– Szczerze? Tak ciężko to jeszcze nigdy nie trenowałem, a trenerów miałem różnych. Ten obóz to masakra. Mega ciężko ćwiczymy, a ja ledwo żyję. Wiesz, jak to wygląda? Mamy dziennie dwa treningi i średnio trwają po dwie i pół godziny, czasem trochę dłużej. Nie ma przebacz – rozpoczyna z nami rozmowę Marcin Komorowski, który wraz z Terekiem Grozny przebywa obecnie na zgrupowaniu w Turcji.
Nie dajesz rady?
Nie to, że ja nie daję rady. Tutaj mało kto daje radę, bo obciążenia są ogromne. Wmawiają nam, że to zaprocentuje, więc zasuwamy (śmiech).
Na obciążenia narzekałeś już poprzednim razem.
Bo jak trafiłem pierwszą zimę u trenera Czerczesowa, to sądziłem, że ciężej ćwiczyć już nie można. I proszę – jednak można. W sumie to teraz powtarzam sobie to samo, co wówczas: „Gorzej już nie będzie”. Przychodząc z Polski, potrzebowałem wtedy rok czasu, żeby się przystosować. Ciekawe, ile potrzebowałbym teraz.
Mało wylewny dziś jesteś.
Zmęczony… (śmiech)
No tak, to wiele wyjaśnia. Przynajmniej macie spokój od trenera Jurija Krasnożana.
Cóż, jesienią gra nie szła w parze… A nie, sorry, gra szła w parze z wynikami. Jedno i drugie do kitu. Nie wyglądało to dobrze, bo ani nie graliśmy dobrze, ani nie punktowaliśmy. W końcówce rundy przyszedł nowy trener, to m.in. zremisowaliśmy z Zenitem i wygraliśmy z Tomem. Pojawiło się światełko w tunelu, ale nadal jesteśmy w strefie barażowej.
Mieliście z „górą” nieprzyjemne rozmowy?
Rozmowy były, spotkanie z właścicielem klubu również. Ale to przecież nie jest tak, że my nie chcemy wygrywać…
Nikogo nie zastrzelili! – dopowiada Maciej Rybus.
Wydaje mi się, że za trenera Krasnożana byliśmy słabo przygotowani i fizycznie, i taktycznie. Co prawda codziennie mieliśmy odprawy po półtorej godziny, ale to nic nam nie dawało, bo i tak każdy spał. Ile można w kółko mówić o tym samym?
Jak coś miały te odprawy dać, skoro nie słuchaliście?
No przecież mówię (śmiech). Uważam, że postawienie na Krasnożana to był jeden wielki niewypał. To bardzo słaby trener, który nie ma żadnego pomysłu, ani koncepcji. Nie ma się co dziwić, że te wyniki były takie, jakie były. Ale wystarczyło, że przyszedł nowy trener z pewnym planem i od razu widać poprawę. No i ma charyzmę. A Krasnożan żeby ratować swój tyłek, to prezesom nadawał na nas – że wszystko dobre, tylko zawodnicy słabi.
Dziś macie, co odrabiać w tabeli.
Mamy dobry zespół, co pokazał poprzedni sezon, kiedy walczyliśmy o europejskie puchary. W dodatku nikt nie odszedł, tylko przyszli nowi zawodnicy. Teraz też miały być czołowe lokaty, a gramy o utrzymanie. Sądziłem, że pójdziemy za ciosem, a przyszedł Krasnożan i wszystko popsuł. Może jeszcze uda się dojść do Europy przez Puchar Rosji?
Tych waszych wywiadów to w klubie chyba nie czytają. Wszyscy trzej, z Maćkiem Rybusem i Makuszewskim, jedziecie z trenerem równo.
Od razu jedziemy… Skoro był słaby i wszystko popsuł, a sam nie chciał się przyznać do błędu, to mówimy prawdę.
Wracasz u trenera Rakhimova na środek obrony?
Tak, to moja pozycja. Krasnożan ustawiał mnie z lewej strony, ale nie wiem dlaczego. Akurat ten trener, jakby nic nie pozmieniał, to byłby chory.
Co dalej z tobą?
Minioną rundę spisuję na straty z dwóch powodów. Po pierwsze, kontuzja. Po drugie, trener. Zostało mi pół roku umowy i zamierzam ją wypełnić. O nowym kontrakcie nie rozmawiamy.
To chyba niedobrze.
Dlaczego? W Tereku są zasady, że z takimi sprawami czeka się do samego końca. Gdybym był gwiazdą drużyny, to pewnie wcześniej rozpoczęliby negocjacje. A że gwiazdą nigdy nie byłem… Zobaczymy, co będzie dalej. Mam świadomość, że jestem w takim wieku, że kontrakt na poziomie będę mógł podpisać już tylko jeden.
Za to przeciwko gwiazdom grałeś. Jakieś wspomnienia z jesieni, tak jak sprzed roku, kiedy kryłeś Kevina Kuranyiego?
Ojej, raz mi się zdarzyło. Potem już się nikomu nie dałem. Ja więc nikogo nie wspominam, to oni wspominają mnie (śmiech). Ale widzisz, grałem ostatnio z Krasnodarem, gdzie są dobrzy napastnicy, czy z Zenitem, gdzie są bardzo dobrzy.
Akurat na szpicy wystąpił Hulk. Nie odjeżdżał ci?
To ja jemu odjeżdżałem! Nie no żartuję, z Zenitem poszło nieźle. Hulk nie strzelił gola, zatrzymaliśmy go z Antonio Ferreirą, i cała drużyna zagrała dobrze. Padł remis, a mogliśmy wygrać.
Zabrałeś Hulkowi koszulkę?
On próbował zabrać moją, ale nie oddałem (śmiech). Nie zauważyłem, żeby ktoś tutaj latał za koszulkami. Patrzę na te wszystkie nazwiska w Rosji, pewnie mógłbym mieć niezłą kolekcję, a mam tylko koszulkę Spartaka Moskwa… z Ligi Europy z czasów gry w Legii . No ale nie przyjechałem tutaj po pamiątki.
Rozmawiał PIOTR TOMASIK