Całkiem sympatycznie wygląda dzisiejszy rozkład jazdy. O 16 rozstrzygną się losy Niemców, którzy przez porażkę z Meksykiem w pierwszym spotkaniu wpędzili się w spore kłopoty. W starciu z Koreą są jednak skazani na wygraną i nawet drzemiący w nas nosacz chyba nie ma tu nic do gadania. Szkoda tylko, iż w tym samym czasie El Tri zagra ze Szwedami, ponieważ piłkarsko może być to najciekawsze spotkanie pełne zwrotów akcji.
Wieczorem natomiast Brazylijczycy podejmą Serbów w spotkaniu łatwym tylko na pozór. Czujemy podskórnie, że zawodnicy Mladena Krstajicia wezmą przykład ze Szwajcarów i defensywnie zamęczą Canarinhos. Futbolowi hispterzy natomiast skuszą się dziś na starcie Helwetów z Kostaryką, na papierze zdecydowanie najmniej fascynujące ze wszystkich.
Co jednak łączy wszystkie te mecze? W obrębie grup E i F rozstrzygną się korespondencyjne pojedynki, które wyłonią uczestników 1/8 finału mundialu. Nasz wewnętrzny Listonosz Pat już nie może się doczekać! Bo niby każdy zależy tu od siebie, ale jednak nie do końca. Dlatego właśnie warto warto być dziś z nami oraz z piłkarzami. Czujecie jakąś niespodziankę?
WYDARZENIE DNIA
Bez kozery powiemy – spotkanie Meksyku ze Szwecją. Po pierwsze dlatego, że przy porażce El Tri i równoległym zwycięstwie Niemców, ci pierwsi mogą wylecieć poza mundialową burtę pomimo 6 oczek na koncie. Gdyby tak się stało, piłkarze z ekipy Osorio powinni zastąpić na memach tego rudego gościa robiącego w internetach za chodzące nieszczęście.
Po drugie jednak Meksykanie po prostu grają bardzo przyjemną dla oka piłkę. To powód prowizoryczny, ale czyż właśnie nie dla rozrywki wszyscy oglądamy futbol? Oczywiście, że tak. Mało kto na rosyjskich boiskach sprawia nam taką frajdę podczas siedzenia przed telewizorem. Szczególną przyjemność sprawia nam Hirving Lozano. Wiedzieliśmy, iż bujał całą ligą meksykańską, że w Eredivisie mało kto może się z nim równać, jednak baliśmy się trochę, że mundial przerośnie go mentalnie. Dotychczas mentalność była jego słabą stroną, aczkolwiek dziś powiedzielibyśmy, iż nie ma po niej ani śladu. No bo jeśli ktoś potrafi wrzucić na karuzelę całą defensywę Niemców, powtarza to samo z Koreą, to dlaczego miałby się cykać Szwedów? I wiecie co? Nawet jeśli najgorszy dla El Tri scenariusz faktycznie by się ziścił, to jesteśmy niemal pewni, że akurat skrzydłowy PSV i tak zostałby wielkim wygranym tego turnieju. Ustawi się po niego kolejka długaśna jak po jajka i makaron za komuny w Polsce. Cóż, czekamy zatem na kolejny spektakl tego pana!
Szwedów z kolei podziwiamy za to jak solidny kolektyw tworzą. Udowodnili bowiem całemu światu, iż nie należy się uzależniać od jednego zawodnika, nawet jeśli jest wielką gwiazdą. Janne Andersson definitywnie odrzucił możliwość powołania Zlatana, choć ten napraszał się aż do porzygu. I całe szczęście, że selekcjoner pozostał przy swoim. Jego drużyna jest świetnie zorganizowana w defensywie, a z przodu bardzo konkretna. Kiedy już wybiera się pod przeciwną szesnastkę, prawie zawsze z jakimiś konkretami.
Ten mecz będzie zatem zderzeniem kompletnie różnych światów. Futbolu technicznego, widowiskowego oraz tego opartego raczej na cechach wolicjonalnych oraz fizyczności. Trochę przypomina to walkę dobra ze złem, ale to wcale nie tak. Dotychczas bowiem obie ekipy zasłużyły na sporo pochwał, nawet pomimo tego, że Szwedzi znajdują się akurat w nieco gorszej sytuacji.
PAŹDZIERZ DNIA
Spotkanie Szwajcarii z Kostaryką raczej nie przyciągnie tłumów ani na stadion w Niżnym Nowogrodzie, ani tym bardziej postronnych kibiców przed telewizory. Okej, Helweci są całkiem solidną ekipą, ale… No właśnie, nic poza tym. Ostatnio więcej mówiło się o gestach Xhaki i Shaqiriego, którzy pomylili boisko z wiecem politycznym, niż o wybitnej grze tej ekipy. Jest po prostu pragmatyczna, a to znaczy mniej więcej tyle, że raczej nas nie zachwyca. O Kostaryce możemy porzucać frazesami – że walczy, jest w stanie napsuć krwi rywalom, co pokazała przeciwko Selecao. Fakty są jednak takie, że Keylor Navas i spółka za chwilę spakują manele i rozjadą się po domach. Dlatego też ciężar gatunkowy tego spotkania jest praktycznie najmniejszy ze wszystkich czterech. Nie będziemy go omijać szerokim łukiem, ale skoro równolegle serwowana jest Brazylia, no to nie ma o czym gadać.
DZIŚ WYSTRZELI
Może wreszcie Neymar? Kurde, ile można czekać… Przecież ten gość powinien pozamiatać tę grupę tak bardzo, że aż można byłoby z niej jeść, a tymczasem zdecydowanie bardziej irytuje niż cieszy oko. Zastanawiamy się z czego to wynika. Prawda jest taka, iż chłop łatwego życia nie ma, bo Szwajcarzy przykleili mu plaster w osobie Behramiego, który krył napastnika PSG tak dokładnie, że zapomniał się i po meczu poszedł z nim pod prysznic. No ale przewieźć Kostarykę to już by wypadało. Serbowie są natomiast w takiej sytuacji, że jeśli chcą wyjść z grupy, muszą ruszyć do przodu, zaatakować. Może w tym swojej szansy na właściwy błysk powinien poszukać Ney?
DZIŚ ZGAŚNIE
Prawdopodobnie szansa Heung-min Sona na uniknięcia powołania do wojska. Koreańskie prawo niszczy kariery piłkarskie równie skutecznie co groźne kontuzje i siano we łbie, a swoją drogą, chyba właśnie to miał w głowie autor idei, według której ot tak państwo może w jednej chwili złamać czyjeś życie. No bo nie oszukujmy się – gość robi w Anglii furorę, współtworzy najlepszy od lat Tottenham, pcha reprezentację kraju jak tylko może, wystawia mu dobrą laurkę na cały świat, a potem – jak obuchem w łeb, marszem w kamasze. Ułaskawienie nastąpiłoby prawdopodobnie przy okazji wyjścia Korei z grupy, lecz nie ma już na to żadnych szans. Wielka szkoda, wszak Son zapewne niebawem wyląduje w jakimś ogórkowym klubie wojskowym nieprzystającym poziomem do jego umiejętności i to na rok oraz dziesięć miesięcy. W piłce – wieczność, po której Heung-min już może się nie podnieść.
PYTANIE DNIA
Czy Gabriel Jesus jest jakoś spokrewniony z Titem? Selekcjoner Canarinhos otoczył zawodnika Manchesteru City ochronnym parasolem i wydaje się, że nie ma takiej siły, która mogłaby go stamtąd wykurzyć. A szkoda, bo odnosimy wrażenie, iż w dobie sporych problemów Selecao z przebijaniem się przez kolejne mury bardziej przydałby się tej ekipie kreatywny, więcej pracujący w rozegraniu Firmino niż Jesus. Dziś jednak to znów Gabriel jest awizowany do wyjścia w pierwszym składzie na Serbię. Cóż, chyba zgłosimy nasze propozycje do jakiegoś koncertu życzeń…
TRUNEK DNIA
Lubimy sobie posłuchać dobrej muzyki przy robocie, więc ostatnio na odsłuch wjechał Quebonafide. Hip-hopowy obieżyświat swego czasu zwiedził również Brazylię, a w jednym z kawałków nawijał, że „brazylijska kawa ma jebnięcie”. Wierzymy na słowo i życzylibyśmy sobie, aby w takim razie z jej dobrodziejstw skorzystali Canarinhos, ponieważ w dotychczasowych spotkaniach raczej zamulali, a przecież pakę mają taką, że narody same powinny przed nimi klękać.
NASZ TYP
Trudna sprawa i to w kontekście kilku dzisiejszych spotkań. Aż się przypomina słynna scena z filmu „Chłopaki nie płaczą”…
A skoro tak, to może jakiś odważny postawi dziś na Szwedów? 3.20.
Przy Niemcach mamy natomiast nieco inny dylemat. Nie „czy?” lecz „ile?” sztuk wpakują Koreańczykom? No sorry, Son i jego koledzy niczym nie przekonali nas co do tego, iż warto byłoby na nich postawić. Co powiecie na 2 lub 3 sztuki w wykonaniu chłopaków Loewa? 2.05 brzmi jak uczciwy deal przy realizacji takiego scenariusza.
Wcześniej wywoływaliśmy Neymara do tablicy, to teraz zawołamy innego Canarinho, który na rosyjskich boiskach zawodzi. Gabrielu Jesusie, może wreszcie pora walnąć jakąś brameczkę? Ci co zaufają napastnikowi, mogą liczyć na przebitkę od Totolotka w wysokości 1.85.
No i ta nieszczęsna Szwajcaria z Kostaryką… Pachnie nam to wygraną Helwetów oraz jakimś honorowym trafieniem Keylorów. 3.85 to wysoki kurs, ale wiecie jak to jest z ryzykiem i piciem szampanów, co nie?
OKOLICZNOŚCIOWY GIF
SONDA
Czy Korea jest w stanie zatrzymać Niemców?
— Weszło! (@WeszloCom) 27 czerwca 2018