Gdyby spytać pierwszego lepszego przechodnia, kim jest Deniss Rakels, pewnie wziąłby nas za wariatów i poszedł sobie dalej. Gdyby ograniczyć się do kibiców piłki nożnej, być może usłyszelibyśmy odpowiedź o jakimś zawodniku, ale jakim, tego do końca nie wiadomo, bo przecież Łotysz w ekstraklasie zagrał na oko sto minut, a jedyne gole strzelał w drugiej drużynie Zagłębia. Od dziś na pytanie o nazwisko Rakels, śmiało można odpowiadać – chlor. Facet, którego tydzień temu karnie usunięto do rezerw Zagłębia, dziś właśnie został wyrzucony z łotewskiej młodzieżówki.
Informację podał jeden z tamtejszych portali. Dopiero co Rakels opowiadał na jego łamach, że nie przejmuje się brakiem powołania do dorosłej reprezentacji, że miał kiedyś ofertę z Sampdorii Genua, a chwilę później totalny gong – wyjebka z kadry, bo piątce piłkarzy tak zaszumiało w głowie po zwycięstwie nad Liechtensteinem, że postanowili wrażeń poszukać na mieście.
Moglibyśmy w tym miejscu napisać, że chłopak ma pecha, ale uczciwiej będzie, jak stwierdzimy wprost, że Rakels z tygodnia na tydzień przestaje przypominać piłkarza. Zerknijcie na słynną fotkę z Pragi (tzw. odwiedziny Costy) – melanż wypisany na twarzy, wytatuowane przedramiona, jeszcze ta frajersko odwrócona czapeczka, dzięki której bliżej mu chyba do Warsaw Shore niż do pierwszej kadry Zagłębia. Coś nam mówi, że szybko znalazłby wspólny język z Trybsonem, a dzikie pląsy w Platinium sprawiłyby mu więcej frajdy niż gole dla Zagłębia. Gole, których oczywiście nie strzelił. Były król ligi łotewskiej, nowy Rudnevs, przez moment gość, który nosił koszulka z dychąâ€¦ Śmiech.
