Reklama

Z Zabrza do Zagrzebia. Nieoczywisty, choć rozsądny ruch Kądziora

redakcja

Autor:redakcja

18 czerwca 2018, 15:21 • 4 min czytania 18 komentarzy

Miał być Lech Poznań, a będzie (właściwie to już jest) transfer za granicę. Może nie do topowej ligi, ale przynajmniej do klubu, który na własnym podwórku jest zdecydowanie najlepszy, a krajowe trofea kolekcjonuje z wyjątkową łatwością. Damian Kądzior, podpisując kontrakt z Dinamem Zagrzeb, zdecydował się na niekoniecznie oczywisty, ale w gruncie rzeczy dość rozsądny ruch, który niemal na pewno zagwarantuje mu kilka sukcesów na koncie. No a przede wszystkim broni się też sportowo.

Z Zabrza do Zagrzebia. Nieoczywisty, choć rozsądny ruch Kądziora

Nie będziemy ukrywać, że transfer Kądziora do chorwackiego potentata w gruncie rzeczy trochę nas dziwi. Wprawdzie Dinamo w rodzimej lidze z reguły nie ma sobie równych i zgarnia wszystko, co tylko jest do zgarnięcia, ale nie oszukujmy się – to cały czas tylko liga chorwacka. Miejsce fajne do wypromowania się (co jednak nie każdemu się udaje) i zasmakowania gry w europejskich pucharach, ale poza tym? Nawet przeciętny klub w lidze włoskiej czy niemieckiej wygląda na atrakcyjniejszy kierunek. Taka prawda.

W przypadku Kądziora zdecydowana większość zagranicznych przymiarek zaczęła się jednak i skończyła na zwykłych spekulacjach. Konkretnie, poza propozycją z Zagrzebia, wyglądała tylko ta z Poznania, ale z różnych przyczyn do transferu ostatecznie nie doszło. A skoro tak, to trzeba było brać, co dają, pakować walizki i łapać najbliższy lot do stolicy Chorwacji.

Reklama

Co ciekawego czeka byłego już skrzydłowego Górnika w nowym miejscu pracy? Po pierwsze, mocno skomplikowana sytuacja wewnątrz klubu po brawurowej ucieczce z kraju Zdravko Mamicia, właściciela Dinama, którego chorwacki sąd skazał na sześć i pół roku więzienia za liczne machlojki finansowe na kwotę – bagatela – siedemnastu milionów euro. Mamić, który aktualnie przebywa w Bośni, odgraża się wprawdzie, że będzie walczył o swoje dobre imię. Jak przełoży się to na funkcjonowanie Dinama – ciężko stwierdzić, ale póki co wszystko jest raczej pod kontrolą. No bo skoro klub stać na transfery gotówkowe – taki Kądzior miał kosztować 400 tysięcy euro – to ciężko uważać inaczej.

Po drugie, w Dinamie reprezentanta Polski niecierpliwie wygląda już Nenad Bjelica, który bardzo mocno naciskał na jego transfer. A skoro tak, to można raczej w ciemno zakładać, że widzi w nim materiał na czołowego zawodnika swojego zespołu i planuje aktywnie korzystać z jego usług. Dla Kądziora to zresztą bardzo dobra wiadomość, bo po raptem jednym pełnym sezonie na szczeblu ekstraklasy, potrzebuje gry i stabilizacji. Gdyby po kilku bardzo udanych miesiącach w barwach Górnika, w trakcie których we wszystkich rozgrywkach strzelił jedenaście bramek i zaliczył dziewięć asyst, przykleił się teraz do ławki rezerwowych, to zwyczajnie straciłby wszystko, co udało się do tej pory wypracować. Jeśli Kądzior myśli, a podejrzewamy, że myśli na pewno, o tym, by na stałe wskoczyć do reprezentacji i w przyszłości pograć trochę na jeszcze wyższym poziomie, to po prostu musi dalej podążać drogą, na którą wkroczył po przejściu do Górnika.

I szczerze mówiąc, jesteśmy o niego dziwnie spokojni. Przede wszystkim dlatego, że liga chorwacka poziomem od naszej raczej nie odbiega, więc skoro Kądzior potrafił dominować na boiskach w Zabrzu, Poznaniu czy Warszawie, to w Zagrzebiu, Rijece albo Koprivnicy też sobie spokojnie poradzi. Co prawda większości kibiców zniknie pewnie z radarów, ale zyska za to w innych aspektach, nie wyłączając finansowego. Poza tym, transfer z Górnika do Dinama jeszcze długo będzie można rozpatrywać w kategoriach awansu sportowego, a to jest w tym wszystkim najważniejsze.

*

Poniżej sylwetka Damiana Kądziora.

Reklama

Lodówka pełna celów. Damian Kądzior nie przestaje marzyć (KLIK)

Trudne doświadczenia kształtują jak nic innego. Damian Kądzior wie o tym doskonale. Dopiero gdy wylądował na kilka tygodni na wózku inwalidzkim po operacji obu stóp, w jego głowie doszło do najważniejszej zmiany. To wtedy, gdy ojciec musiał nosić go na plecach, a sam potrafił się tylko przemieszczać między pokojem a toaletą, zrozumiał, że nie osiągnie w piłce tyle, ile chce, jeśli nie podporządkuje jej absolutnie wszystkiego. Dzięki takiemu podejściu dziś może z kartki zawieszonej na lodówce hurtowo wykreślać kolejne spełnione marzenia. Pierwszy skład GórnikaGole i asysty w ekstraklasiePowołanie do reprezentacji.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...