Lech Poznań aktywował klauzulę Damiana Kądziora i skrzydłowy Górnika Zabrze latem przeniesie się do Kolejorza – taką informację podał na Twitterze Tomasz Włodarczyk z „Przeglądu Sportowego”. Na papierze ruch władz Lecha wygląda bardzo dobrze – za 400 tys. euro poznaniacy kupują piłkarza sprawdzonego w warunkach ligowych.
W Poznaniu raz na jakiś czas wyciągną ręce po wyróżniającego się ligowca. A to ściągną z Jagi Macieja Gajosa, a to kupią Marcina Robaka. Z tych ostatnich transferów do głowy przychodzą nam też Maciej Wilusz, Rafał Janicki czy Piotr Tomasik. Jedni – jak chociażby Robak – okazali się strzałem w dziesiątkę. Inni – jak Tomasik – kariery (póki co) w Wielkopolsce nie zrobili. Gajosa też możemy wrzucić do szufladki z napisem „spodziewaliśmy się znacznie więcej”.
Stąd ten przyszły transfer Kądziora jest dla nas intrygujący. Gość ma za sobą znakomity sezon w barwach Górnika. Pewnie niejeden portal sportowy wybierze go do jedenastki sezonu, a już na pewno bralibyśmy go pod uwagę przy wyborze najlepszych skrzydłowych Ekstraklasy. Dziewięć goli, pięć asyst, pięć kluczowych podań – żaden inny pomocnik Lecha nie może pochwalić się w tym sezonie podobnymi liczbami. Ponadto 25-latek uzyskał w naszych notach średnią 5,33. Czyli niezłą, choć nie najwyższą w Górniku.
Cena jak za świeżo upieczonego reprezentanta Polski i kluczowego zawodnika rewelacji sezonu jest promocyjna. Więcej niż 400 tysięcy euro Lech wydawał już na niesamowitych ogórków, by wymienić chociażby Denisa Thomallę, Muhameda Keitę czy – przykład najświeższy – Niklasa Barkrotha. 400 tysięcy euro to frytki jeśli porównany tę pieniądze z kwotami, które poznaniacy zgarniali za swoich wychowanków. W zamian Kolejorz dostanie faceta sprawdzonego w lidze i wciąż rozwojowego.
Póki co jednak wstrzymamy się z rzucaniem stanikami w prezesów Lecha. Na dzisiaj to kupno wygląda na bardzo rozsądne, ale podobnie myśleliśmy dwa lata temu, gdy do stolicy Wielkopolski trafił Maciej Gajos. W Poznaniu też obiecywano sobie po nim sporo. A wyszło średnio, a nawet kiepsko.
To przyszłe sprowadzenie Kądziora (o ile transfer dojdzie do skutku, informacja okaże się prawdziwa i nic po drodze się nie wysypie) oznacza, że Lech odpuści sobie wykupienie z Dinama Zagrzeb Mario Situma. Chorwat okazał się piłkarzem przeciętnym, a na dodatek mocno podatnym na kontuzje. Zresztą klauzula wykupu Situma wynosiła o 200 tysięcy euro więcej od tej, którą trzeba było zapłacić za zawodnika Górnika. I w sumie nie dziwimy się, że w Poznaniu woleli Kądziora. Jeśli nikt z Lecha nie odejdzie, to w przyszłym sezonie nowy trener będzie wybierał na tę pozycję z grona Makuszewski, Jóźwiak, Klupś, Formella, Pawłowski (obaj wracają z wypożyczeń), Barkroth, Radut i właśnie Kądzior.
Mamy jedynie nadzieję, że Kądzior nie wyznaczy Lecha na swój szczyt kariery i nie osiądzie w Poznaniu na dłużej, a po tym transferze pójdzie jeszcze bardziej w górę. Jeśli chcielibyście poznać historię tego chłopaka, to napisaliśmy niedawno całkiem wnikliwą sylwetkę – KLIK.
fot. 400mm.pl