Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

09 sierpnia 2018, 17:54 • 5 min czytania 15 komentarzy

Jest taka gra, co Frostpunk się nazywa. Gra, w której już pod koniec XIX wieku ludzkość przegięła z maltretowaniem środowiska, co doprowadziło do katastrofy ekologicznej. Świat ściął mróz. Za nim krok w krok szły choroby i głód. Ty znajdujesz opuszczony generator parowy i budujesz wokół niego osadę.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Właściwie we Frostpunk nie da się wygrać. Przegrywasz zawsze, bo kryzys panuje zawsze, a wybór jest tylko między złem i złem większym. To jedno wielkie zarządzanie klęską, w którym dominuje konstatacja – cytat za Dwutygodnik.com – obywatele żywi to na ogół obywatele nieszczęśliwi.

Frostpunk jest grą polską, a ja nie wątpię gdzie twórcy znaleźli inspirację – oczywiście w naszej ulubionej rodzimej piłeczce.

Tutaj, tak samo jak w postapokaliptycznym skutym wieczną zmarzliną świecie, jest tylko kryzys, większy kryzys i gradobicie kryzysów. Podczas krótkich chwil wytchnienia wszyscy zadają sobie pytanie: ciekawe czy trener i drużyna przetrwają prawdziwą próbę, czyli zmierzającą już w ich kierunku gradową chmurę. Kryzys nie jest czymś wyjątkowym – kryzys jest rutyną, którą należy oswoić.

Lech Poznań w zasadzie od lat był tej tendencji synonimem. Apogeum miało miejsce na koniec zeszłego sezonu. Wywrotka na autostradzie do mistrzostwa. Totalna panika, chaos, w końcu – nie bójmy się tego słowa – haniebne wydarzenia na finiszu. Wydawało się, że ta zawierucha pochłonie ofiary nawet zasiadające na najwyższych szczeblach.

Reklama

Ale trzeba szefostwu Kolejorza przyznać, że letnie zarządzanie kryzysem wyszło im wzorowo. Czas kreuje w piłce kontekst, wiec jeszcze możemy czytać to inaczej, ale na ten moment – trudno o inną opinię.

Postawili na trenera, który kupił lud. Trenera z charakterem, trenera rozumiejącego doskonale czym jest Lech Poznań, trenera, któremu wiele może brakować, ale który nigdy pracując przy Bułgarskiej nie będzie najemnikiem. Wszędzie indziej – możliwe. Pańszczyzna. Robota bo robota. Bo z czegoś żyć trzeba. Ale dla Lecha nigdy. Dla Lecha jest ogień, motywacja, której nie trzeba sztucznie podsycać.

Postawili na zupełnie inną politykę transferową. Sięgnęli głęboko do kieszeni. Milion euro tu, półtora miliona tam – poważne kwoty. Kwoty takiego kalibru, jakie jeszcze się w Ekstraklasie nie opatrzyły i aż jestem zdziwiony, że o rozmachu tych transferów tak mało się mówi. Może dlatego, że przychodzili gracze, których nazwiska nie rzucały na kolana. Może byłby większy dym, gdyby był to transfer wewnątrz ligi – ale zgranych kart i wtop po zakupie ligowych gwiazdeczek widzieliśmy dość. Jak na razie Tiba i Amaral pokazują, że warto było im zaufać.

Podoba mi się też transfer Dioniego, choć jeszcze nie wybiegł ani razu na boisko. Być może okaże się patałachem. Być może kompletnie nie będzie rozumiał co oznacza gra dla KKS. Ale podoba mi się w tym transferze to, że gdy Lechowi odmówił Carlitos, w Poznaniu nie płakali, tylko kupili sobie następnego Carlitosa. Jest tu element – chłopaku, nie ty, to inny. Szanuję. Dioni boiskami Segunda B wycierał podłogę, oczywiście aklimatyzacja w Polsce może u niego przebiegać inaczej, oczywiście Tosik może mu połamać za miesiąc nogi, ale CV w niczym nie ustępuje temu, które przywiózł Carlitos. Ba – kto powie, że na papierze jest lepsze, będzie miał pole do dyskusji.

Podoba mi się nawet według wielu kontrowersyjny pomysł o wędrującej opasce kapitańskiej. To jest według mnie świetny sposób na scalenie zespołu, zarażenie odpowiedzialnością, a to kwestie tak ważne u zarania nowej drużyny. Czy powierzenie opaski Trałce na stałe tak wiele by zmieniło? On i tak czuje się liderem, i tak matkuje niektórym zawodnikom, opaska rewolucji w jego mentalności by nie wywołała. Ale jeśli dostaje ją grać młody, taki jak Jóźwiak, może dostać kopa na rozpęd. Jeśli dostaje ją obcokrajowiec jak Rogne, z miejsca gra się u niego na czułych strunach. Trudno dosadniej powiedzieć “Słuchaj, nie mamy cię za najemnika. Ufamy tobie i wierzymy, że nie będziesz traktował naszego klubu przedmiotowo”. Normalni ludzie na zaufanie reagują chęcią spłacenia go, a taki Norweg od razu czuje, że to nie musi być dla niego jeszcze jeden klub, który w przyszłości zajmie pół akapitu wypowiedzi w wywiadzie norweskiego Kuby Białka.

Lech nie gra pięknie. Oglądałem bardzo uważnie mecz ze Śląskiem i cisnęło się na usta wiele epitetów, ale żaden nie dotyczył efektownej gry. Ale nawet w takim meczu był optymistyczny dla kibiców Kolejorza aspekt łapania na ofsajd. Pod tym względem wzór, a przecież mowa była o bloku obronnym stworzonym z odzyskanych dla Lecha z rezerw zawodników. Kolejny kopniak motywacyjny dla wielu zawodników z szerokiego składu – słuchajcie, możecie dostać szansę.

Reklama

Podoba mi się danie szansy Orłowskiemu, który pewnie nowym Nestą nie zostanie, ale też wątpliwe by zastąpienie go złapanym w siatkę na pchlim targu piłkarzem z byłej Jugosławii miało Lecha odmienić. A tak jest do dyspozycji swojak, który da się pokroić za koszulkę, a ma też przecież wciąż wszelkie pole do dalszego rozwoju.

Nie wiem jak Lechowi pójdzie z Genk, faworytem przecież nie jest. Można się łudzić, można zakłamywać rzeczywistość, ale Belgowie to po prostu inna półka. Tak jest świat futbolu ułożony, że półek jest naprawdę sporo, a my do najwyższych nie sięgamy nawet z wyskoku. Optymistyczne jest jednak to, że w prawie każdym meczu tego sezonu zdawał test charakteru. Oblewał test z ciekawej gry, oblewał z nie przyprawiania swoich kibiców o hart ducha, ale z walki do końca nigdy.

Ile udanych polskich pucharowych przygód zasadzało się na tym elemencie?

Leszek Milewski

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Najwięcej meczów bez żadnego gola? Zech w europejskiej czołówce

AbsurDB
4
Najwięcej meczów bez żadnego gola? Zech w europejskiej czołówce
Hiszpania

Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!

Bartosz Lodko
7
Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!

Felietony i blogi

Komentarze

15 komentarzy

Loading...