w takiej formie, że ciężko byłoby go pokonać piłką od tenisa, o handballowej nie wspominając. W efekcie został wybrany graczem meczu, jak najbardziej zasłużenie.
Ale dzisiejszy sukces to nie tylko efekt jego znakomitej gry, to także zasługa taktyki przygotowanej przez Dujszebajewa, Idealnie realizowali ją zawodnicy ze wschodu – Władisław Kulesz i Artsiom Karalek. Nie dość, że obaj współpracowali ze sobą jakby grali w jednym klubie od 2009, to jeszcze rzucili po sześć bramek.
Ok, w tym momencie mówimy stop i kończymy z indywidualnymi wyróżnieniami. Tu trzeba pochwalić CAŁY zespół, który zatrzymał przecież prawdziwą potęgę. No bo spójrzcie na skład PSG: w bramce najlepszy golkiper w dziejach handballa Thierry Omeyer. W polu uważany przez wielu za nr 1 w historii dyscypliny Nikola Karabatić, a także kilku innych wybitnych praworęcznych rozgrywających, jak Mikkel Hansen czy Sandor Sagosen. Na lewym skrzydle znakomity Uwe Gensheimer i tak dalej, i tak dalej. Drużyna złożona z tych wielkich nazwisk dzisiaj nie istniała. W związku z tym odniosła najwyższą porażkę w Lidze Mistrzów od 2014 roku! I dopiero trzecią w piętnastym spotkaniu tych rozgrywek w obecnym sezonie.
Zwycięstwo kielczan smakuje tym bardziej, że to właśnie PSG… wyeliminowało Vive przed rokiem w ćwierćfinale. W Hali Legionów gospodarze zostali wówczas upokorzeni – przegrali 28:34 a do przerwy było nawet 22:10 dla Francuzów! Kompromitacja, która mocno musiała siedzieć w wielu zawodnikach Dujszebajewa. Dzisiaj zrewanżowali się rywalom z nawiązką, jesteśmy pewni, że w najśmielszych marzeniach nie przypuszczali, że wygrają aż tak wysoko. Oczywiście czeka nas jeszcze rewanż w Paryżu, w którym wiele może się zdarzyć – podrażnione gwiazdy PSG będą chciały odrobić straty, ale wydaje się, że wygrana z Vive jedenastoma bramkami (lub dziesięcioma ale poniżej wyniku 34:24) przekracza nawet ich wielkie możliwości. Wszystko wskazuje więc na to, że handballowa drużyna francuskiego klubu, tak jak piłkarska, nadal będzie musiała czekać na pierwszy triumf w Lidze Mistrzów…
Fot. Newspix.pl