Imponuje nam w ostatnich tygodniach Hubert Hurkacz. Polak najpierw dotarł do ćwierćfinału turnieju w Dubaju, odprawiając po drodze m.in. Keia Nishikoriego, a potem powtórzył ten wyczyn w zawodach jeszcze wyższej rangi – Indian Wells. Tam znów ograł Japończyka i kilku innych, niezłych rywali, a zatrzymał go dopiero Roger Federer. Szwajcara w finale pokonał za to Dominic Thiem, czyli… dzisiejszy rywal Huberta.
Hurkacz wskoczył ostatnio na naprawdę znakomity poziom. Toczy wyrównane boje z rywalami ze zdecydowanie wyższej tenisowej półki, bez większych trudów odprawiając za to tych, z którymi wygrywać powinien, jeśli chce nadal piąć się w górę. Tak było z Donaldem Youngiem w Indian Wells, tak – już w Miami – gdzie pokonał Matteo Berrettiniego, 6:4 6:3. A Włoch to całkiem niezły tenisista, zdarzyło mu się nawet wygrać jeden turniej ATP, w rankingu plasuje się zresztą o kilka pozycji przed Polakiem (co, mamy nadzieję, niedługo się zmieni). No i oczywiście jego trener, Vincenzo Santopadre, jest też zięciem Zbigniewa Bońka, prezesa PZPN. Podobno biogram Mateo nie może obyć się bez tej wzmianki, więc ją tu wrzucamy.
Adam Romer, redaktor naczelny tygodnika „Tenisklub”:
– Taka forma Huberta to oczywiście bardzo dobry sygnał. Bo to znaczy, że u tego chłopaka wszystko jest robione niezwykle profesjonalnie. Dlatego spodziewam, że on już będzie regularnie wygrywał takie mecze, a te z lepszymi rywalami – i tak widzę dzisiejsze spotkanie – zdarzy mu się wygrać raz na jakiś czas. Hubert rozwija się krok po kroku, a kiedy wejdzie na swój najwyższy poziom, może się okazać, że zrobi taką karierę jak właśnie Dominic Thiem. Bo on też potrzebował na to trochę czasu. Oczywiście, wszyscy go chwalili za mecze na mączce, ale nie było przekonania, że to najwyższej klasy zawodnik. A po zwycięstwie w Indian Wells można tak o nim mówić.
Skoro Austriak został wywołany, to warto napisać o nim kilka słów. Dla Thiema wygrana w Indian Wells to największy sukces w karierze. Zresztą sam to tak opisał, dodając, że nigdy wcześniej nie był tak szczęśliwy. Nawet gdy awansował do finału Roland Garros w poprzednim sezonie (zresztą sromotnie przegranego z Rafą Nadalem). Austriak zajmuje aktualnie czwarte miejsce w rankingu ATP, czyli jest dokładnie 50 miejsc nad Hubertem. Nie jest najwyżej notowanym graczem, z jakim Polak się mierzył, bo raz, że Hurkacz grał z Rogerem Federerem, czyli byłą „jedynką”, a dwa, że gdy mierzył się z Marinem Ciliciem, to ten był numerem „3” na świecie. Mimo tego nie ule ga jednak wątpliwości, że Austriak będzie groźniejszy od Chorwata, bo jest w znakomitej formie.
Adam Romer:
– Faworytem na pewno jest Thiem, choć mamy większe oczekiwania wobec tego meczu niż mielibyśmy jakieś dwa miesiące temu. Są argumenty za tym, żeby liczyć na dobry występ Hurkacza, ale myślę sobie, że będzie mu trudno. Gdy porówna się Dominica z Nishikorim, z którym Hubert ostatnio wygrywał, to Thiem jest bardziej kompletnym zawodnikiem. Jeżeli Hubert będzie miał takie momenty – a z Japończykiem tak było – że będzie zbyt pasywny, to będzie mu bardzo trudno. Thiem jest na fali i swoimi rotacjami, siłą gry, może Polakowi na nic nie pozwolić. Hubert musi grać na świetnym poziomie cały czas, bez chwili zawieszenia.
Czy obaj tenisiści mogą się czymś zaskoczyć? Nie ma takiej opcji. Hubert nie jest już anonimowym graczem, w ostatnich tygodniach pokazał się szerszej publiczności i chwalili go dosłownie wszyscy rywale – na czele z Rogerem Federerem. Dominic Thiem to już gwiazda kortów, od kilku lat w światowej czołówce, a niedawne zwycięstwo w Indian Wells tylko potwierdziło jego umiejętności. Ale i on wie, że „na początek zmierzy się z bardzo trudnym rywalem, jakim jest Hurkacz. Już w pierwszym spotkaniu nie będzie łatwo”. Bo tak Austriak ujął to na konferencji prasowej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – Hubert potwierdzi jego słowa dziś w nocy. Ich mecz powinien się bowiem zacząć równo o północy naszego czasu. A czy Polak jest w stanie powalczyć o zwycięstwo? Odpowiada Adam Romer:
– Kwestia budowania siebie jako tenisisty wciąż przed nim. Thiem jest już kompletnym zawodnikiem, Hubertowi jeszcze trochę do tego brakuje. Boję się, że momentami będzie odstawał od Thiema i ten to bezwzględnie wykorzysta. Nie oczekuję od tego meczu niczego więcej ponad dobry występ Huberta. Może być mu trudno ugrać więcej niż ugrał tydzień temu z Federerem w Indian Wells [Hurkacz przegrał 4:6 4:6, po dobrej grze – przyp. red.].
Sami widzicie. Może i nie brzmi to najlepiej, ale wolimy nie fałszować rzeczywistości. Z drugiej strony jednak – w ostatnich dwóch tygodniach Hubert Hurkacz zaskoczył nas kilkukrotnie. Czemu więc nie miałby tego zrobić po raz kolejny?
Fot. Newspix