Historia diabła wcielonego. Piłka może przejść, zawodnik nigdy

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2014, 16:56 • 7 min czytania

Środek obrony „Starej Damy” przez niemal dekadę – od 1974 do 1984 roku – przypominał scenkę wyjętą żywcem z policyjnych seriali tamtego okresu pokroju „Starsky’ego & Hutcha” czy „Miami Vice”. Jeden z partnerów był zawsze tym dobrym gliniarzem, ważącym słowa, a drugi preferował pięści zamiast dialogu. W Juventusie podział ról był jasny – aniołem środka defensywy był Gaetano Scirea, stoper grający wybitnie elegancko, czysto, z klasą (następnym tak pięknie grającym obrońcą miał się okazać dopiero Paolo Maldini). Jeśli w tym układzie tym dobrym był Scirea, to prawdziwym diabłem wcielonym Serie A był zdecydowanie Claudio Gentile, jego partner ze środka obrony Juventusu. Poznajcie historię piłkarza, który z uprzykrzania życia przeciwnikom uczynił prawdziwą sztukę.
Futbol uwielbia paradoksy, grę słów oraz skojarzenia. Jeśli popatrzymy na grę Claudio, uśmiech ciśnie się na usta, gdy skonfrontujemy ją z nazwiskiem tego wybitnego piłkarza – „gentile” w języku włoskim oznacza bowiem sympatyczny, miły. Nie, signore Gentile nie był ani miły, ani sympatyczny – wolał najpierw ugryźć, a dopiero potem spytać się, o co chodzi. Był jak nieustępujący nikomu rottweiler, którego sposób krycia oraz odbierania piłki porównać można jedynie do szczękościsku tego obronnego psa. Raz założona klinga była niczym wnyki, w które wpadali kolejni napastnicy łudzący się, że przechytrzą stopera z Trypolisu.

Historia diabła wcielonego. Piłka może przejść, zawodnik nigdy
Reklama

To właśnie stolica Libii była miejscem urodzenia tego niezwykłego piłkarza – symbolu włoskiego catenaccio przełomu lat 70. oraz 80. Krótko po przyjściu na świat małego Claudio rodzice przeprowadzili się do Italii, a dokładnie w pobliże przepięknego jeziora Como. Młody zawodnik pierwsze zawodowe kroki stawiał w Aronie, w której zadebiutował w wieku 18 lat. Spędził tam jednak tylko sezon, już rok później pozyskało go bowiem Varese. Pobyt w klubie z Lombardii był wielkim sukcesem, mimo iż trwał… znów zaledwie jeden rok. Okoliczności okazały się wyjątkowe – po niespełna 20-letniego Gentile zgłosił się bowiem sam Juventus Turyn, a jak wiadomo, gigantom się nie odmawia. Po zakończonym sezonie 1972/1973 Claudio zameldował się zatem w stolicy Piemontu. Do Turynu przychodził jako boczny obrońca, ale ówczesny trener „Starej Damy” Cestmir Vycpalek miał nosa i przewidział dla niego inną rolę – stopera. Co było dalej? Reszta to już historia XX-wiecznego futbolu.

Wydaje się, że to niemożliwe, ale jednak to prawda – były sezony, w których Gentile NIE GRAف u boku Scirei. Panowie ci są kojarzeni od zawsze jako jedność – jedna bryła o dwóch odcieniach, awers i rewers tej samej monety. Są niemalże w tym samym wieku – Gaetano był o zaledwie cztery miesiące starszy od Claudio. Pod koniec sezonu 1973/1974 oficjele „Starej Damy” zaklepali transfer 21-letniego stopera Atalanty Bergamo, tworząc tym samym podwaliny jednego z najlepszych duetów środkowych obrońców  w historii – nie tylko – włoskiego futbolu. Pasmo sukcesów Gentile i Scirei było znaczone nie tylko sinikami po faulach tego pierwszego i czystymi jak łza interwencjami Gaetano, ale przede wszystkim tym, co jest prawdziwą solą futbolu – trofeami.

Reklama

Juventus od zawsze był prawdziwym hegemonem Półwyspu Apenińskiego, ale na przełomie lat 70. oraz 80. prawie całkowicie zdominował Serie A. فupem Gentile padło aż sześć tytułów mistrza Włoch, dwa Puchary Włoch, po jednym Pucharze UEFA oraz Pucharze Zdobywców Pucharów, ale prawdziwym opus magnum jego kariery był rok 1982 – wygrany mundial w Hiszpanii. To właśnie 29 czerwca tego roku odbył się mecz, który już na zawsze pozostanie wizytówką tego krwiożerczego obrońcy. 43 tysięcy ludzi zgromadzonych na Estadio Sarria było świadkami, jak Gentile właściwie czapką nakrył samego Maradonę, a Włosi pokonali w starciu drugiej rundy Argentyńczyków 2:1 po golach Tardellego i Cabriniego – dla „Los Albicelestes” trafił Pasarella.

Po spotkaniu na Claudio spadła wielka fala krytyki, zarzucano mu bowiem zbytnią brutalność oraz zabijanie piękna gry, którego symbolem był notabene właśnie boski Diego. Obrońca Juventusu ganiał za nim przez cały mecz niczym chart za zającem, nie odstępując Maradony choćby na krok. Szarpał, faulował, wybijał piłkę, rzucał go na murawę – wszystko w imię zwycięstwa i skutecznego catenaccio. Efektowną grę pozostawiał partnerom, nie w głowie mu były jakiekolwiek „beckenbauery” – dbał o tyły i defensywę. Gdy zderzył się ze ścianą zarzutów i krytyki po meczu z Argentyną postąpił tak, jak zrobiłby to na murawie – odpowiedział prasie po swojemu, jak na prawdziwego macho przystało: „Futbol nie jest dla baletnic.” Zdanie to już na zawsze stało się jego wizytówką.

Dzisiaj rzeklibyśmy – „typowy Gentile”. W futbolu jest jak w życiu – raz nabytą łatkę trudno z siebie zrzucić, ale legendarna brutalność Claudio, jego znak rozpoznawczy, była jedynie dodatkiem do boiskowej defensywnej maestrii Włocha. Paulo Rossi – niezapomniany król strzelców mundialu z roku 1982 – był artystą w zdobywaniu goli. Gentile był natomiast mistrzem w swojej dziedzinie – niedopuszczaniu przeciwników do własnej bramki. Bywał ostry, wręcz brutalny, ale przede wszystkim – i to mimo niewysokiego wzrostu jak na środkowego obrońcę, mierzy bowiem zaledwie 178 cm – był genialnym graczem. Takim, jaki zdarza się na tej pozycji raz na 10-15 lat. Po wyrzuceniu Argentyńczyków z turnieju w 1982 roku Włochów czekał następny, niemniej trudny test – na ich drodze do mistrzostwa stanęli bowiem kandydaci do złota, Brazylijczycy.

Jeśli w ówczesnych czasach myślałeś „Argentyna”, mówiłeś „Maradona”. Jeśli twoje myśli zaprzątali „Canarinhos”, na 99,9% myślałeś o Zico. Ten geniusz środka pola był prawdziwą wizytówką Brazylijczyków, a zarazem jednym z najlepszych piłkarzy lat 80. Czarował techniką, dryblingiem, wizją gry – porównać go można z Kaką w glorii jego najlepszych dni. Podobna sylwetka, sposób poruszania się po boisku, bramkostrzelność. Tajemnicą poliszynela jest to, że brazylijski mag środka pola bał się Gentile jak ognia, mając na uwadze jego złą sławę i wcześniejsze „dokonania” w meczu przeciwko samemu Diego.

Przewidywania Zico spełniły się w 120%. Gentile nie ustępował mu nawet na krok, faulując go i uprzykrzając mu życie przy każdej możliwej okazji. Claudio odbierał mu piłki, całkowicie dominując kolejnego wirtuoza na drodze do zwycięstwa w całym turnieju. Po jednym wejściu Włoch dosłownie zdarł z Brazylijczyka koszulkę. Dziennikarze śmiali się, że kwestię pomeczowej wymiany trykotów Gentile załatwił po swojemu. Summa summarum – jeśli pominiemy epizod z mundialu 1982 roku, stoper Juventusu Turyn miał się okazać prawdziwym koszmarem Zico. Rok po mistrzostwach świata as „Canarinhos” dołączył do Udinese, mieliśmy zatem zagwarantowaną powtórkę z rozrywki. Panowie w Serie A spotkali się czterokrotnie, a dziurawiący wtedy regularnie włoskie siatki Zico w konfrontacjach ze „Starą Damą” zdołał trafić zaledwie raz. Kwestię siniaków po spotkaniach z Gentile przemilczymy.

Sam finał mundialu poszedł po myśli „Azzurrich”, którzy po kolejnym dobrym występie dwugłowej obronnej turyńskiej skały pokonali Niemców 3:1, stając na szczycie futbolowego uniwersum. Po hiszpańskich uniesieniach przyszedł czas na powrót do rzeczywistości, czyli do Serie A. W Juventusie Gentile występował jeszcze przez dwa sezony, a na koniec fantastycznej przygody ze „Starą Damą” zdobył swoje szóste, ostatnie w karierze scudetto. Po odejściu ze Stadio delle Alpi grał jeszcze cztery lata, reprezentując Fiorentinę do roku 1987 oraz Piacenzę, w której zakończył karierę w roku 1988. Po zawieszeniu na kołku obdartych o ciała przeciwników oraz znaczonych krwią korków zniknął na długie 12 lat. Na piłkarskie salony powrócił w roku 2000, kiedy zajął się trenowaniem młodzieży, a dokładniej włoskiej kadry U-21.

Na czele młodzieżówki stał przez sześć lat, zdobywając złoto mistrzostw Europy do lat 21 w roku 2004, co w tej kategorii wiekowej jest sporym wyczynem. Kadrę trenował aż do roku 2006, kiedy na stanowisku zastąpił go Pierluigi Casiraghi. Jak zapamiętano Gentile? Był ostry, grał siłowo, lubił dominować nad napastnikami, zarówno fizycznie, jak i psychologicznie. Trzeba jednak oddać mu należne honory – nie był aż takim mordercą, jak krąży obiegowa opinia. Nigdy w karierze nie został ukarany czerwoną kartką, a znaczy to wiele – i mimo iż dawniej grano dużo bardziej brutalnie.

Na temat Claudio krąży wiele śmiesznych anegdot, ale naszą ulubioną jest ta z Kevinem Keeganem. Pod koniec lat 70. na gali wręczenia Złotej Piłki, gdy wyczytano nazwisko zwycięzcy, dumny Anglik zaczął się przeciskać w kierunku sceny, aby odebrać nagrodę. Kiedy mijał krzesło zajmowane przez Claudio Gentile, ten podłożył mu nogę, powodując natychmiastowy upadek Keegana. Gdy skonsternowany Anglik zaczął się podnosić, Włoch szepnął mu do ucha: „Nie zdobyłbyś jakiejkolwiek nagrody, gdybym to ja cię krył.” Piłka może przejść, zawodnik nigdy. Nie zapominajcie.

KUBA MACHOWINA

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama