To była naprawdę dobra kolejka w wykonaniu ekstraklasowych sędziów. W weekend popełnili oni jedynie dwa poważne błędy i to w dodatku takie, które na szczęście nie wypaczyły wyników meczów. Chodzi rzecz jasna o brak czerwonej kartki dla Marcina Wasilewskiego z spotkaniu z Koroną Kielce oraz brak drugiej żółtej kartki dla Romana Bezjaka w starciu z Legią Warszawa.
Lećmy zatem chronologicznie – mecz Korony Kielce z Wisłą Kraków i Marcinowi Wasilewskiemu znów odcina prąd. Wiślak wali rywala gdzieś pod żebra i unika kolejnej już czerwonej kartki. Wiemy, że “Wasyl” to kawał byka i twardy gość, ale na boisku chodzi o kopanie piłki, a nie chwyty i ciosy rodem z MMA. Gwałtowne, agresywne zachowanie to automatyczny zjazd do bazy. Wisła powinna kończyć ten mecz w dziesięciu, ale bomba Wasilewskiego w wątrobę przeciwnika miała miejsce już przy 2:0 dla gości, a zatem sędzia nie wypaczył ostatecznego rozstrzygnięcia.
Nie wypaczył też naszym zdaniem nie odgwizdując ręki Frana Veleza w szesnastce Wisły. Choć – umówmy się – rzutem karnym w tej sytuacji śmierdziało na kilometr. Dłoń nie przylega do ciała, piłka leci w bramkę… Łukasz Szczech długo stał przy monitorze, oglądał sytuację z różnych kamer, aż wreszcie podjął decyzję o tym, że na wapno nie wskaże. I pewnie się z tego wybroni, bo Hiszpan nie miał czasu na reakcję, uciekał z rękoma, stara się ją chować za siebie i po prostu nie zagrywa piłki intencjonalnie. Wygląda to źle, ale co poradzimy na to, że sędziowie muszą gwizdać według przepisów i wytycznych? Poza tym już dawno utraciliśmy wiarę w klarowne decyzje dotyczące zagrania ręką. “Ocena ułożenia rąk” to przecież termin raczej z konkursów piękności niż kodeksów karnych. A tutaj okazuje się wielokrotnie decydującym czynnikiem.
No ręka #KORWIS pic.twitter.com/QCkXTmk7rw
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 6 maja 2018
Drugi błąd sędziego w tej kolejce, to brak czerwonej kartki dla Romana Bezjaka. Słoweniec pierwszą żółtą kartkę powinien obejrzeć za faul na Michale Pazdanie w ostatnich minutach meczu, a drugą za prowokacyjne zachowanie wobec legionisty tuż po tym przewinieniu. Tak, tak, sędziowie mają prawo do tego, by posłać dwa napomnienia w jednej akcji. Bezjak był bliski uszkodzenia Pazdana i to już kwalifikowało się na “żółtko”. Ale późniejsze pochylanie się i krzyczenie czegoś do rywala? I to jeszcze tuż przy ławkach rezerwowych, gdzie – co jasne – z miejsca się zagotowało? Wynik dodawania jest łatwy – kolejna żółta kartka i wykluczenie napastnika Jagi.
Ale to zdarzenie miało miejsce na kilka minut przed końcem spotkania, więc uzupełniamy tylko rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził” i zamykamy tę kolejkę “Niewydrukowanej”.
Inne kontrowersje – brak drugich żółtych kartek dla Radosława Majewskiego i Dominika Furmana w meczu Wisły Płock z Lechem. Mocniej śmierdziało drugim żółtkiem dla zawodnika gospodarzy, ale Tomasz Kwiatkowski w ogóle w tym meczu ustalił dość wysoki pułap, od którego napominał piłkarzy kartkami, więc możemy podciągnąć to pod konsekwentne trzymanie pewnego stylu.
Furman też na pograniczu wylotu z boiska. Miał szczęście, że sędzia tego nie widział i puścił grę. #WPŁLPO pic.twitter.com/z5m6Hba0mj
— Arbiter Café (@h_demboveac) 5 maja 2018
Niektórzy głowili się też przy rzucie karnym dla Śląska w starciu z Cracovią, ale tam faul Helika jest tak ewidentny, że nawet żal nam poświęcać na niego akapit. Klasyczne łokieto w twarz, jedenastka w pełni słuszna.
hm, no popracował trochę ten łokieć Helika, ale jakoś mam nadal wątpliwości odnośnie tego karnego. Ale nie ma już teraz wątpliwości, że kolejność zdarzeń jednak była taka, że najpierw “faulował” Helik, a dopiero potem to samo zrobił Robak pic.twitter.com/LO48TXVp2S
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 4 maja 2018
Na tle błędów z samego tylko El Clasico – w Ekstraklasie mieliśmy spacer po parku.