Lechia Gdańsk może w tym sezonie pochwalić się najlepszą defensywą w lidze, choć przecież cały czas powszechny jest pogląd, że na środku obrony ma piłkarzy średnio poważnych. Trzeba przyznać, że wcześniej solidnie pracowali na taką opinię – zwłaszcza Błażej Augustyn. Ale też trzeba być sprawiedliwym i zauważyć, że w tym sezonie kilku gości weszło na dobry, równy poziom, czego byśmy się już po nich nie spodziewali – zwłaszcza po Błażeju Augustynie.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
A jednak fakty są takie, że 31-letni stoper wreszcie prezentuje formę, której brakowało mu wcześniej, by osiągnąć w futbolu coś więcej. Choć w tym względzie i tak pewnie wielu chętnie by się z nim zamieniło. Jakby nie było, liznął Serie A w barwach Catanii – i to w czasie, gdy Włosi nie sprowadzali Polaków hurtem – w drugiej lidze włoskiej wyrobił sobie przyzwoitą markę, sporo pograł także w szkockim Hearts. Sam zapewne liczył na znacznie więcej, jeśli jednak on i koledzy nie spuszczą z tonu, wielu z nich osiągnie największy sukces w dotychczasowej karierze – mistrzostwo Polski. Gdyby się udało, Augustyn mógłby czuć, że naprawdę dużo do tego tytułu dołożył.
Lechia zdecydowanym faworytem meczu z Wisłą Kraków. W TOTOLOTKU kurs na jej zwycięstwo wynosi 1,65
W trwającym sezonie prezentuje to, co jest najbardziej pożądane u obrońców, czyli powtarzalną solidność. Jedynym meczem, w którym nawiązał do wcześniejszych kiksów, było starcie z Arką Gdynia w 13. kolejce. Augustyn ewidentnie zagrał ręką w polu karnym, sędzia po obejrzeniu powtórek podjął jedyną słuszną decyzję wskazując na “wapno”, ale winowajca ubzdurał sobie, że Lechia została skręcona. Podbiegł z pretensjami do Bartosza Frankowskiego, zaś w przerwie przed kamerami Canal+ ośmieszył się argumentacją, że jedenastki być nie powinno, bo „piłka przelała mu się przez bark”, a ponadto… „Arka nic nie straciła na jego interwencji”. Trudno było się nie zaśmiać z politowaniem.
Augustyn jednak wcześniej strzelił gola dającego gospodarzom prowadzenie, a jego drużyna ostatecznie wygrała 2:1. Dostał wtedy od nas notę “4” i jak dotąd, poniżej tego poziomu nie schodzi. “Czwórkę” i tak otrzymał tylko trzy razy. Olbrzymi postęp.
W gruncie rzeczy mówimy o jednej z największych metamorfoz ostatnich miesięcy w Ekstraklasie. Rok temu kibice Lechii najchętniej wywieźliby go na taczkach i oddali komukolwiek, nawet za dopłatą. Augustyn był największym “zapalnikiem”, w każdej chwili należało się spodziewać, że może coś odwalić. On sam tłumaczył to potem wejściem z marszu do składu po transferze z Ascoli, gdy był jeszcze nieprzygotowany i potrzebował ze dwóch tygodni na nadrobienie zaległości. Do tego cały zespół miał być źle przygotowany, jedna wpadka napędzała drugą i przez całą jesień 2017 nie udało się wyjść z tej spirali.
Ubiegłoroczną wiosnę Augustyn w całości mógł spisać na straty. Najpierw leczył kontuzję, a w pięciu ostatnich kolejkach siedział na ławce. Piotr Stokowiec przy Michale Nalepie ustawiał Stevena Vitorię.
Dziś 31-latek ze Strzelina jest pewniakiem u Stokowca i przeważnie go nie zawodzi. W sobotni wieczór Lechia zmierzy się z Wisłą Kraków i ma to być rewanż za jesienną upokarzającą porażkę w lidze. Gdańszczanie przegrali wtedy 2:5, czyli w tym jednym meczu stracili ponad 1/4 wszystkich straconych goli (18). Augustyna akurat wtedy zabrakło w składzie, co również ma swoją wymowę. Powtórki nie sposób zakładać. Aktualnie defensywa biało-zielonych spisuje się wyśmienicie. W ostatnich sześciu kolejkach pozwoliła rywalom na zdobycie jednej bramki i to z rzutu karnego (Kamil Drygas).
Wygrana Wisły w Gdańsku byłaby największą niespodzianką tej kolejki. TOTOLOTEK w razie takiego scenariusza płaci po kursie 5,50
Gdy dodamy fakt, że Lechia może wystawić optymalny skład, a będąca po zimowym rozbiorze Wisła ma jeszcze bieżące problemy kadrowe (kartki Łukasza Burligi, absencja Sławomira Peszki wynikająca ze wcześniejszych ustaleń między klubami, kontuzje Pawła Brożka i Rafała Boguskiego), wychodzi nam, że faworyt jest zdecydowany i oczywisty. Inna sprawa, że w Ekstraklasie niekoniecznie musi to mieć znaczenie.
Fot. FotoPyk