W zaległym meczu rosyjskiej ekstraklasy Krylia Sowietow podejmowała Tereka Grozny, a w przekładzie na polski: Jan Mucha gościł Macieja Rybusa i Marcina Komorowskiego. Obie drużyny wiszą nad strefa spadkową, ale obu zależało przede wszystkim na tym, żeby meczu nie przegrać i zachować punktową przewagę nad Tomem Tomsk. Nam zależało dodatkowo, żeby zająć czymś wolny czas przed ligami mistrzów i innymi meczami tego poziomu (tak, mamy na myśli Puchar Polski), więc uznaliśmy że znakomitym pomysłem będą odwiedziny w Kazaniu, naturalnie za pomocą relacji telewizyjnej. Co ciekawego zaobserwowaliśmy w tym pasjonującym spotkaniu ligi rosyjskiej?
Z grubsza – było dość ekstraklasowo. Z trybun wiało pustką (Zawisza), z boiska wiało nudą (Piast), mecz zakończył się remisem 1:1. Coraz bardziej łysawy Jan Mucha bronił spokojnie i na obrońców wrzeszczał umiarkowanie, ale w 40 minucie puściły mu nerwy i zrugał swoją defensywę solidnie: obrońcy nie upilnowali Jeremy`ego Bokila, a Kongijczyk głową posłał piłkę… Cóż, teoretycznie była do wyjęcia, gdyby nie
a) brak asekuracji czyli konieczność pilnowania całej bramki,
b) wykrok bramkarza,
c) niewielka odległość.
My byśmy Muchy raczej nie winili, ale byliśmy tak zaaferowani samym faktem oglądania ligi rosyjskiej, że może podchodzimy do sprawy odrobinę zbyt bezkrytycznie.
Dalej: Komorowski grał przeciętnie i dał się zapamiętać głównie z dramatycznych padów, jęków i dyskusji z arbitrem czyli znów – z zachowań typowych dla rodzimych boisk ligowych. Można mu też chyba przypisać część winy za utratę gola – zamiast gapić jak Caballero układa sobie piłkę do strzału, mógł doskoczyć do Paragwajczyka, zwłaszcza, że zawodnika na skrzydle odpuścił już wcześniej, a w razie podania i tak by do niego nie zdążył (na wideo Komorowski na lewej obronie z numerem 24).
Nieźle wypadł Rybus – harował na obu bokach, często wracał we własne pole karne i parę razy bardzo się tam przydał, nieźle dośrodkowywał i gdyby w końcówce któryś z jego kolegów pomyślał, miałby idealną okazję, bo Rybus posłał piłkę w pustą przestrzeń na piątym metrze. Niestety, koledzy nie pomyśleli i jedynym śladem Rybusa w zapiskach meczowych będzie żółta kartką, którą dostał za pchnięcie przeciwnika (głupie nader i też rodem z Ekstraklasy).
Tak wyglądał mecz Krylia Sowietow – Terek Grozny. Stawiamy ptaszek na naszej liście „tysiąc szalonych rzeczy do zrobienia przed śmiercią” przy pozycji „zrelacjonuj mecz Sowietowa z Groznym na weszlo.com”. Możecie przeglądać dalej.