Reklama

Chwytajcie chwilę, dziś wszystko jest możliwe – Sandecja wygrała mecz!

redakcja

Autor:redakcja

22 kwietnia 2018, 18:32 • 3 min czytania 22 komentarzy

Historyjka: Bolesław Chrobry jadł śniadanie, gdy zaczepił go syn. – Tato, tato, kiedy ostatni raz Sandecja wygrała swój mecz? – Oj, synku, to było tak dawno, że nie pamiętam – odpowiedział władca.

Chwytajcie chwilę, dziś wszystko jest możliwe – Sandecja wygrała mecz!

No dobra, zmyśliliśmy to, ale chyba wszyscy się zgodzimy, że brak zwycięstwa w ekstraklasie przez 22 spotkań jest sporym osiągnięciem, gdyż w tej lidze powalczyłby o trzy o punkty każdy. Reprezentacja Artystów Polskich, bezludna wyspa, lato Muminków. Sandecja jakoś przemóc się jednak nie mogła, mieliśmy wrażenie, że nawet wewnętrzne gierki na treningach kończą się obustronnym walkowerem. Jednak dość złośliwości, koniec z rozpamiętywaniem tych smutnych chwil: Sandecja w końcu wygrała!

Musiało się to jednak wszystko stać z odpowiednim dla ekstraklasy urokiem, ekipa Moskala nie mogła wyjść na boisko i zwyciężyć w standardowych okolicznościach. Nie, tutaj potrzeba było ogromnej życzliwości Arki i dwóch bramek samobójczych strzelonych przez gdynian. Pierwszą załadował Zbozień – Sovsić rzucił całkiem niezłą piłkę w pole karne, nie na tyle dobrą, by sięgnął ją kolega z zespołu, ale taką na zrobienie bałaganu. A bajzel zamienił się w bramkę, piłka odbiła się od prawego obrońcy tak nieszczęśliwie, że wpadła do siatki i Steinbors nie mógł nic poradzić. Drugi swojak? Tym razem dorzucał Kolew, Warcholak chciał nie dopuścić Danka do strzału, ale zamiast tego po prostu go wyręczył i sam pokonał łotewskiego bramkarza.

Były to naprawdę miłe gesty ze strony żółto-niebieskich, którzy najwyraźniej dostrzegli smutek w oczach kolegów po fachu. Nie mówimy tylko o bramkach, jakie sobie załadowali – przez większość spotkania wyglądali bowiem słabo i nie utrudniali życia przeciwnikowi. Poungouras miał wielką ochotę na zmajstrowanie jakiegoś karnego, Jurado nie istniał w ataku, podobnie jak Kun, środek z Bohdanowem i Sambeą nie funkcjonował zbyt dobrze. Tyle tylko, że Sandecja też nie mogła tego wykorzystać, trzeba było więc interweniować.

Arka na drużynę, która gra jednak pod siebie, wyglądała w sumie raz, w swojej jedynej bramkowej akcji. Oddajmy, że była to całkiem ładna kombinacja: Sołdecki puścił podanie do Piesia, ten wykorzystał wolną przestrzeń i dośrodkował bardzo dokładnie do Esquedy, który pewnie dostawił głowę. Wtedy można było się zastanowić, czy Arka nie chce przypadkiem wziąć jakichś punktów, skoro doprowadza do remisu, ale dalsze wydarzenia wskazują tylko na to, że tego gola trzeba brać jedynie za zasłonę dymną.

Reklama

Co ciekawe, życzliwość Arki przybrała tak wyraźne kształty, że ekipie Moskala zrobiło się głupio i postanowiła strzelić coś sama. Danek wyszedł sam na sam ze Steinborsem i nie zgłupiał, tylko spokojnie uderzył obok golkipera żółto-niebieskich. 3:1. Zmrożone do granic możliwości szampany w końcu można było wykładać na stół!

Pytanie tylko, ile to historyczne zwycięstwo właściwie znaczy. Sandecja ma wciąż trzy punkty straty do Piasta i choć dzisiaj zwyciężyła, nie zachwyciła swoją postawą – z sytuacjami bramkowymi było tak ubogo, że Małkowski aż dwa razy odstawił cyrk w polu karnym, by nabrać sędziego na jedenastkę. Inna sprawa, czy on nie wie, że na meczu był VAR?Pamiętajmy też, że Arka grała w tygodniu Puchar Polski, więc zmiany w składzie i ubytek sił miały tutaj znaczenie. No, ale może prawem serii, tym razem dla Sandecji przyjdzie pora na zwycięstwa?

[event_results 446572]

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
1
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Komentarze

22 komentarzy

Loading...