Reklama

Harry wyczarował karnego. Tottenham bliżej finału EFL Cup

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

08 stycznia 2019, 23:02 • 4 min czytania 0 komentarzy

 W szranki o finał EFL Cup stanęli sąsiedzi – Tottenham oraz Chelsea. Arena? Godniejszej w Anglii być nie może: Wembley. Szaleńczych emocji może nie doświadczyliśmy, ale dla kibiców “Kogutów” liczy się efekt: pierwsza część półfinałowego dwumeczu na korzyść Tottenhamu. 

Harry wyczarował karnego. Tottenham bliżej finału EFL Cup

Obaj Maurycowie – Pochettino oraz Sarri – nie bawili się w mieszanie, eksperymentowanie. Jedno, jak na razie, mniej znane nazwisko w ekipie gości mogło budzić zdziwienie. Callum Hudson-Odoi, choć jego miejsce na murawie od pierwszej minuty było w pełni uzasadnione. Wystarczy obejrzeć jak ten 18-letni Anglik urządził sobie slalom w sobotnim spotkaniu w FA Cup przeciwko Nottingham Forest oraz dwukrotnie asystował Alvaro Moracie. Kapitalny młodzian, o którego odejściu mówi się coraz częściej w niebieskiej części Londynu. A jeżeli do niego dojdzie, to chyba poznamy poważną kandydaturę to frajerów AD 2019.

Już na samym początku formę Kepy Arrizabalagi po raz pierwszy sprawdził Harry Kane, ale Hiszpan większych problemów z interwencją nie miał. Gra była w miarę otwarta, obie drużyny ewidentnie chciały efektownych podań, a nie fizycznych starć. Ta cecha w końcu charakteryzuje szkoleniowców z przeciwnych stron barykady. W około 25. minucie spotkania, Toby Alderweireld przerzucił trzy linie Chelsea, dzięki czemu Kane stanął oko w oko z golkiperem gości. Dziubnął futbolówkę, Kepa zahaczył kapitana i nasza pierwsza myśl: karny. No tak, tylko że z niejasnych powodów asystent Michaela Olivera dopatrzył się spalonego Harry’ego i tak też brzmiał pierwszy werdykt arbitra głównego. W ruch poszedł VAR, sędzia przyznał zawodnikom Spurs rację i wskazał na wapno. Do uderzenia podszedł poszkodowany i po chwili futbolówka zatrzepotała w siatce.

Po golu, Tottenham cofnął się, dał piłkę gościom i rzekł: “grajcie”. To grali, ale bez żadnych, poważniejszych skutków. No, może poza sytuacją w samej końcówce, gdy Hudson-Odoi, który notował udany występ, chciał dośrodkować w szesnastkę Gazzanigi. Co Anglik zresztą uczynił, ale piłka musnęła nogi Danny’ego Rose’a, następnie ręce argentyńskiego bramkarza i uderzyła centralnie w słupek. Chelsea wyglądała lepiej w ofensywie, kontrolowała mecz, oddała cztery razy więcej strzałów (8-2), ale jedno nadal się nie zgadzało – wynik. Willian cały czas szuka formy, Hazard nakryty czapką przez defensorów “Kogutów”, a więc jedynym z tercetu atakujących, przy którym możemy postawić plus, to Hudson-Odoi. Anglik nie tylko zachował minimum przyzwoitości, ponieważ nie bez przypadku główne zagrożenie nadciągało właśnie z tej, na której hasał 18-latek.

W drugiej części obraz gry prezentował się identycznie. Tylko te wiatry “The Blues” w stronę bramki przeciwników wyglądały bardziej żywo. Kapitalną sytuację miał Andreas Christensen, który prawdopodobnie był jedynym piłkarzem na boisku, który takowej by nie wykorzystał. Po wrzutce, piłkę musnął Ross Barkley, a Duńczyk zamiast lewą nogą próbował zewnętrzną częścią prawej, co wyszło mu – delikatnie rzecz ujmując – dość koślawo. Weszli Pedro, Giroud, ale ani Hiszpan, ani Francuz nie byli w stanie sforsować zasieków Tottenhamu. Spurs może nie zachwycali grą, może nie szli huraganowo do ataku, ale nie wymknął im się ten mecz spoza kontroli. Na 240 sekund przed końcem regulaminowego czasu, Eden Hazard jeszcze przypomniał o swojej obecności, zakręcił defensorami i wstrzelił futbolówkę wzdłuż bramki Gazzanigi. Golkiper sparował ją przed siebie, ale obrońca gospodarzy szybko poprawił konkretniejszym wybiciem.

Reklama

Podsumowując – Tottenham od września 2017 roku wydał około trzydzieści milionów euro na jednego Lucasa Mourę, nie sprowadził nikogo w lecie, a teraz zajmuje trzecie miejsce w Premier League depcząc po piętach Manchesterowi City, wyszedł z grupy LM pt:”Barcelona, Inter, PSV”, a teraz jest o krok od zameldowania się w finale EFL Cup. Nietrudno więc wyobrazić sobie sytuację, jak Mauricio Pochettino dostaje jedną pomarańczę, a wyciska z niej pięć hektolitrów soku. Negocjacje z Danielem Levy’m nigdy nie należały do najłatwiejszych, w internecie co rusz krążą plotki o niebotycznej ewentualnej klauzuli argentyńskiego szkoleniowca. Jednak w Europie mamy do czynienia z kilkoma wielkimi markami, które potrzebują takiego fachowca na cito. A jak daleko zajedzie w tym sezonie ta mordercza machina Maurycego? Tego dowiemy się za kilka miesięcy.

Tottenham Hotspur – Chelsea 1:0 (1:0)

27′ Harry Kane (k.)

fot. Newspix.pl

 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...