Reklama

Legendy, z którymi będzie ścigał się Krzysztof Piątek

red6

Autor:red6

21 stycznia 2019, 13:39 • 7 min czytania 0 komentarzy

Choć w ostatnich latach w ataku Milanu kręciły się takie nieporozumienia jak Gianluca Lapadula czy Luiz Adriano, piękna historia tego klubu napisana jest w dużej mierze przez środkowych napastników. Skutecznych i efektownych kozaków, dla których chodzi się na stadiony. Mistrzów świata czy Europy, zdobywców Złotej Piłki i wielokrotnych królów strzelców różnych rozgrywek. Mediolan, a przynajmniej ta część, która wspiera Rossonerich, tak mocno tęskni za świetną dziewiątką właśnie dlatego, że doskonale wie, co znaczy taką posiadać. 

Legendy, z którymi będzie ścigał się Krzysztof Piątek

Dlatego zanim sny fanów Milanu będzie starał się spełnić Krzysztof Piątek, postanowiliśmy przygotować ranking najlepszych graczy na jego pozycji w historii klubu. Zadanie to trudne, bo miejsc tylko dziesięć i nie patrzyliśmy wyłącznie na suche statystyki. Jeśli chcecie umierać za Pietro Paolo Virdisa, jeśli uważacie, że to skandal, iż zabrakło miejsca dla Marco Simone, jeśli wydaje wam się, że skrzywdziliśmy Renzo Buriniego, jeśli widzielibyśmy tu jednego z kilku innych świetnych snajperów, zapraszamy do komentowania, bo można się kłócić. Ale to tylko pokazuje, że Piątek trafia do miejsca przesiąkniętego historią piłki. Gdyby ściany San Siro potrafiły mówić, można by ich słuchać bez końca.

O kim miałyby trochę do powiedzenia?

10. Zlatan Ibrahimović (2010-12) – 85 meczów i 56 goli

Chyba ostatni z wielkich, którzy potrafili sprawić, że kibice Milanu wariowali na ich punkcie. A już na pewno ostatni z zawodników klubu, który potrafił strzelić w jednym sezonie Serie A tyle goli, że na jego głowie lądowała korona króla strzelców. Szwed spędził po tej stronie Mediolanu ledwie dwa sezony – pierwszy na wypożyczeniu z Barcelony, po drugim został sprzedany do PSG, ale był to czas niezwykle intensywny. Mistrzostwo i wicemistrzostwo, wspomniana korona po wbiciu 28 goli w sezonie, Superpuchar Włoch zgarnięty po derbach czy szarże w Europie, które kończyły FC Barcelona (w 1/4 finału) i Tottenham (w 1/8). No a do tego… bójka z Onyewu, spoliczkowanie Storariego, kopnięcie w głowę Cassano. Oj, dał się zapamiętać. Jesienią dużo pisało się o tym, że na pół roku może wrócić do Milanu i nic dziwnego, że fani tej drużyny czekali na 37-latka z szeroko otwartymi ramionami.

Reklama

9. Daniele Massaro (1986-88 i 1989-95) – 306 meczów i 69 goli

Złoto mistrzostw świata zdobył jako gracz Fiorentiny (choć na turnieju w 1982 nie zaliczył ani minuty), ale jako piłkarz Milanu wywalczył srebro dwanaście lat później (przynajmniej pojawiał się na boisku, choć niestety zmarnował karnego w walce o złoto). Do tego z ekipą z Mediolanu zapełnił gablotę, jeśli chodzi o trofea klubowe – czterokrotnie wygrał Serie A, zdobywał Puchar Europy i Ligę Mistrzów, zgarnął trzy Superpuchary Europy, dwa Superpuchary Włoch i dwa Puchary Interkontynentalne. Do historii przejdzie jako ten, który dwa razy ukąsił Barcelonę w jednym z najsłynniejszych finałów Champions League.

8. George Weah (1995-2000) – 147 meczów i 58 goli

Reklama

Jeden z sześciu graczy, którzy jako piłkarze Milanu zgarnęli Złotą Piłkę. Abstrahując od tego, czy zasłużył na taki laur, a także od tego, że pierwsze pół roku spędził wtedy w PSG, zapisał się w historii klubu z San Siro. Pierwszy megagwiazdor z Czarnego Lądu przez trzy sezony z rzędu strzelał dwucyfrową liczbę bramek, potem zjechał do dziewięciu,  a wyjeżdżał do Anglii jako zdobywca pięciu goli jesienią. I choć dwa razy wygrywał z Milanem Serie A, zawsze pamiętany będzie bardziej ze względu na styl. Dzięki takim bramkom, jak choćby ta wbita Hellasowi Verona, gdy przyjął piłkę we własnym polu karnym, a później po prostu popędził z nią przed siebie.

7. Pierino Prati (1966-73) – 209 meczów i 102 gole

Na początku rok spędził na wypożyczeniu w Serie B, w Savonie, gdzie walnął 15 bramek i nikt nie miał większych wątpliwości, że pora na szansę w Mediolanie. Sezon później 22-latek z 15 golami na koncie został królem strzelców Serie A. I choć w przyszłości potrafił wbić jeszcze więcej bramek, nigdy tego wyczynu nie powtórzył. Największy wieczór w karierze? Rozegrany na Santiago Bernabeu finał Pucharu Europy, w którym Milan mierzył się z Ajaksem – z Rinusem Michelsem na ławce i Johanem Cruyffem na boisku. Włosi wygrali 4-1, a Prati zapakował hat-tricka. W całej historii turnieju ta sztuka w ostatnim meczu udała się tylko jemu, Ferencowi Puskasowi i Alfredo Di Stefano.

6. Aldo Boffi (1936-43) – 194 mecze i 136 goli

Czasy, w których kopał piłkę były parszywe, ale wtedy również pisano historię futbolu. A Boffi zrobił to złotą czcionką, bo dorównał samemu Giuseppe Meazzy, na którego cześć nazwano stadion w Mediolanie. Trzy razy na jego głowie lądowała korona króla strzelców Serie A, w najlepszym sezonie zapakował w tych rozgrywkach 24 gole. Przez następne lata kilku zawodników powtórzyło ten wyczyn (dokładnie pięciu), ale tylko jeden go przebił. Ale nie wyprzedzajmy faktów, bo on w tym zestawieniu jeszcze się pojawi.

5. Filippo Inzaghi (2001-12) – 300 meczów i 126 goli

Mistrz szkaradnej bramki, człowiek urodzony na granicy spalonego. Delikatnie rzecz ujmując – nie był najbardziej efektownym napastnikiem w historii Milanu. Ba, chyba nie był nawet najbardziej efektownym napastnikiem przy wigilijnym stole w rodzinie Inzaghich. Był za to skarbem dla każdej drużyny i każdego trenera, który ją prowadził. Tytuł króla strzelców zdobył jako piłkarz Atalanty Bergamo, strzelił masę bramek dla Juventusu, ale to właśnie w Milanie, do którego trafił krótko przed 28. urodzinami, przeżywał najlepsze chwile. Na przykład dwa razy wygrał Serie A, raz Pucharu Włoch, a wychodząc poza Italię, dwukrotnie zwyciężał w Champions League, będąc bohaterem finału z sezonu 2006/07. Pozostaje najlepszym strzelcem Milanu w Europie. Mistrz świata z 2006 roku.

4. Jose Altafini (1958-65) – 246 meczów i 161 goli

Też mistrz świata, ale z kadrą Brazylii w 1958 roku. Później zaczęła się przygoda z włoską piłką, w której zdarzyło mu się nawet reprezentować barwy Squadra AzzurraSkoro nazywano go Mazzola, na cześć legendarnego Valentino Mazzoli, był na to poniekąd skazany. W barwach Milanu był królem strzelców Serie A w sezonie 1961/62. Prawdziwy popis dał jednak rok później na kontynencie, gdy klub z Mediolanu wygrywał Puchar Europy. W drodze po trofeum Altafini trafił aż 14 razy w 9 meczach, w tym dwukrotnie w finale z Benfiką. Później strzelał bramki również dla Napoli i Juventusu – łączni nastukał ich tyle, że do spółki z Giuseppe Meazzą pozostaje czwartym najskuteczniejszym graczem w historii Serie A.

3. Andrij Szewczenko (1999-2006 i 2008-09) – 323 mecze i 176 goli 

Źle wyglądał w niebieskim, gdyby nie przeprowadził się za namową Romana Abramowicza do Londynu, mógłby w gronie legend Milanu znaczyć jeszcze więcej. Ominęło go przecież na przykład jedno zwycięstwo w Lidze Mistrzów, o innych sukcesach nie wspominając. Ale i tak nie ma na co narzekać, bo w Mediolanie Ukrainiec zrobił praktycznie wszystko, włącznie ze zwycięstwem w plebiscycie France Football w 2004 roku. Z mniej znaczących rzeczy dwa razy był królem strzelców Serie A, w barwach Milanu dwa razy nie było również skuteczniejszego w Lidze Mistrzów. Maszyna do zdobywania bramek.

2. Gunnar Nordahl (1949-1956) – 268 meczów i 221 goli

Nie, to nie Zlatan był najlepszym Szwedem w historii klubu z San Siro. Jeśli chodzi o statystyki strzeleckie, równych sobie nie ma Nordahl, który rządził w Mediolanie w latach powojennych. Wywołaliśmy go już przy okazji Aldo Boffiego – Włoch zgarnął koronę króla strzelców trzy razy, a on zrobił to aż pięć razy, co czyni go absolutnym rekordzistą. W całej historii ligi tylko Silvio Piola i Francesco Totti zdobyli więcej bramek. W czasie kariery w Serie A ustrzelił aż 17 hat-tricków, pod tym względem również jest najlepszy w historii. Jego trafienia dały między innymi dwa mistrzostwa.

1. Marco van Basten (1987-95) – 201 meczów i 124 gole

Długo zastanawialiśmy się, czy wyróżnić Nordahla, za którym przemawiały tak ważne dla napastników gole, czy może Holendra, którego bilans również jest imponujący, ale jednak trochę mniej. Postawiliśmy na drugiego, bo o ile Szwed był po prostu zabójczo skutecznym egzekutorem, o tyle Van Basten jest przecież jednym z najlepszych graczy w historii całej dyscypliny. Czarodziejem, który właśnie jako gracz Milanu dawał największe popisy. Wygrał wszystko, co można było wygrać i jako piłkarz mediolańskiego klubu trzy razy zdobywał Złotą Piłkę – to chyba argument, który kończy całą dyskusję.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...