Arytmia, asymetria, wymienność pozycji. Nie od dziś wiadomo, że w nowoczesnym futbolu przewagę ma ten, kto jest trudniejszy do odszyfrowania. Nie wygrasz meczu grając wszystkie piłki jednym skrzydłem, nie wygrasz meczu pchając się przez 90 minut środkiem pola. Stąd te zmiany tempa gry, zmiany stron, zmiany sektorów preferowanych w fazie ataku.
W meczu Lecha Poznań z Arką Gdynia oba zespoły były świadome wagi tych pozornie nieistotnych detali. Wychwyciliśmy z tego pasjonującego spotkania dwa zagrania, które idealnie ilustrują trendy w rodzimym futbolu. W kolejnym odcinku Akademii Taktycznej Ekstraklasy mamy zaszczyt zaprezentować przerzucanie ciężaru gry.
Zacznijmy może od Lecha, który zresztą zaprezentował asymetrię typową dla zespołu faworyzowanego, pokroju Barcelony czy Realu w lidze hiszpańskiej. To nie był nagły zryw, wręcz przeciwnie, przemyślana wymiana podań, dzięki której piłkarze Lecha zdobyli kilkadziesiąt metrów przestrzeni. Spójrzcie sami:
Kiedy jesteś 10m od pola karnego rywali i postanawiasz jednak uruchomić swojego bramkarza, a ten daje lagę na aut. Podsumowanie tego meczu. #LPOARK pic.twitter.com/GE45yjaln5
— Hubert Michnowicz (@Hubert_Michno) 3 marca 2019
Wystarczył jeden zwrot i dwa podania, a piłkarze Lecha przenieśli się spod pola karnego we własną szesnastkę, ba, chwilę później znów zdobyli kilkadziesiąt metrów w odwrotnym kierunku. Czy któryś z arkowców mógł się spodziewać takiego rozegrania? Atak lewym skrzydłem, okazja do dośrodkowania z głębi pola, albo próby kombinacyjnej gry z innymi pomocnikami. Czytelne jak kryminały z kiosku Ruchu. A cofnięcie do bramkarza? Klasyczne przerzucenie ciężaru gry na drugą stronę boiska, kompletnie dezorganizujące defensywę przeciwników. Sami zobaczcie, co zyskał w tej akcji Lech – w jej początkowej fazie przy piłce aż roiło się od zawodników w żółtych koszulkach. Przy finalnym podaniu Burić był zupełnie niekryty, uwolniony od pressingu.
W ten sposób grają zespoły lubujące się w posiadaniu piłki, w szanowaniu jej, wymianie dziesiątek podań przy wspomnianej zmianie tempa i strony gry. Drużyny preferujące kontratak, muszą działać w inny sposób: najlepiej taki, jak zaprezentowała Arka Gdynia. Niestety, tutaj nie mamy materiału wideo, opieramy się na fragmencie relacji live na naszej stronie. Michael Olczyk dochodzi do piłki na wprost Buricia, kilka metrów przed polem karnym. Bezpośrednie uderzenie na bramkę zapewne padłoby łupem bramkarza bądź obrońców, bo przecież Olczyk nie jest żadnym Bashą czy Borysiukiem, żeby z takiej sytuacji ładować po widłach. Dlatego zawodnik Arki przytomnie rozciąga grę do prawej flanki.
Nie no, dobra, będziemy z wami szczerzy. Tak naprawdę to nie chciał przerzucić ciężaru gry, tylko strzelił tak fatalnie, że piłka poleciała na aut na wysokości szesnastki. Było to bardzo śmieszne, więc postanowiliśmy przypomnieć raz jeszcze.
To już wszystko w tym odcinku Akademii Taktycznej Ekstraklasy, mamy nadzieję, że zapamiętacie tę lekcję na długo i podczas najbliższego meczu Lecha z Arką zajmiecie się jakąś pożyteczną dla społeczeństwa pracą, zamiast oglądania tego kabaretu.