Reklama

To nie jest sport dla szukających logiki. Choćbyś chciał, nie nadążysz!

redakcja

Autor:redakcja

29 czerwca 2014, 18:54 • 3 min czytania 0 komentarzy

Sześć czy siedem minut i wszystko, dosłownie wszystko, wywraca się do góry nogami. Sneijder, jeden z najsłabszych na placu, wbija gwoździa aż miło. Doskonały wcześniej Ochoa nie broni. Za to Huntelaar, wprowadzony za Van Persiego w krytycznym momencie, jakby wbrew tej tytułowej logice, asystuje, a potem zapewnia zwycięstwo. Co gorsza, wspomagany przez Rafę Marqueza, będącego do tej pory jednym z najlepszych obrońców turnieju. Wszystko na odwrót. Nie zmienia się tylko jedno: szybka noga Arjena Robbena, na którą zresztą już w pierwszej połowie nadział się Hector Moreno.

To nie jest sport dla szukających logiki. Choćbyś chciał, nie nadążysz!

W Meksyku musi być w tej chwili nieprawdopodobna żałoba. Flaga jeszcze na maszcie.

Ale sami pomyślcie: co by o tym meczu należało powiedzieć, co takiego napisać, gdyby nie te feralne końcowe minuty. Czy znów nie trzeba byłoby mówić o świetnym Ochoi, który dotąd jak magik… Albo nie -jak magnes przyciągał wszystkie piłki, tak, że prawie każda bez wyjątku trafiała wprost w niego? Czy nie trzeba byłoby wspomnieć o Miguelu Herrerze, najgorzej opłacanym selekcjonerze mundialu, który pal sześć, że sympatycznie skacze przy linii, wzbudzając uśmiech każdego bezstronnego kibica, ale przecież potrafił natchnąć Meksyk do wielkiej konsekwencji taktycznej. Czy nie trzeba byłoby mówić o tej nieomylnej wcześniej piątce obrońców, spośród których aż czterech na co dzień gra w lidze Meksyku, w zespołach pokroju Club Leon i Club America? O, albo o Giovanim dos Santosie? Doceniając, że po raz pierwszy od bodajże 2012 roku strzelił dla swojej reprezentacji naprawdę ważnego gola. I to ze strefy, z której w futbolu na tym najwyższym poziomie nie powinno się w ogóle dopuszczać do uderzenia.

Gdyby nie ten kluczowy odcinek czasu między 88. a 94. minutą, właśnie zastanawialibyśmy się, gdzie jeszcze leży nadzieja Europejczyków na końcowy sukces w turnieju. Czy tylko w Niemcach, czy może również Francuzach.  A tu pach, pach i cała robota zespołu do kosza. Który to już raz?

Reklama

Ale cóż, wynik jest wynik. Biorąc pod uwagę mundialową drabinkę, mamy wrażenie, że Holendrzy rozstrzygnęli właśnie na swoją korzyść mecz o półfinał. Ze musi być gdzieś granica dla Kostaryki i Grecji, tak jak dziś późno, bo późno, ale wyznaczono ją Meksykowi. Czy przypadkiem “Oranje” nie wdepnęli, tak póki co jedną nogą, nieśmiało, do strefy medalowej? Właśnie takie mamy przeczucie.

Generalnie, trudno napisać dziś o drużynie Van Gaala wiele dobrego, mając w pamięci te kilkudziesięciominutowe męki. To jak przez boczne strefy długo nie mógł przedostać się żaden z piłkarzy, jak Meksyk mądrym ustawieniem i poruszaniem się po boisku pozbawiał graczy “Oranje” miejsca na pojedynki biegowe, nie wspominając o jakichkolwiek otwierających podaniach. Robbennowi powinni dziś w Holandii stawiać pomniki. Niesamowity facet. Nikt inny na świecie nie potrafi sprawić, że tak w gruncie rzeczy przewidywalne i powtarzalne zagrania, nagle stają się nie do powstrzymania. Przecież dalibyśmy głowę, że nie ma wśród turniejowych rywali Holandii obrońcy, który nie wiedziałby, na czym polega jego specjalność warsztatu. Tylko co właściwie z tego wynika, skoro on i tak co mecz robi swoje? Dziś wywalczył dwa karne – jeden podyktowany, drugi przespany przez sędziego.

Oczywiście, wypada docenić w jak świetnym stylu akcję na 1:1 wykończył Sneijder. Ale nie da się też, po prostu nie można nie dostrzec wkładu Huntelaara, który spędził na placu 20 minut i w tym czasie wygrał kluczową główkę, a później ustalił wynik z karnego. Być może “na szczęście” z karnego, bo ostatnią bramkę w kadrze Holandii zdobył dwa lata temu. W meczu z Andorą.

Najnowsze

Ekstraklasa

Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą

Szymon Janczyk
11
Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą

Komentarze

0 komentarzy

Loading...