Reklama

Czy osłabiona Legia zdoła wrócić na szczyt?

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

25 kwietnia 2019, 11:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

30. kolejka: Lechia obejmuje prowadzenie w Krakowie, Legia traci bramkę z Pogonią. Gdańszczanie mają w pewnym momencie w wirtualnej tabeli sześć punktów przewagi nad warszawianami.

Czy osłabiona Legia zdoła wrócić na szczyt?

32. kolejka: Legia – gdzieś tak w okolicach 83. minuty spotkania Pogoń-Lechia – ma pełne prawo liczyć, że wygrywając w Poznaniu, odskoczy bezpośrednim rywalom na sześć punktów.

Stan na dziś: Lechia jest liderem, a Legia jedzie na mecz do Gdańska osłabiona.

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

To, co dzieje się w ostatnim czasie z Ekstraklasą, wymyka się jakimkolwiek ramom. Nie wiemy, co było bardziej emocjonujące – kolejka tuż przed podziałem na grupy, gdy w pewnym momencie wydawało się, że Lechia znalazła się na pole position w walce o mistrzostwo, by po chwili spektakularnie swoją szansę spartaczyć, czy wczorajsza jazda bez trzymanki w Szczecinie. Przypomnijmy: dwie bramki w dwie minuty, potem dwie bramki w trzy minuty, następnie – dla odmiany – dwa trafienia w pięć minut, a wszystko doprawione porażką Legii z drużyną, która w tym sezonie straszy tak, jak pistolet na wodę w rękach przedszkolaka.

Reklama

Potrafimy wyobrazić sobie, że gdyby Pogoń utrzymała korzystny wynik, albo – mówiąc wprost – sędzia Dobrynin nie popełnił kompromitującego błędu, a Legia zrobiła swoje w Poznaniu, to w następnej kolejce warszawianie walczyliby o zapewnienie sobie mistrzostwa Polski. Dziewięć punktów stanowiłoby przewagę nie do roztrwonienia.

No, ale w lidze, który przed losowością i fartem rozkłada czerwony dywan, kłania się w pas i zaprasza do środka, a pewne są jedynie kiksy obrońców Zagłębia Sosnowiec, nie może być tak, jak zakłada scenariusz. Według planu. Zgodnie z utartymi ścieżkami.

Lechia wygrała, Legia dostała w czapę. Obie drużyny mają po 63 punkty. Bezpośrednie starcie już w sobotę w Gdańsku.

LECHIA OGRA LEGIĘ? KURS 3,0 W TOTOLOTKU

Legioniście zagrają bez Cafu i Vesovicia. Jeżeli chodzi o pierwszego, to kto wie – może nie ma sensu przebąkiwać o osłabieniu? Mówimy o gościu, który wiosną znacznie przyhamował. To nie jest ten sam Portugalczyk, który w rundzie jesiennej wyrastał na jednego z najlepszych piłkarzy w lidze. Teraz? Ot, wyszedł mu głównie mecz z Arką, gdy zaliczył asystę. Poza tym bryndza. No, ale mimo wszystko umiejętności wciąż posiada i bez niego kadra robi się jednak ciut węższa.

Za to niewątpliwie sporym osłabieniem będzie brak Vesovicia. Czarnogórzec się ogarnął, przestał zbierać głupie czerwone kartki za brutalne wejścia i stał się po prostu solidnym obrońcą z efektownymi przebłyskami, jak w starciu z Jagiellonią, kiedy był – obok Carlitosa – najlepszym zawodnikiem na boisku. Jego brak sam w sobie jest powodem do niepokoju, ale równie dobijająca musi być świadomość, że zastępującemu go Stolarskiemu – który solidny mecz przeplata dwoma przeciętnymi i trzema słabymi – przyjdzie rywalizować na stronie z Haraslinem i Mladenoviciem.

Reklama

Na domiar złego spotkanie z trybun obejrzy Aleksandar Vuković, wyrzucony z Lechem, więc de facto Legia traci trzy ogniwa na najważniejszy mecz sezonu.

Mecz o tyle ważny, że – w razie zwycięstwa – można dobić rywala podwójnie. Po pierwsze – Lechia przegrałaby drugi mecz z rzędu u siebie, co na ostatniej prostej w walce o mistrzostwo mogłoby być dla drużyny Piotra Stokowca rozstrajające. Dalej – wydaje się, że do końca sezonu legioniści mają po prostu ciut łatwiejszy terminarz.

Spójrzmy:

Lechia: Legia (D), Cracovia (W), Zagłębie (D), Lech (W), Jagiellonia (D).

Legia: Lechia (W), Piast (D), Pogoń (D), Jagiellonia (W), Zagłębie (D).

Przede wszystkim – zaraz po przyjęciu Legii, Lechia jedzie do Krakowa, gdzie przed chwilą dostała czwórkę w plecy. A to tylko pokazuje, jak ważne będzie sobotnie starcie z osłabioną Legią, która po raz kolejny postara się wczołgać na szczyt.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...