Na ten mecz czeka od dawna cała sportowa Ameryka. W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu kolejny krok w kierunku futbolowej nieśmiertelności spróbują wykonać Bill Belichick i Tom Brady. Duet, który od lat stanowi o sile New England Patriots, tym razem spróbują wykoleić zawodnicy Los Angeles Rams, których w tym sezonie od sukcesu do sukcesu prowadzi zaledwie 33-letni Sean McVay.
Jak zawsze w związku z Super Bowl duża część uwagi mediów skupia się na kwestiach pozasportowych, jednak w tym roku zanosi się na wydarzenie bez precedensu. Chodzi o… jajko. “World Record Egg” to akcja, która miała na celu pobicie rekordu polubień na Instagramie. Jeszcze pod koniec 2018 roku należał on do celebrytki Kylie Jenner, która zamieszczając zdjęcie pociechy zebrała ich ponad 18 milionów. Czwartego stycznia do gry wkroczyło tajemnicze jajko, które szybko rozniosło się niczym wirus. Pobicie rekordu udało się dość szybko, ale dziś – niespełna miesiąc od początku akcji – licznik przekroczył… 52 miliony!
Absurdalna akcja się udała, a o kuriozalnym happeningu szeroko rozpisywały się portale. No dobrze, ale gdzie w tym wszystkim NFL i Super Bowl? Po dwóch tygodniach na profilu jajka ukazało się jednak kolejne zdjęcie – z małym pęknięciem widocznym na skorupce. Na kolejnych fotografiach pojawiało się coraz więcej rys, aż wreszcie 1 lutego na jajku pojawił się charakterystyczny szew kojarzący się jednoznacznie z futbolową piłką. “Koniec czekania. Wszystkiego dowiecie się w niedzielę po Super Bowl. Oglądajcie na Hulu!” – głosi lakoniczny komunikat.
Jajko może więc okazać się największym wygranym Super Bowl pod względem marketingowych, ale nieco ambitniejszych wydarzeń kulturalnych z pewnością nie zabraknie. Pod koniec stycznia szerokim echem odbił się krótki film, w którym Jeff Bridges nawiązywał do pamiętnej roli w obrazie “Big Lebowski”. Pojawiły się dwie teorie – albo bracia Coen ogłoszą światu premierę kolejnej części dzieło, albo “Dude” wystąpi w jakiejś reklamie. Wszystkiego dowiemy się oczywiście 3 lutego, podczas słynnej sesji reklamowej związanej z Super Bowl.
W tym roku decydujący mecz sezonu zostanie rozegrany w Atlancie. Arena została oddana do pełnego użytku w 2017 roku i w niedzielę będzie mogła pomieścić 75 tysięcy osób. Zanim zajmiemy się stroną sportową niedzielnego wieczoru, warto jeszcze poświęcić kilka słów temu, co wydarzy się w przerwie. Bez względu na to, co to będzie, zanosi się na spore kontrowersje.
Koncert formą protestu?
“Halftime Show” to od lat ważne uzupełnienie finału. Na głównej arenie przed milionami Amerykanów występowały największe gwiazdy muzyki – Prince, Rolling Stones, Michael Jackson czy Justin Timberlake. Tym razem wybór padł na grupę Maroon 5, której towarzyszyć będą raperzy – Big Boi i Travis Scott. Na dużej scenie czasami zdarzają się rzeczy dziwne, które szybko zaczynają żyć własnym życiem. Równo 15 lat temu to właśnie podczas Super Bowl Timberlake pokazał światu pierś Janet Jackson. Podobno zupełnie przez przypadek…
Tym razem na aż takie ekscesy się nie zanosi, ale niektórzy spodziewają się po muzykach mocnej deklaracji politycznej. Roger Waters publicznie wezwał wszystkich biorących udział w przedsięwzięciu do tego, by klęknęli i przypomnieli światu o sprawie Colina Kaepernicka. Rozgrywający w 2016 roku zaczął klękać podczas hymnu, by – jak twierdzi – zwrócić w ten sposób uwagę na problem systemowej przemocy wobec Afroamerykanów.
Do jego specyficznego protestu stopniowo przyłączyli się kolejni zawodnicy, ale sam zainteresowany popadł w niełaskę i od dawna nie może znaleźć klubu. Nie przeszkodziło to jednak firmie Nike, która obsadziła go w głównej roli głośnej kampanii reklamowej w 2018 roku. Sprawę w swoim czasie komentował nawet Donald Trump, który publicznie domagał się, by właściciele klubów zaczęli karać swoich zawodników za “znieważanie hymnu”. W ostatnich miesiącach protest ucichł, ale jeden z założycieli grupy Pink Floyd uważa, że zbliża się idealna okazja, by temat wywołany przez rozgrywającego powrócił z pełną mocą.
“Wzywam wszystkich uczestników Halftime Show do okazania solidarności Colinowi Kaepernickowi, ale też wszystkim dzieciom zabitym na ulicach i ich pogrążonym w żałobie rodzinom. Matka zawsze powtarzała mi, że z każdej sytuacji zawsze można znaleźć właściwe wyjście. Więc bardzo was proszę, moi bracia – przed wami trudna decyzja. Nie będzie łatwo i pewnie wkurzycie wszystkich ludzi prezydenta, ale miejcie to w dupie! Zróbcie to, co trzeba. To, o czym w głębi serca wiecie, że jest słuszne” – zaapelował Waters w mediach społecznościowych.
W styczniu petycję wzywającą artystów do protestu podpisało ponad 100 tysięcy osób. Pretensje do Travisa Scotta za udział w całym przedsięwzięciu miał zresztą zgłaszać prywatnie sam Kaepernick, który wciąż czeka na sądowe rozstrzygnięcie sprawy z NFL. Raper przed wyrażeniem zgody miał jednak jeden warunek – zażądał od władz ligi wpłaty 500 tysięcy dolarów na fundację walczącą ze społecznymi nierównościami. Jeśli po kimś spodziewać się w niedzielę jakiejś mocnej deklaracji, to chyba właśnie po nim.
Bez względu na to, co się ostatecznie wydarzy, występ będzie szeroko komentowany, ale widowisko sportowe raczej na tym specjalnie nie ucierpi. Super Bowl LIII pod wieloma względami zapowiada się na wyjątkowe starcie doświadczenia z młodością i zwłaszcza dla drużyny Patriots może być symbolicznym zamknięciem pewnej epoki.
Różne drogi do finału
Tom Brady pod wodzą trenera Billa Belichicka po raz pierwszy sięgnął po Super Bowl w 2002 roku po batalii właśnie z Rams, którzy wtedy grali jeszcze w Saint Louis. To rywale byli wtedy wielkimi faworytami – w całym sezonie przegrali zaledwie dwa mecze. W finale Brady – który w tamtym sezonie wypłynął na szerokie wody za sprawą kontuzji podstawowego rozgrywającego – po raz pierwszy pokazał swój geniusz. Od tamtej pory jego zespół dziewięć razy grał o decydującą stawkę, odnosząc przy tym pięć zwycięstw. On sam został z kolei jedną z największych gwiazd amerykańskiego sportu, choć w drafcie został przecież wybrany z numerem… 199.
Rams przeszli o wiele dłuższą i bardziej skomplikowaną drogę. Ich właścicielem od 2010 rok jest Stan Kroenke – ten sam, który od lat rozdaje karty w Arsenalu. W 2017 roku sternik zdecydował się na posunięcie bez precedensu – w roli głównego trenera zatrudnił niedoświadczonego Seana McVaya. Trafił w sam środek tarczy – 31-letni wówczas szkoleniowiec z miejsca odmienił poczynania drużyny zwłaszcza w ofensywie.
“Ma pamięć fotograficzną i niezwykły zmysł do zagrywek. Jeśli obejrzał 200 meczów Patriots z ostatnich lat, to pewnie jest w stanie odtworzyć większość ich zachowań na boisku. Czy to wystarczy? Trudno powiedzieć. W sporcie, w którym – wciąż – największą wartość mają rozgrywający, trema debiutującego w Super Bowl Jareda Goffa może okazać się decydującym czynnikiem. Jeśli sobie z nią poradzi – Rams powalczą” – przewiduje Adrian Pudło, dziennikarz sportowy TVP Info.
“Choć bez cienia wątpliwości największą gwiazdą na boisku będzie Tom Brady, za najlepszego zawodnika trzeba uznać obrońcę Rams – Aarona Donalda. 27-latek, choć w NFL gra dopiero piąty sezon, już teraz uważany jest za najlepszego w historii na swojej pozycji. Podczas jednego z meczów sezonu zasadniczego, z Chicago Bears, trener rywali – by zneutralizować jego atuty – zdecydował się go… potrajać. Prawdopodobnie nie ma takiej siły, która mogłaby go zatrzymać: nie dość, że wielki, piekielnie silny, to przy okazji bardzo szybki na nogach. Zawodnik kompletny” – dodaje.
Niedzielna batalia to starcie pokoleń. 33-letni McVay spotka na swojej drodze dwa razy starszego Belichicka. Pierwszy zostanie najmłodszym trenerem, który kiedykolwiek rywalizował o Super Bowl. Drugi znajdzie się na przeciwnym biegunie – zostanie drugim najstarszym szkoleniowcem, który walczył o to wyróżnienie. Tak wielkiej różnicy wieku między trenerami na tym poziomie jeszcze nie było. Brady z kolei przejdzie do historii jako najstarszy rozgrywający. Jared Goff – jego odpowiednik z drużyny Rams – miał dokładnie 7 lat, gdy jego słynny rywal po raz pierwszy zdobywał prestiżowe trofeum.
Przed meczem trudno wskazać zdecydowanego faworyta. Patriots ślizgali się przez kolejne fazy, jednak w decydującym momencie – w finale konferencji z Kansas City Chiefs – mistrzowską klasę po raz kolejny pokazał Brady. Rams z kolei formą imponowali na początku rozgrywek, kiedy to bili właściwie wszystkich. Problem w tym, że o ich triumfie w finale konferencji z New Orlean Saints przesądził koszmarny błąd sędziowski z samej końcówki.
W NFL powtórki wideo działają od lat, ale w ograniczonym zakresie. Władze ligi boją się jednak, że rozszerzenie ich zakresu kompletnie zabije dynamikę gry. Inna sprawa, że w wielu sytuacjach po prostu ciężko o konsekwencję w orzekaniu. Nie ma jednak wątpliwości, że Saints zostali skrzywdzeni, ale Patriots temat sędziowskich kontrowersji również zdążyli przerobić wiele razy w ostatnich latach. Jak w niedzielę może wyglądać starcie szkoleniowców dwóch generacji?
“Obaj są mistrzami w tzw. adjustments, czyli poprawkach wprowadzanych w przerwie. Na podstawie tego, co widzą przez pierwsze trzydzieści minut gry, wyciągają wnioski, dzięki którym neutralizują rywali w drugiej części. W starciu dwóch świetnych ataków, rozstrzygające powinno być więc to, czyja obrona spisze się lepiej. Tę Rams prowadzi słynny Wade Philips, który przed kilkoma laty zdobywał Super Bowl z Denver Broncos. W Patriots jest Brian Flores – uczeń Belichicka, który spędza w tej roli dopiero pierwszy sezon. Zdecydują najpewniej pojedyncze zagrania i mniejsze lub większe błędy. Trudno spodziewać się wyraźnego zwycięstwa którejś z drużyn, oczekuję raczej wielkich emocji do ostatnich sekund” – przewiduje Adrian Pudło.
W teorii występują więc chyba wszystkie składowe dobrego widowiska. Z naszego punktu widzenia jest jednak pewien zasadniczy problem – tym razem Super Bowl nie pokaże żadna polska stacja telewizyjna. Wydarzenie będzie można obejrzeć między innymi w amerykańskiej stacji CBS Sports, włoskim Rai 2 lub na niemieckim kanale Pro 7. Bezpośredni dostęp można także wykupić on-line za pomocą “game passa” u samego nadawcy.
KACPER BARTOSIAK
Fot. Newspix.pl