Wygląda na to, że w Lechu Poznań coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz taki, że Adam Nawałka jednak nie wjedzie na Bułgarską na białym koniu. W Kolejorzu najpierw zrobili z Dariusza Żurawia trenera tymczasowego, a teraz wygląda na to, że Żuraw będzie trenerem-tymczasowym-który-jednak-popracuje-dłużej-niż-tydzień. Być może nawet do końca roku.
Spójrzmy na fakty:
– Lech latem wziął trenera z rezerw
– po pięciu miesiącach uznał, że trener z rezerw jest za słaby i tego bałaganu już nie ogarnie
– trener z rezerw został zwolniony
– jego tymczasowym następcą został kolejny trener z rezerw
– który zamiast “tymczasowym” ma być nawet na kilka miesięcy
Aż strach wziąć rezerwy po Dariuszu Żurawiu, bo jeśli w pierwszej drużynie coś się schrzani, to za moment spokojne Wronki będzie trzeba zamieniać na Poznań. Następny w kolejce jest Rafał Ulatowski, który tymczasowo (hehe, znowu) objął ten zespół, a wcześniej był dyrektorem akademii.
Ale dobra, dość śmieszkowania, czas na odrobinę powagi. W Lechu zaczyna się robić kuriozalnie. Od zwolnienia Ivana Djurdjevicia minęły już prawie dwa tygodnie, klub zaraz po ogłoszeniu tej decyzji wydał komunikat, że rozmowy z kandydatami do jego zastąpienie są prowadzone. I od tego czasu – cisza. To znaczy nie taka do końca cisza, bo przecież władze klubu spędziły pół dnia na rozmowach z Adamem Nawałką i kolejne godziny na negocjacjach z sztabem byłego selekcjonera. O zaawansowaniu negocjacji niech świadczą szczegóły, o których rozmawiano – Nawałka chciał latać samolotem na mecze do miast oddalonych o przynajmniej 300 kilometrów, a zaraz na wejściu do zespołu zażyczył sobie zgrupowanie w Grodzisku Wielkopolskim. Wydawało się, że klamka już zapadła, prezes Klimczak i wiceprezes Rutkowski mieli machnąć parafkę pod kontraktem.
No właśnie – mieli.
Lech z Nawałką czeka na nie wiadomo co. I o ile zwlekałby Nawałka, to w pełni byśmy to rozumieli, bo przecież mógłby czekać na kontrofertę z Chin za bimbalion yuanów. Natomiast tutaj czekają władze Kolejorza. Co gorsze dla poznaniaków – dwóch innych kandydatów na zastąpienie Djurdjevicia wciąż nie wie na czym stoi. Matjaż Kek – według słowackich mediów – miałby wkrótce objąć tamtejszą reprezentację. Z kolei Roman Hryhorczuk ma nierozwiązaną sprawę z Astaną i oficjalnie wciąż jest związany z Kazachami kontraktem, chociaż samej drużyny nie prowadzi.
Lechici prowadzili zatem najpoważniejsze rozmowy z Nawałką, ale nie wiedzą, czy wejść w ten projekt, czy jednak były selekcjoner to jednak nie to. Lechici zrobili podejście pod Keka i Hryhorczuka, ale obaj mają jeszcze inne sprawy na głowie. I jeśli wierzyć temu, jakie głosy docierają ze stadionu przy Bułgarskiej, to dzisiaj wszystko wskazuje na to, że w meczu z Wisłą Płock zespół znów poprowadzi Dariusz Żuraw. Z wypowiedzi trenera tymczasowego (swoją drogą – kiedy będziemy mogli usunąć ten dopisek tymczasowy? Po miesiącu? Po półtora miesiąca?) wynika, że on wcale nie czuje się tak, jakby zaraz miał opuścić gabinet trenera. Pamiętamy, gdy na ostatnie kolejki wskakiwało trio Ulatowski-Rząsa-Araszkiewicz – wtedy oni sami powiedzieli “nie, nie, panowie, nawet jeśli zdobędziemy do końca komplet punktów, to po ostatniej kolejce każdy wraca do swojej roboty”. Tymczasem Żuraw sam przyznaje, że nie wie czy prowadzić zespół w Ekstraklasie przyjdzie mu przez tydzień czy jednak do końca grudnia. Ale twierdzi, że chciałby kiedyś poprowadzić klub w Bundeslidze, że wcale nie ma takiego gołego CV i że już większe anonimy dostawały szanse pracy na tym poziomie rozgrywkowym.
Ta cała sytuacja z szukaniem trenera pokazuje też, że Lech na zwolnienie Djurdjevicia nie był gotowy, a decyzja zapadła pod wpływem chwili i emocji. Tymczasem do końca roku poznaniacy mają do rozegrania jeszcze pięć meczów – z Wisłą Płock (u siebie), Cracovią (wyjazd), Śląskiem (u siebie), Zagłębiem Sosnowiec (wyjazd) i Wisłą Kraków (wyjazd). I wcale nie zdziwimy się, jeśli we wszystkich tych meczach Kolejorza poprowadzi Dariusz Żuraw. Ta przedłużona tymczasowość trenera tymczasowego to w ogóle ładna metafora tego, jak funkcjonuje obecnie Lech. Mamy wrażenie, że tymczasowe tam jest wszystko poza tym, że jedynie kibice są permanentnie rozczarowani.
fot. Newspix.pl