Reklama

Dostałem ofertę, którą trudno odrzucić. Muszę myśleć o przyszłości

red6

Autor:red6

22 listopada 2018, 00:01 • 17 min czytania 0 komentarzy

Gdy umawialiśmy się na wywiad z Ivanem Runje, nie spodziewaliśmy się, że prawdopodobnie przyjdzie nam przeprowadzić jedną z ostatnich rozmów z chorwackim obrońcą. Gdy padło pytanie o jego przyszłość, usłyszeliśmy, że dostał ofertę z Arabii Saudyjskiej, z której bardzo chciałby skorzystać. Ofertę życia, którą trudno zlekceważyć. 

Dostałem ofertę, którą trudno odrzucić. Muszę myśleć o przyszłości

To zła informacja dla kibiców Jagiellonii i całej ligi, a dla nas szczerość, na którą trudno dziś u piłkarzy liczyć. Ale to też znak rozpoznawczy Ivana, przekonać możecie się o tym poniżej. W długiej rozmowie  przyznał między innymi, że lepiej współpracuje mu się z trenerem Mamrotem niż Probierzem, że sędziowie sprzyjają Legii, że nie rozumie, jak najlepszym obrońcą ligi można wybrać Michała Helika, a także, że Novikovas mógłby być największą gwiazdą ligi, gdyby mocniej skupił się na piłce. Zapraszamy! 

Jestem trochę zaskoczony tym, jak dobrze mówisz po polsku. 

Z każdym miesiącem idzie mi coraz lepiej. Chorwacki i polski to w miarę podobne języki, więc miałem trochę łatwiej niż na przykład Cillian Sheridan czy Bodvar Bodvarsson. Do perfekcji jeszcze mi daleko, ale wszystko rozumiem i nie mam problemów z mówieniem. 

To dla ciebie norma? Grałeś też w Danii i na Cyprze. 

Reklama

Tam bywało różnie. Uczyłem się duńskiego, ale to bardzo trudny język. Opanowałem go tylko do takiego stopnia, że rozumiałem wszystkie polecenia trenera i to, co mówi się w szatni na temat piłki. Komunikowałem się głównie po angielsku. Z kolei jeśli chodzi o Cypr – nie ma szans, po grecku umiem tylko kilka podstawowych zwrotów. Na początku miałem tam lekki problem, bo mój pierwszy trener nie znał zbyt dobrze angielskiego, ale póżniej zastąpił go Vladan Milojević, który dziś prowadzi grającą w Lidze Mistrzów Crvenę Zvezdę i można się było bardzo łatwo dogadać. 

Nauka języka to kwestia szacunku dla kraju, do którego przyjeżdżasz i ludzi, którzy tu mieszkają. Może na Cyprze powinienem się trochę mocniej przyłożyć, ale teraz nie popełniłem tego błędu. Poza tym, to też ważne dla nas jako ludzi – im więcej języków znamy, tym lepsze mamy perspektywy na przyszłość. Wzorem jest Nenad Bjelica, który polski opanował w rekordowym tempie, a generalnie mówi w sześciu-siedmiu językach. 

Twoje ulubione słowo po polsku? 

Jak wszędzie… Kurwa! (śmiech) 

Zawsze tak jest, że jak obcokrajowiec przychodzi do szatni, to uczą go najpierw najpopularniejszych przekleństw. U was to słowo pasuje do wszystkiego. Używa się go i jak jest dobrze, i jak jest źle. Cały czas! Na początku trochę mnie to śmieszyło, bo w Chorwacji to po prostu taka dziewczyna, która idzie ze wszystkimi. O, prostytutka. 

A propos tego, jak jest źle. Polska liga jest słaba? 

Reklama

Tak odebrano słowa, które powiedziałem w Canal+, ale trochę wyrwano je z kontekstu. Nie jest ani słaba, ani mocna. Sam tutaj gram, a nie uważam siebie za słabego piłkarza. Chciałem tylko powiedzieć, że ostatnio polskie kluby mają duże problemy w pucharach, a wasza kadra też gra słabo. Najpierw trzeba głośno mówić o tym, że nie wygląda to tak, jak byśmy wszyscy chcieli, żeby potem coś zmienić. Jesteście dużym krajem, Polaków jest prawie 40 milionów, więc nie rozumiem, jak to jest, że nie możecie wychować 20 piłkarzy do kadry i stworzyć 16 dobrych klubów. Nie macie tak dużo pieniędzy, żeby kupić zawodników, którzy co roku będą wchodzili do Ligi Mistrzów, ale faza grupowa Ligi Europy to poziom, na którym wasze drużyny powinny grać regularnie. Teraz może nie było szczęścia w losowaniu, bo trudno się gra z belgijskimi klubami, ale nie można też zrzucać na to całej winy. Legia z kolei mocno zawiodła – musi przejść drużynę z Luksemburga. 

Dlaczego twoim zdaniem tak to wygląda? 

W Polsce na pewno nie ma problemów z przygotowaniem fizycznym, bieganiem i agresją. Potrafimy się dobrze ustawić i bronić. Weźmy nasz mecz z Rio Ave – daliśmy z siebie 150%, byliśmy właściwie zorganizowani i agresywni, dlatego wygraliśmy. O meczach z Gentem też nie mogę powiedzieć nic złego – u nas stworzyli sobie może dwie dobre szanse, gola strzelili w samej końcówce, a tam było 1-1 i to my mieliśmy świetną okazję, by strzelić drugą bramkę i awansować.

Problem w tym, że tak możesz zagrać w jednym, drugim czy trzecim meczu, ale nie na dłuższą metę. Generalnie brakuje umiejętności, trzeba to równoważyć tym, o czym powiedziałem. Widać to nawet w meczach z piątą drużyną w Portugalii czy z belgijskimi zespołami. Tam indywidualna jakość zawodników jest bardzo duża. Są szybsi, szybciej myślą i potrafią grać jeden na jeden. Tego mi w Polsce brakuje. Tak samo jak większej liczby ostatnich podań i lepszej gry na ostatnich 20-30 metrach przed bramką rywala. Dlatego tak łatwo nam się gra na wyjazdach, gdy kontrujemy. Dobrze się ustawiamy i zespół bez wspominanych umiejętności ma wielkie problemy. 

Szczególnie ten brak dryblerów rzuca się w oczy. Wymienimy Haraslina, Novikovasa i jeszcze ze dwa nazwiska, a dalej robi się problem. 

Od nas jeszcze Frankowski, ale masz rację, że ci dwaj są zdecydowanie najlepsi. Haraslin bardzo mi się podoba i myślę, że za chwilę będzie sprzedany. Potrafi zrobić różnicę, więc ma oferty. Novikovas tak samo, ale wydaje mi się, że on ma problem poza boiskiem. Za dużo gada, za dużo pisze z kibicami. Myśli, że zawsze jest najlepszy. A gdyby skoncentrował się na tym, co ma robić, byłby zdecydowanie najlepszym piłkarzem w lidze. Musi coś zmienić w swojej głowie, przestać słuchać tego, co inni gadają. I grać trochę prościej, bo na boisku zazwyczaj ma o 2-3 kontakty z piłką za dużo. Jeśli to zmieni, będzie mógł grać, gdzie chce. 

BIALYSTOK 26.10.2018 MECZ 13. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19: JAGIELLONIA BIALYSTOK - LEGIA WARSZAWA --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: JAGIELLONIA BIALYSTOK - LEGIA WARSAW IVAN RUNJE FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Szerokim echem odbiły się też twoje słowa o tym, że sędziowie sprzyjają Legii w stykowych sytuacjach. 

Zdziwiłem się, że później dostałem wezwanie z Komisji Ligi. Nie potrafię tego zrozumieć. Przecież to nie jest Korea, że nie możesz mówić tego, co myślisz! Wysłałem do nich e-maila z wyjaśnieniem, że czasami za dużo gadam. I że nie chciałem obrazić nikogo związanego z Legią, tylko wyraziłem swoje zdanie. Wiele osób myśli podobnie, ale boją się głośno o tym mówić. Ja nie jestem Polakiem, więc potrafię spojrzeć na to obiektywnie. 

Jesteś za to piłkarzem Jagiellonii, choć mówisz też, że podobnie jest w meczach Legii z innymi zespołami. 

Jestem tu trzeci rok i z tego co widzę, tak to wygląda. Oczywiście zdarza się też, że sędziowie mylą się na naszą korzyść, ale moim zdaniem w ich przypadku, w sytuacjach 50/50, jest tego trochę za dużo. Z drugiej strony to na swój sposób… normalne. W Chorwacji jest Dinamo Zagrzeb, na Cyprze – APOEL Nikozja, a w Polsce macie Legię. To kluby ze stolicy, z największymi budżetami i grające w Europie. Wszędzie to wygląda podobnie – sędziowie takim zespołom trochę sprzyjają. Jeśli przeciwnicy chcą wygrać, muszą być dużo lepsi. 

Legia w pewnym momencie mocno się tobą interesowała. 

To było w moim pierwszym sezonie, kilka razy pojawił się kontakt. Do niczego jednak nie doszło – powiedzieli mi, że mają inne opcje. Mocniejsze było zainteresowanie ze strony Lecha, ale dla nich za dużo kosztowałem. 

Ostatnio Taras Romanczuk powiedział, że z względu na lojalność nigdy nie przyjąłby oferty z Legii. U ciebie wygląda to trochę inaczej? 

Teraz też nie zdecydowałbym się na taki ruch. W Białymstoku cieszę się dużym szacunkiem i zaufaniem ze strony trenera, prezesa oraz kibiców. Ja i moja familia świetnie się tu czujemy. Na pieniądze w nowym kontrakcie też nie mogę narzekać, a sportowo jesteśmy bardzo blisko Legii, to różnica ledwie dwóch-trzech punktów. Nie widzę powodów, dla których miałbym się tam przenosić. 

Czyli – jeśli mówimy o twoich planach na przyszłość – najpierw mistrzostwo, a później wyjazd? 

Jeśli mam być z tobą szczery, to muszę powiedzieć, że chyba odejdę z Jagiellonii już zimą. Mam wielką ofertę z klubu Al-Ittihad z Arabii Saudyjskiej. Jakieś trzy tygodnie temu zadzwonił do mnie Slaven Bilić, który jest wielkim chorwackim trenerem i teraz właśnie tam pracuje. Do klubu wysłana została oferta i po rozmowie z prezesem wydaje mi się, że na 95% dostanę zgodę na transfer. Zostaną badania, podpis i tyle. 

Szanują to, co zrobiłem dla Jagiellonii i rozumieją, że to oferta życia, którą trudno odrzucić. Jest cztery razy wyższa od tej, którą mam tutaj. Podejmuję tę decyzję z ciężkim sercem, ale muszę myśleć o swojej rodzinie i jej przyszłości. To za dobra oferta, by ją zlekceważyć. Kierunek jest trochę egzotyczny, ale grają tam dobrzy piłkarze choćby z Brazylii i Portugalii. Najważniejsze są jednak pieniądze, one robią różnicę. 

Jasne, ja to rozumiem. Zastanawiam się tylko, czy jako najlepszy stoper w naszej lidze nie mógłbyś liczyć na ofertę z zachodnich lig. Z takim zamysłem do nas przyjeżdżałeś. 

Finansowo raczej nie dostałbym tak dobrej oferty jak tam. Skończyłem już 28 lat i nie mam na co czekać. Zarówno rok, jak i dwa lata temu też byłem jednym z najlepszych stoperów w ekstraklasie, a ofert nie było. Ostatnio przyszła propozycja z Rosji, która nie została zaakceptowana, a teraz jest druga, bardzo duża, i wydaje mi się, że to moment na zmianę. Grałem już w Lidze Mistrzów, w europejskich pucharach, otarłem się o kadrę Chorwacji. Myślę, że teraz w mojej karierze przyszedł czas na to, żeby zarobić pieniądze. Zostało mi jakieś cztery-pięć lat grania, więc muszę myśleć o tym, co będzie później. Uwielbiam Jagiellonię i naszych kibiców, ale piłka to przede wszystkim mój zawód. 

Powiedziałem, że jesteś najlepszym stoperem w lidze, ale w poprzednim sezonie nie byłeś nominowany do żadnego tytułu. Zdziwiło cię to? 

To zależy, kto to ocenia. Tutaj w Białymstoku wszyscy mówią, że jestem najlepszy. Moim zdaniem powinienem zostać wybrany. Jeśli nie jako zwycięzca, to przynajmniej być w trójce. Kto wygrał? Helik? 

Dokładnie. 

To ja takiego wyboru nie rozumiem. Jak najlepszym obrońcą w lidze może być ktoś z drużyny, która straciła ze sto bramek? Dobra, sam strzelił osiem, ale jeśli patrzymy na to, to powinien być nominowany jako najlepszy napastnik. Taka była decyzja waszych ekspertów, więc nie wiem, co mogę jeszcze powiedzieć. Ja robię swoje, gram już trzeci sezon na wysokim, równym poziomie. 

Ale to, że nie strzelasz wielu bramek, trochę ci uwiera, prawda? 

Tak. Rozmawiałem kiedyś z trenerem Probierzem. 

– Trenerze, Helik jest ode mnie lepszy? 

– Jest, bo strzela dużo bramek. Gdybyś ty strzelił pięć, to dwa lata temu bylibyśmy mistrzami i w zeszłym sezonie też byście wygrali. 

– No okej…

Ale to cały trener Probierz. Gdy trenował Jagiellonię, zawsze mi powtarzał, że to ja jestem najlepszy. Aż wszyscy mówili, że jestem jego synkiem, bo mnie tak uwielbia. Potem zmienił klub i znalazł sobie nowego syna. To normalne. 

Ale teraz posadził go na ławce i przestali tracić gole. 

Ale to jest najlepszy stoper, nie ma problemu. Zobaczymy, jak będzie w tym roku. To znaczy, jeśli ja odejdę, to nic się dla mnie nie zmieni, ale trochę szkoda, bo zacząłem strzelać bramki. To niestety kwestia szczęścia. W defensywie potrafię wygrać każdą głowę, a w ataku czegoś brakuje. Można nad tym pracować, ale przede wszystkim trzeba mieć w sobie ten instynkt, bo bez niego jest trudno. 

Widziałeś może w internecie słynną konferencję prasową pewnego litewskiego trenera koszykówki, który wkurzył się na dziennikarza, gdy ten zapytał o to, dlaczego zwolnił swojego zawodnika z ważnych meczów, by ten mógł być przy narodzinach dziecka? 

Oglądałem. 

Tak mi się to skojarzyło z twoim ślubem, do którego doszło w Chorwacji dzień przed waszym meczem z Lechem o mistrzostwo. 

Rezerwację zrobiłem półtora roku wcześniej, jeszcze jako gracz Omonii. Wiele miesięcy przed ślubem, gdy tylko zobaczyłem terminarz, powiedziałem o tym trenerowi Probierzowi. Najpierw machnął ręką, bo przecież mogło być tak, że nie będziemy już o nic grali. Później sezon trwał, my byliśmy cały czas w czołówce i zaczął robić się problem. Pewnego razu spotkałem się z prezesem w jakiejś mniej formalnej sytuacji i powiedziałem: 

– Prezesie, macie jakiś prywatny samolot? Możemy to zorganizować! 

To był w stu procentach żart z mojej strony – nigdy bym nie pomyślał, że ktoś będzie wysyłał po mnie prywatny samolot. Ale prezes powiedział, że to… bardzo dobry pomysł! Dwa dni później zgodził się trener Probierz. Mówił tylko, że mam za dużo nie pić. I tak było – wypiłem tylko tyle, ile wypada. O 3 skończyłem się bawić, a rano przyleciałem do Polski. Od razu przyjechałem tutaj do Cristalu. Dostałem kroplówkę z witaminami, poszedłem na trochę spać i na mecz. Pierwsze 20 minut to była katastrofa. Zastanawiałem się, co ja tu robię, bo mogłem być w Chorwacji i odpoczywać z żoną. Ale potem graliśmy super, była duża euforia i wiedziałem, że podjąłem dobrą decyzję. 

Jesteś trochę dziwnym przypadkiem, bo nigdy nie zagrałeś w lidze chorwackiej. 

Jestem z Hajduka Split, ale grałem tylko w drugoligowym Mosorze. Do Hajduka mogłem wrócić wiele razy – prawie w każdym okienku mam stamtąd telefony i zapytania. Nie chcę. Gdy już raz wyjedziesz z Chorwacji, nie śpieszysz się, żeby tam wrócić. Liga jest dobra, ale sporo tam presji i gorącej atmosfery. Gdy przegrasz, nie możesz nawet wyjść do restauracji na kolację. Kibice wiedzą, gdzie mieszkasz, gdzie trzymasz auto i gdy nie grasz dobrze, mogą wydarzyć się różne rzeczy. To spora różnica w porównaniu z Polską, tu żyje się znacznie spokojniej i gdy przegrasz, to nie tracisz sympatii ludzi.

Ale gdy tam grasz dobrze, to uwielbienie też jest większe. 

To prawda. I Chorwacja ma ten plus, że jak zagrasz tam kilka dobrych meczów, to sprzedadzą cię nawet za kilka milionów. Tutaj zagrasz trzy dobre sezony i nie możesz odejść za milion. Wszyscy patrzą na to, co dzieje się w lidze chorwackiej i łatwiej robi się transfery. Nie wiem, dlaczego u was jest z tym problem. 

Ivan Runje / Luiz Adriano - 20.11.2012 - Nordsjaelland / Chakhktior Donetsk - Champions League Photo : Sportagency / Icon Sport LIGA MISTRZOW PILKA NOZNA SEZON 2012/2013 FOT.ICONSPORT/NEWSPIX.PL POLAND ONLY!!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Trochę pokazuje to też twój przypadek, bo przeskoczyłeś z zaplecza chorwackiej ekstraklasy do Nordsjaelland, które za chwilę grało w Lidze Mistrzów. 

Wtedy zrobiło się o mnie w Chorwacji bardzo głośno. Pisali o tym wszyscy, bo taki awans zaliczyłem w ledwie sześć miesięcy. Od razu dostałem powołanie do pierwszej kadry i też do młodzieżówki. Wtedy myślałem, że tak będzie cały czas, ale to jedyny raz, gdy pojechałem na zgrupowanie. 

W Danii mieliśmy bardzo dobry zespół. Zdobyliśmy mistrzostwo, a do Ligi Mistrzów weszliśmy bezpośrednio bez kwalifikacji. Trafiliśmy do trudnej grupy z Chelsea, Juventusem i Szachtarem. To mi pokazało, co wyróżnia drużyny na najwyższym poziomie. Graliśmy naprawdę dobrze w piłkę, z tak dobrymi rywalami potrafiliśmy mieć posiadanie na poziomie 55%. Ale gdy chcieli strzelić nam gola, to po prostu to robili. Niby spokojnie sobie grają, ale w pewnym momencie podkręcają tempo o 10% i w końcu zdobywają bramkę. Myślisz, że możesz coś zrobić, ale zaraz wyprowadzają cię z błędu. Zdobyliśmy w tej Lidze Mistrzów tyle jeden punkt z Juventusem, ale świetne wspomnienia zostaną mi do końca życia. 

Ale chyba trochę się w tej Danii zasiedziałeś. Koledzy zmieniali kluby na lepsze, a ty ciągle nic. 

Po Lidze Mistrzów miałem oferty z Atalanty Bergamo, z FC Basel i z HSV, ale klub nie chciał mnie puścić. Woleli się pozbyć starszego Bjellanda, a mi powiedzieli, że teraz ze mnie zrobią „nowego Bjellanda”, lidera defensywy. Niestety za chwilę sprzedali też innych piłkarzy i wyniki były coraz gorsze. W ostatnim sezonie ja sam też grałem słabo. Bardzo chciałem odejść, bo nic mi się tam nie podobało. I nasza gra, i pogoda, i życie. 

Nie polubiłeś duńskiego stylu bycia? 

Kompletnie nie. Przez trzy lata mieszkałem w budynku, w którym swoje mieszkania mieli tylko piłkarze. Ani razu nie zdarzyło się, żeby ktoś zadzwonił i zaprosił na kawę. Nigdy nie poszliśmy na obiad czy kolację. Pewnego razu moja dziewczyna upiekła ciasto, żebym mógł zanieść swoim kolegom, którzy obok mnie mieszkają. U nas to całkowicie normalne. Przyjęli je, ale przez tydzień nie wiedzieli, jak się zachować. Cały czas mi dziękowali. To kompletnie inna mentalność. Byłem sam, do tego ta pogoda, wysokie ceny… Koszmarnie mi się tam żyło. 

No to już wiem, dlaczego wybrałeś Cypr. 

Miałem kilka ofert, ale uznałem, że ta z Omonii będzie najlepsza. Tam jest odwrotnie. Żyjesz w trybie trening-plaża-impreza! Wracasz w nocy albo rano i następnego dnia to samo. 

Ale Omonia to wielki klub, który ma mnóstwo kibiców. Gdy grasz derby z APOEL-em, wszyscy tym żyją już dziesięć dni przed meczem. Kibice wariują, przychodzą pod dom lub hotel, krzyczą – jest pełna mobilizacja. To coś, co mogę porównać tylko do dawnych meczów między Dinamem a Hajdukiem. Jeśli osiągasz dobre wyniki, to jest to bajkowe miejsce do życia. Ale bardziej na krótki czas niż na stałe. W Polsce wszystko jest dużo bardziej profesjonalne. Na Cyprze poziom jest niezły, ale tylko w przypadku pięciu drużyn, które grają w piłkę, reszta to katastrofa. Strasznie mnie to wkurza, bo nie są wcale dużo lepsi od nas, a w tym roku aż trzy cypryjskie kluby zaszły w pucharach dalej, a dwie grają w fazie grupowej.

Kilka razy mówiłeś, że z Polski chciałeś uciec, jeszcze zanim dojechałeś do Białegostoku. Robimy aż tak złe pierwsze wrażenie? 

Arek Szczęsny odebrał mnie z lotniska w Warszawie i po drodze gadaliśmy o zwykłych sprawach. Pytam się go na przykład. 

– Kogo jeszcze oprócz mnie kupiliście?
– Nikogo, tylko ciebie.

Okej, choć trochę się zdziwiłem, bo w poprzednim sezonie byli dopiero na 11. miejscu. 

– A o co w tym sezonie chcecie grać?
– Pewnie znowu będzie walka o utrzymanie. 

I wtedy sobie pomyślałem, co ja tu robię! Do tego droga do Białegostoku też katastrofa. Był tylko jeden pas, jakieś remonty, wyglądało to tak, jakby nic u was nie było. Zatrzymaliśmy się na stacji, a tam nic nie działa, więc musimy jechać na następną. Później słyszę, że teraz jeszcze nie jest zimno, bo niedługo będzie minus 20 stopni. Na następnym przystanku zadzwoniłem do taty i powiedziałem, że wracam na Cypr. 

Dopiero na miejscu pogadałem z Agnieszką Syczewską i trenerem Probierzem. On od razu powiedział mi, że w tym roku będziemy pierwsi i uznałem, że zostanę. Okazało się, że wszystko fajnie wyszło, Białystok jest super i nie żałuję żadnej chwili, którą tu spędziłem. 

Jaka jest największa różnica między Michałem Probierzem a Ireneuszem Mamrotem? 

Trener Probierz to człowiek-ekstraklasa – jest w tej lidze całe życie i wie o niej wszystko. Zna na wylot każdego piłkarza, dlatego również z nas potrafił wyciągnąć to, co każdy ma najlepsze. Do tego jest wielkim motywatorem. Przed meczem potrafi drużynę nastawić tak, że od razu daje z siebie 150%. Z trenerem Mamrotem jest trochę inaczej. Szczególnie na początku był cichy, nie mówił zbyt wiele, nie ma aż takiej charyzmy. Nie znaczy to, że jest gorzej, bo pracuje mi się z nim lepiej. Przede wszystkim jest bardzo dobrym człowiekiem. A po drugie ma dobre treningi i wydaje mi się, że teraz gramy dużo lepiej. Częściej operujemy piłką. Probierz to dobry trener, ale Mamrot według mnie lepszy. To dopiero jego drugi sezon w lidze i ma przed sobą wielkie perspektywy. 

A zdziwiłeś się, że trener Probierz wylądował w Cracovii? Wszystkim wydawało się, że odejdzie do zagranicznego klubu.

Nie rozumiałem tego. Rozmawiałem z nim po ostatnim meczu i mówił, że jak dostanie ofertę, to mogę pójść razem z nim. Że jest zainteresowanie z Turcji, Włoch i z Niemiec. Odpowiedziałem, że nie ma problemu. Później okazało się, że podpisał z Cracovią, a ja powiedziałem w wywiadzie, że zamienił konia na osła. Cały rok mi to wypominał! Pozostajemy jednak w dobrych relacjach, wysyłamy sobie wiadomości. Już coraz rzadziej, ale on wie, że bardzo szanuję go jako trenera i jako człowieka. 

Do Krakowa nie chciałeś się przeprowadzić?

Dziękuję bardzo! 

05.08.2018 BIALYSTOK UL. SLONECZNA ( POLAND ) PILKA NOZNA ( FOOTBALL ) LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/2019 ( POLISH TOP LEAGUE ) - 3. KOLEJKA MECZ JAGIELLONIA BIALYSTOK - WISLA KRAKOW ( GAME ) NZ IVAN RUNJE FOTO KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Pamiętam, że Probierz powiedział kiedyś, że powinieneś grać w kadrze Chorwacji. 

Cały czas o tym mówił. Miał nawet kilka spotkań z ludźmi z naszej federacji, więc może tam też, ale to nie jest łatwe. Nasi stoperzy grają w Liverpoolu i Besiktasie, a chcą ich lepsze kluby. Z jednej strony masz obrońcę Interu, a z drugiej Milanu. Z małego klubu trudno wskoczyć do takiej drużyny. 

Ostatnio powołania dostali stoperzy z ligi belgijskiej, konkretnie z Anderlechtu i FC Brugge. 

Tak i to też są kluby, które wygrają porównanie z Jagiellonią. A na ławce jeszcze przecież siedzi zawodnik z Bayeru Leverkusen i z Marsylii. Dlatego ja ani przez chwilę nie chodziłem z głową w chmurach. Jestem skoncentrowany na karierze klubowej. 

Ale Zlatko Dalić w zeszłym sezonie przyleciał do Polski, żeby z bliska zobaczyć cię w akcji. 

Tak, na to spotkanie w lutym z Legią, które wygraliśmy 2-0. Wysłał mi później wiadomość, że widział mecz i wszystko było w porządku. 

To był taki mecz, że nie za bardzo miałeś okazję się wykazać. 

Tak, Legia nie atakowała. Ale tak jak już powiedziałem – nie zaprzątam sobie tym głowy. Myślę, że bliżej by mi było do powołania do polskiej kadry niż chorwackiej. Glik ma kontuzję, Pazdan nie gra, a Bednarek nie wygląda za dobrze. Nie wiem tylko, co trzeba zrobić. Muszę spytać się Romanczuka.

Teraz nie wiem, czy mówisz serio, czy żartujesz. 

Serio! Gdybym dostał szansę, to z przyjemnością bym grał. 

Ale my nie przepadamy za zawodnikami, którzy chcą u nas grać, bo nie mają szansy na powołanie do swojej kadry. 

Jak nie masz swoich, to musisz szukać gdzieś indziej.

Dobra, zostawmy to. Powiedz lepiej, jak przyjąłeś wicemistrzostwo świata. 

To dla nas wszystkich bardzo ważne. Życie w Chorwacji nie jest łatwe, bo nie ma pracy i pieniędzy, a każdy sukces w sporcie pozwala na chwilę o tym zapomnieć. Ludzie wychodzą na ulice, wspólnie się cieszą i nie myślą o problemach. Dla was to pewnie niesamowite, że kraj, w którym mieszkają tylko cztery miliony ludzi, odniósł taki sukces. Ale poza tym, że mamy bardzo dobrych piłkarzy, graliśmy z wielkim sercem. 

Z takim samym Jagiellonia powalczy o mistrzostwo? Skoro odchodzisz, to pewnie będzie jej trudniej. 

Na to ciężko pracujemy każdego dnia. Wydaje mi się, że znowu rozstrzygnie się to w samej końcówce. To jest w tej lidze ciekawe, że tu każdy może wygrać z każdym. A jak ja odejdę, to pewnie przyjdzie inny dobry stoper. Za pieniądze, które dostanie za mnie Jagiellonia, można kupić dwóch takich Ivanów Runje! 

Rozmawiał MATEUSZ ROKUSZEWSKI

Fot. newspix.pl/FotoPyK

ROKI KONIEC

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...