Reklama

Kimi to jednak swój chłop – też lubi sobie wypić

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

17 sierpnia 2018, 18:36 • 3 min czytania 6 komentarzy

Piąteczek, piątunio, piątek, weekendu początek. Nie będziemy ściemniać, że właśnie planujemy wyjście do teatru, wizytę w muzeum oraz zajęcia kółka różańcowego. Przyznajemy szczerze: już myślimy o weekendowych imprezach. I nie wiemy, jak wy, ale my co najmniej jednego kielicha wychylimy za Kimiego Raikkonena, najbardziej wyluzowanego kolesia w Formule 1. Fin właśnie wydał autobiografię, w której przyznał, że lubi sobie popić, a alkohol pozwala mu się wyluzować. Kimi, twoje zdrowie!

Kimi to jednak swój chłop – też lubi sobie wypić

Kimi Raikkonen to fiński kierowca Ferrari, mistrz świata sprzed 11 lat. Nosi ksywkę „Iceman”, bo nie jest najlepszy w okazywaniu emocji. Szczerze nie znosi występować przed kamerami. Najchętniej prowadzi samochód i odpoczywa w domu nad jeziorem, gdzieś w fińskich lasach.

Na pytanie dziennikarzy z Polski o pierwsze skojarzenie z naszym krajem nie odpowiedział wcale „Kubica”, ani „Wałęsa”, ani nawet „kluby piłkarskie jeszcze gorsze od fińskich”. Kimi natychmiast wypalił: Wódka Wyborowa. Co tu dużo gadać, szanujemy to. W świecie Formuły 1 do obowiązkowych elementów stroju, oprócz kombinezonu i kasku należy kij, który kierowcy mają wsadzony w wiadome miejsce. Większość z nich wypowiada się w sposób tak nudny i sztampowy, że na konferencjach idzie usnąć. Co więcej, jeden po drugim powtarzają papkę, przygotowaną wcześniej przez marketingowców zespołów. Słowem: koszmar. I nagle w to towarzystwo wchodzi Kimi, cały na czerwono, i odpina wrotki. I na przykład, kiedy w dziennikarze spytali go, dlaczego nie był na ceremonii zakończenia kariery przez Michaela Schumachera, wypalił bez ogródek: „Srałem”. Albo maglowany przez dziennikarza: jaki jest najbardziej ekscytujący moment weekendu wyścigowego? „Zawsze start”. A najnudniejszy? „Teraz”. I tak dalej, zawsze bez oglądania się na to, co wypada, co się może komuś nie spodobać, co zaszkodzi wizerunkowi. Kimi albo milczy, albo wali prosto z mostu.

Trudno się dziwić, że dokładnie tak samo było podczas premiery jego biografii „Nieznany Kimi Raikkonen”. Napisał ją dziennikarz Kari Hotakainen. – Wybrałem jego, bo kompletnie nie zna się na wyścigach, a ja nie mam pojęcia o pisaniu. Dzięki temu książka jest bardziej autentyczna – wypalił na wstępie. Potem było jeszcze lepiej. Kimi bez skrępowania przyznał, że lubi sobie wypić.

Wiecie, może nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, ale mówimy o przedstawicielu dyscypliny, w której takich rzeczy po prostu się nie mówi. No, chyba, że jest się Raikkonenem. – Kilka lat temu w połowie sezonu imprezowałem bez przerwy przez 16 dni. Przerwałem tylko dlatego, że musiałem wystartować w wyścigu. I co? Zająłem trzecie miejsce. Bo mi alkohol nie szkodzi, a wręcz pomaga w koncentracji, nawet, jeśli go nadużywam. Moja praca jest bardzo stresująca. Mało kto może zrozumieć, że jak się napiję, to się wyluzowuję i oczyszczam głowę. Mój mózg się resetuje, a ja potem jestem gotów do następnego startu, bez żadnych obciążeń.

Reklama

Podsumowując: mogę balować bez przerwy, wytrzeźwieć, wskoczyć do samochodu i z miejsca walczyć o czołowe lokaty. Grubo. A to jeszcze nie koniec. Kimi przekonywał na premierze książki, że odstawienie alkoholu mogłoby mu tylko zaszkodzić. – Jestem tego pewny. Gdybym ograniczył picie moje wyniki raczej byłyby gorsze – stwierdził. Po czym dodał. – W tej książce mówię prawdę o sobie, wyjaśniam mój stosunek do życia. Naprawdę nie interesuje mnie, co inni o mnie sądzą, czy mówią. Ja jestem po prostu sobą.

No powiedzcie, czy da się nie lubić tego gościa? Baluje, pije na potęgę, opowiada o tym bez skrępowania. A potem na torze po prostu robi swoje. W klasyfikacji generalnej po połowie sezonu zajmuje trzecie miejsce.

Napisanie książki to ważny moment w życiu, zdecydowanie – warto to jakoś uczcić. Jesteśmy na 40 procent pewni, że Kimi będzie wiedział, jak to zrobić!

foto: www.instagram.com/kimimatiasraikkonen/

Najnowsze

Ekstraklasa

Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie

AbsurDB
0
Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie
Ekstraklasa

Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Jakub Radomski
0
Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Formuła 1

Formuła 1

W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Szymon Szczepanik
3
W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Komentarze

6 komentarzy

Loading...