Musimy wam zdradzić, że nieźle się dziś uśmialiśmy. Do tej pory wiele mogliśmy powiedzieć o Patryku Mikicie – że szybki i że ma niezłe uderzenie, zarówno na boisku, jak i poza nim, ostatnio zresztą wyłącznie poza nim. Śmiało moglibyśmy posądzać go o nieumiejętność posługiwania się umysłem, o kompletny brak wyczucia przy używaniu portali społecznościowych i jeszcze kilka innych rzeczy. Generalnie: szuru-buru w głowie, fatalny rok za nim, jednak nikt przecież nie powiedział, że lewoskrzydłowy musi być członkiem MENSY.
Ale – uwaga – okazuje się, że Patryś umie liczyć, nie tylko na siebie. Bo pieniądze też.
21-letni “Kosmita” z warszawskiej Woli od jakiegoś czasu przygotowywał się do sezonu z Ruchem Chorzów. Aż nagle dziś na Śląsku zawrzało: Mikita zwiał, nie ma go! No więc skoro nie wiadomo, co się dzieje z naszym ulubieńcem, natychmiast sami zaczęliśmy go lokalizować, aby znaleźć odpowiedź na nurtujące nas pytanie. Jakim cudem zawodnik dachujący na zakręcie swojej przygody z piłką rezygnuje z oferty trzeciego zespołu minionego sezonu Ekstraklasy? Niebywałe. Ujmując jego sytuację wprost: w Legii już go skreślili, mając dość pozaboiskowych wybryków, w Widzewie zawiódł na całej linii, z czasem wręcz przestał się łapać choćby nawet na ławkę spadkowicza, po czym gość ucieka z klubu, który był gotów dać mu prawdziwą szansę.
Niezrozumiały był dla nas sam pomysł chorzowian, by uzupełnić skład akurat Mikitą, lecz kosz, jakiego później im dał – tym, którzy postanowili podać rękę leżącemu – jest niezrozumiały po stokroć bardziej.
Wiemy dobrze, że z tych kilkunastu tysięcy (12-14), jakie miesięcznie Legia przelewa na jego konto, niewiele zostaje już po paru dniach, a w niedalekiej przeszłości zdarzało się, że musiał dzwonić do klubu po “wsparcie”, ponieważ – za co jak za co – za wynajem mieszkania zapłacić warto, żeby nie obudzić się pod gołym niebem. Jako że Ruch postawił sprawę jasno, chciał mu płacić mniej – raz, że kasy brakuje, dwa, że najpierw wypada dać coś od siebie – Patryk zdecydował się zwijać mandżur i wracać do stolicy, gdzie jest niepotrzebny, lecz hajs się zgadza.
Co dalej z tym kukułczym jajem? Patryku, wbrew temu, co ci się wydaje, raczej nie zadzwonią do ciebie z ani z Manchesteru, ani z Milanu, chyba że tego z Milanówka. Zakładamy, że nikt rozsądny nie przebije propozycji z Chorzowa, w Legii też nie zostaniesz. Teraz prawdopodobnie wypożyczą cię do Dolcanu, a w międzyczasie wykombinują, jak się ciebie ostatecznie pozbyć.
“Zakład poprawczy Ząbki” – jeśli się ziści – będzie najpewniej ostatnią szansą Mikity, by jeszcze kiedyś na poważnie kopać piłkę, a nie wspominać na ławce pod blokiem, że była opcja zahaczyć się w Ruchu…
Fot: FotoPyK