Od początku sezonu Lechia – jako zespół – wygląda całkiem przyzwoicie. Dobrze broni Kuciak, obrona sprawia wrażenie solidnej, w środku pola też posuchy nie ma. Ale nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że gdańszczanie skrzydłami stoją i to po akcjach bokami strzelają najwięcej goli. No i po sprawdzeniu okazało się, że mieliśmy dobre odczucia, a mecz w Szczecinie tylko to potwierdził.
Michał Mak, Lukas Haraslin, Konrad Michalak i w odwodzie Flavio Paixao – czwórką skrzydłowych o takiej jakości nie może pochwalić się zbyt wiele ekip w tej lidze. A pamiętajmy jeszcze o pauzujących Sławomirze Peszko, z którego możemy się śmiać, że jest zadaniowcem reprezentacji i że sprowokować go można pstryknięciem w ucho, ale na warunki Ekstraklasy to zawodnik solidny.
Przed sezonem można było mieć obawy, jak te skrzydła Lechii będą funkcjonować – bo Mak wracał po kontuzji, bo Haraslin stracił niemal cały sezon przez uraz, bo Michalak grał jeszcze wówczas w Legii (więc pewnie nim akurat w Gdańsku się przed sezonem nie martwili…). Ale dziś wygląda to nader solidnie, wszak najgroźniejsze akcje Lechii suną właśnie flankami.
Zwróciliśmy na to uwagę w trakcie meczu z Pogonią, w którym gol na 1:0 padł po płaskiej wrzutce Lipskiego z lewej flanki, a druga zdobyta bramka to efekt dośrodkowania Maka z przeciwległej strony boiska. Przeanalizowaliśmy poprzednie mecze Lechii i jeśli o gole po akcjach skrzydłami, to sprawa ma się tak:
vs. Jagiellonia 1:0
– jedyne trafienie w tym meczu padło po nieco przeciągniętej wrzutce z prawego skrzydła. Centra dotarła do Haraslina, a ten płasko dośrodkował przed bramkę do Paixao, który wbił piłkę do siatki
vs. Miedź 2:0
– bardzo ładne dośrodkowanie Stolarskiego z prawej strony boiska wykończył Arak
vs. Górnik 2:0
– Fila wstrzelił piłkę ze skrzydła, ta po drodze odbiła się od przeciwnika i wpadła do siatki
vs. Pogoń 3:2
– wspomniane już dwie akcje – z jednej strony Lipski dogrywał do Haraslina, z drugiej Mak do Paixao
A zatem pięć z dziewięciu goli Lechii w tym sezonie to efekt akcji bokami boiska. I coś czujemy, że to nie koniec, bo te pozycję lechiści mają po prostu dobrze obsadzone. Haraslin wreszcie wskoczył na poziom, którego od niego wymagano i widać, że chłopak ma papiery na granie. Niezłą zmianę znów dał Mak, który jest de facto beneficjentem pauzy Peszki. Michalak dopiero się wgryza w tę nową paczkę, ale w roli rezerwowego może się odnaleźć. No i Paixao, który na skrzydle może znaleźć się na wypadek, gdyby Stokowiec zdecydował się na wystawianie w ataku Araka lub Sobiecha.
Lechia na tych skrzydłach powinna jeszcze daleko zalecieć.