Gdybyśmy po pięciu kolejkach ekstraklasy mieli wybrać najlepszą jedenastkę na starcie sezonu, wśród wskazanych znaleźliby się zapewne m.in. Szymon Żurkowski, Pedro Tiba, Lukas Haraslin, Zdenek Ondrasek, Konrad Wrzesiński czy Dusan Kuciak. Innymi słowy – byłby to team dość zaskakujący, bo wydawało się na przykład, że kariera czeskiego napastnika w Polsce zaraz dobiegnie końca i nie będziemy jej wspominać latami, czy też trudno było się spodziewać takiej skuteczności po skrzydłowym Zagłębia, który w poprzednim sezonie I ligi do bramki nie trafił ani razu. Może to mniej oczywiste, ale równie niespodziewana jest też forma, którą na początku sezonu prezentuje słowacki bramkarz Lechii Gdańsk.
Kuciak to solidna marka i uznany ligowiec, w przeszłości jako zawodnik Legii Warszawa bywał też najlepszym graczem na swojej pozycji w całej ekstraklasie, ale ostatni sezon miał taki jak cała Lechia – beznadziejny. Gdy w maju układaliśmy nasze rankingi graczy, nie znalazł się nawet w topowej dziesiątce bramkarzy. To już wyżej ocenialiśmy nawet Zlatana Alomerovicia, czyli golkipera, którego latem sprowadzono z Korony, by z dotychczasową jedynką realizował. Słowak zdecydowanie częściej coś zawalał, niż Lechię ratował, a jego zjazd jak na dłoni widać było też w liczbach – bronił z dość marną skutecznością na poziomie niecałych 65%.
Jednak rywalizacja z Alomeroviciem chyba wyszła Kuciakowi na dobre, bo po pięciu meczach nowego sezonu sprawy mają się zdecydowanie inaczej. I skoro już raz odwołaliśmy się do statystyki obronionych strzałów, to zerknijmy na nią również teraz. Wzięliśmy pod uwagę bramkarzy, którzy zaliczyli przynajmniej trzy z pięciu meczów tego sezonu. Golkiper Lechii, który przepuścił jedynie strzał Piotra Celebana w spotkaniu ze Śląskiem, na razie deklasuje konkurecję.
1. Dusan Kuciak (Lechia Gdańsk) – 96%
2. Michał Buchalik (Wisła Kraków) – 87,5%
3. Marian Kelemen (Jagiellonia Białystok) – 84,6%
4. Pavels Steinbors (Arka Gdynia) – 77,8%
5. Tomasz Loska (Górnik Zabrze) – 76,9%
6. Dominik Hładun (Zagłębie Lubin) – 73,9%
7. Matthias Hamrol (Korona Kielce) – 72,7%
8. Jasmin Burić (Lech Poznań) – 71,4%
9. Łukasz Sapela (Miedź Legnica) – 68,8%
10. Arkadiusz Malarz (Legia Warszawa) – 66,7%
10. Mateusz Lis (Wisła Kraków) – 66,7%
12. Jakub Szmatuła (Piast Gliwice) – 63,2%
13. Maciej Gostomski (Cracovia) – 61,1%
14. Dawid Kudła (Zagłębie Sosnowiec) – 60%
15. Thomas Dahne (Wisła Płock) – 59,1%
16. Jakub Słowik (Śląsk Wrocław) – 54,5%
Jeśli wydaje wam się, że Kuciak miał dużo szczęścia, bo cały blok obronny Lechii gra tak dobrze, iż bramkarz nie mógł narzekać na nadmiar roboty, to chyba się z wami nie zgodzimy. Było wręcz przeciwnie – nawet jeśli defensywa prezentowała się nie najgorzej, to przeciwnikom Lechii i tak udawało się oddawać wiele celnych strzałów na bramkę Kuciaka. Gdy zajrzymy do statystyk, widzimy, że z większą liczbą uderzeń (26) musiał sobie radzić jedynie Tomasz Loska z Górnika Zabrze. Kuciak (do spółki z Dawidem Kudłą) znajduje się zaraz za jego plecami, bo musiał się zmierzyć z 25 próbami.
Oczywiście strzał strzałowi nierówny. W teorii może się zdarzyć tak, że wysoka skuteczność bramkarza wynika tylko z tego, że rywale z reguły trafiają mu do koszyczka. Nawet nie trzeba się za bardzo brudzić. Czy to dotyczy świetnych statystyk Kuciaka w tym sezonie? Raczej nie. Jeszcze raz odświeżyliśmy sobie mecze Lechii w tym sezonie i zobaczyliśmy między innymi…
– nieco fartowną, ale też kluczową interwencję po uderzeniu Romanczuka czy odbicie piłki po strzele z bliska Sheridana,
– wyciągnięcie koniuszkami palców uderzenia Piecha po długim rogu,
– podwójną interwencję w końcówce meczu z Legią, gdy najpierw zatrzymał Kante, a następnie Mączyńskiego,
– dwie fantastyczne parady po strzałach Forsella z rzutów wolnych,
– obrony groźnych uderzeń Żurkowskiego (z dystansu) i Angulo (z bliska).
Czyli w każdym z pięciu spotkań Kuciak mógł coś jeszcze puścić i trudno byłoby mieć do niego większe pretensje. Ten sezon zaczął od lekkiej kompromitacji, gdy padł na murawę jak rażony prądem, gdy Ivan Runje pomiział go po pleckach, ale później na murawie zrobił wiele, byśmy o tym zapomnieli. Tak trzymać!
Fot. FotoPyK