Lato, rok 2013. Real Madryt po zakupie m.in. Isco, czy Asiera Illarramendiego, nadal nie kupił piłkarza stricte odpowiedzialnego za strzelanie goli. Po chwili lamentu słyszymy odgłos rozbijanej porcelany, świnka-skarbonka ulega destrukcji, a Gareth Bale melduje się w Madrycie. Od tamtego momentu minęło pięć sezonów. Trochę dużo, prawda? Niektórzy uważają go za dość drogie nieporozumienie, ale mi się wydaje, iż takowa opinia jest lekko na wyrost.
Szczerze muszę przyznać – cholernie jarałem się Bale’em, gdy ten zamieniał Anglię na Hiszpanię. Atomowy cyrkiel w lewej nodze, niesamowite przyspieszenie, do tego dość dobre warunki fizyczne. W końcu do stolicy nie zawitał chuchrowaty chłopiec, lecz nieźle zbudowany mężczyzna, który miał zastąpić w przyszłości Cristiano Ronaldo, a na chwilę obecną towarzyszyć mu w rozwalaniu przeciwników.
Tym bardziej, że Real wówczas przeżywał kompletny armagedon, gdy mowa o zawodnikach ofensywnych. Również tamtego lata z Madrytem pożegnali się następujący zawodnicy:
Mesut Ozil (do Arsenalu za 47 milionów)
Gonzalo Higuain (do Napoli za 39 milionów)
Jose Maria Callejon (do Napoli za dziewięć milionów)
Pedro Leon (do Getafe za sześć milionów)
Kaka (do Milanu, bez odstępnego)
Wymiana kadry. Ancelotti wymagał Garetha. Ostatecznie, za 101 milionów (kwota za transfermarkt), orzeł wylądował.
***
Okej, czas podsumować sezony w wykonaniu Bale’a.
2013/14
Popisówka. Totalna popisówka. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że dobry zawodnik nie potrzebuje czasu na aklimatyzację. Wchodzi i gra swoje. W takim wypadku Bale jest wybitny. Pierwszy rok w Madrycie w wykonaniu Brytyjczyka:
3328 minut, 44 występy, 22 gole, dziewiętnaście asyst, łącznie 41 oczek w punktacji kanadyjskiej
Liczby świetne, ale pal licho. Przede wszystkim skupmy się nad tym, jakie trofea Gareth wywalczył dla Królewskich.
Copa Del Rey – to była najcięższa noc w całym życiu dla Bartry. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Hiszpan został ośmieszony przez rozgrywającego debiutancki sezon w barwach “Los Blancos”, Bale’a. Pamiętny rajd z obiegiem, rodem z bajek, w których główną rolę odgrywa struś pędziwiatr.
Finał Ligi Mistrzów – po tamtym meczu nasze apetyty w stosunku do Bale’a zostały rozbudzone do maximum. To było bardzo ciężkie spotkanie dla całego Realu. Starcia z Atletico w ostatnich latach za rządów Diego Simeone stały się jedną wielką męczarnią i tak samo wydawało nam się w maju 2014. Gol Ramosa w 93. minucie, a dogrywka należała już do białej części Madrytu. Strzelanie zaczął właśnie Bale.
Dwa trofea wywalczone, dobre liczby – Bale w pierwszym sezonie wyrobił stan ponad miarę.
***
2014/15
Kolejny, dobry sezon Walijczyka w barwach Realu. Tym razem nie wybitny, nie świetny, ale dobry. Liczby Garetha:
4038 minut, 48 występów, siedemnaście goli, dwanaście asyst, łącznie 29 oczek w punktacji kanadyjskiej
Do Madrytu, przed rozpoczęciem tamtego sezonu, przyleciał James Rodriguez. Gwiazda i zarazem król strzelców brazylijskiego mundialu miał pomóc kreować jeszcze większą liczbę sytuacji i trochę odciążyć tercet “BBC”. Ówczesny sezon dla “Los Blancos” przebiegał pod znakiem “Zero tituli” (KMŚ, czy jakieś Superpuchary zaliczamy do ubiegłego roku). Odpadli z Juventusem w półfinale Ligi Mistrzów, Barcelona zdominowała Europę pod każdym kątem. Carletto zapłacił głową, a chwilę potem w stolicy zameldował się Rafa Benitez.
***
2015/16
Sezon 15/16 dla Realu był popieprzony. Przyjście Beniteza, odejście Beniteza, przyjście Zidane’a, zjazd Jamesa, genialny Benzema… Ale i Bale znowu pokazał, że zalicza się do grupy praktyków, a nie teoretyków. Sposobem gry nie powalał, lecz – ponownie – miał dobre liczby.
2382 minuty, 31 występów, dziewiętnaście goli, piętnaście asyst, łącznie 34 oczka w punktacji kanadyjskiej
Tak jak powiedzieliśmy – znowu zagrał na niezłym poziomie, choć nie powalił na kolana. Jego formę oceniano nieco przychylniej z uwagi na zdobycie Ligi Mistrzów po raz jedenasty w historii. Bale w owym finale zanotował asystę, a Real pokonał Atletico (tak, ponownie) po serii rzutów karnych, w których ciała dał Juanfran.
***
2016/17
No tak, doszliśmy do momentu, w którym ciężko znaleźć jakieś pozytywy, mówiąc o Walijczyku. Czemu?
1937 minut (!), 27 występów (!), dziewięć goli (!), pięć asyst (!), łącznie CZTERNAŚCIE oczek w punktacji kanadyjskiej
Nie no, umówmy się, dramat. Opuścił 28 spotkań przez same kontuzje. To właśnie podczas tamtego sezonu, a i po nim, ludzie wypychali go z klubu. Wypychali go drzwiami, wchodził oknami. Jak to świadczy o zawodniku, gdy jedyne dwie bramki, które dopisał sobie w całym sezonie Ligi Mistrzów, zdobył przeciwko Legii Warszawa? Słaba dyspozycja, ale i lawina kontuzji, zmusiła Zinedine’a Zidane’a do zmiany ustawienia, do uaktualnienia tercetu “BBC”, na “BCI”, a Isco wygryzł Walijczyka ze składu. I grał naprawdę całkiem nieźle.
***
2017/18
Po dramatycznym sezonie 16/17, dla Bale’a siłą rzeczy musiały przyjść lepsze czasy. W końcu – gorzej być nie mogło. Nie ustawały problemy z łydką. Zatem spójrzmy na liczby Walijczyka:
2362 minuty, 39 występów, 21 goli, osiem asyst, łącznie 29 oczek w punktacji kanadyjskiej
Gareth w tym sezonie opuścił czternaście spotkań wskutek kontuzji. Nie było więc źle, porównując z poprzednimi rozgrywkami. Real wygrał trzeci raz z rzędu Ligę Mistrzów, ponownie był najlepszy.
A Bale finał w Kijowie rozniósł. Wszedł w 61. minucie, załadował bramkę życia i jedną z ładniejszych w historii futbolu, a następnie wykorzystał beznadziejną formę Lorisa Kariusa i wpisał się na listę strzelców po raz drugi. Nota 10 od Weszło – wydaje się całkowicie zasłużona…
***
Nie da się ukryć, iż największym utrapieniem Bale’a nie jest ani Isco, ani Zidane, tylko kontuzje. 28-latek ma niesamowitego pecha. Niesamowitego. Kuruje się, wraca do formy, wydaje się, że już za chwilę wskoczy na genialny poziom – ciach, uraz. I tak w kółko…
Jaka jest przyczyna takowej liczby kontuzji, która wynosi aż trzynaście od momentu przejścia na Bernabeu? Cóż, nie chcemy być niesprawiedliwi, ale być może przyczyną owego stanu rzeczy jest fakt, że Walijczyk pozostaje w stałym kontakcie z Adamem Owenem (tak, tym Adamem Owenem).
***
Dokonajmy małego podsumowania.
14047 minut, 189 występów, 88 goli, 59 asyst, łącznie 147 oczek w punktacji kanadyjskiej
Bramka co niemal dwa mecze, trafienie bądź asysta co 1,3 spotkania.
A ile spotkań Bale stracił przez kontuzje?
Aż 67. To naprawdę sporo, szczególnie, gdy dorzucimy czas na dojście do pełni formy. Gareth nie ma łatwego życia przez urazy, choć wydaje się, że sobotni wieczór wiele mu wynagrodził.
Dominik Klekowski
Fot. FotoPyk