Zaczynali od zajęć na wysłużonych boiskach i garstki dzieci na treningach. Dzięki odpowiedniemu pomysłowi i konsekwencji w działaniach rozwinęli się jednak bardzo szybko. Dziś nie tylko dysponują bardzo dobrą bazą, ale mają też własny Klub Biznesu, a po ich wychowanków regularnie zgłaszają się kluby Ekstraklasy. Całkiem nieźle, jak na dziecięcą akademię, w dodatku działającą gdzieś na prowincji, prawda? Lokalizacja w gruncie rzeczy nie ma jednak żadnego znaczenia, bo Beniaminek Krosno to najlepszy przykład na to, że dużą piłkę można robić też w mniejszych miasta i bez tłustych budżetów. Wystarczy tylko odrobina pasji wymieszanej z zaradnością i wytrwałością. I niepohamowana potrzeba, aby cały iść do przodu.
Usłana sukcesami historia Beniaminka zaczęła się pisać jedenaście lat temu. Szkółka piłkarska, którą w 2016 r. przemianowano w akademię, powstała z inicjatywy Grzegorza Rausa, pasjonata futbolu, który wcześniej zajmował się szkoleniem i pracą trenerską w Karpatach Krosno. – To była chęć zrobienia czegoś nowego. Podobnych szkółek nie było wtedy tak dużo. W naszym regionie za szkolenie odpowiadały głównie kluby, co wychodziło raz lepiej, raz gorzej. Ja pracowałem w Karpatach, gdzie się wychowałem i od dziecka grałem w piłkę. Widząc jednak, że był problemem ze szkoleniem na samym dole – zaczynając już od przedszkolaków – pojawiła się chęć zainicjowania czegoś nowego – opowiada założyciel akademii: – Zaczęliśmy z Markiem Adamiakiem, kolegą z dzieciństwa, razem kończyliśmy liceum i studia. Pracujemy zgodnie do dziś.
Początki, jak to zwykle bywa, były skromne. Beniaminkowi na starcie przyświecał jednak jasny cel – wychowywanie zawodników by w przyszłości zagrali w seniorskim zespole Karpat oraz stały rozwój piłki w Krośnie. – Naszym marzeniem i celem było, aby nasi zawodnicy mieli szansę podnosić swoje umiejętności i przechodzić wyżej. W ciągu jedenastu lat naszej działalności kilku chłopakom faktycznie udało się trafić do pierwszej drużyny. W tej chwili Przemysław Sajdak z rocznika 2000 spełnia coraz większą rolę w drużynie Karpat Krosno, kilku następnych wychowanków z roczników 1999, 2000, 2001, 2002 już wkrótce zacznie grać na tym poziomie – kontynuuje dyrektor akademii.
Bardzo szybki rozwój akademii i piorunujące wręcz efekty szkolenia chyba nawet dla ludzi pracujących w Beniaminku były sporym zaskoczeniem. Jedenaście lat to w gruncie rzeczy mało czasu. Za mało, by mówić o tradycji, jak twierdzi Grzegorz Raus. Z drugiej strony, przez Beniaminek przewinęło się w tym czasie kilku reprezentantów Polski w różnych grupach wiekowych i jeszcze więcej zawodników powoływanych do kadry Podkarpacia. Zadatki na tradycję są więc znakomite.
Raus, mówiąc o akademii, którą prowadzi, nie owijania w bawełnę. Jest zdania, że do spółki ze sztabem trenerskimi grupą ludzi ze struktury organizacyjnej stworzyli w Krośnie prawdziwą kopalnię talentów. Nie ukrywa też, że swego rodzaju inspirację czerpie z książki Rasmusa Ankersena o takim właśnie tytule. Jeśli spojrzy się na listę chłopców, którzy w ostatnim czasie odfrunęli z Beniaminka do większych klubów, ciężko nie się z tym nie zgodzić z teorią o kopalni. – Antek Kozubal gra w Lechu Poznań, Mateusz Szafran, Kacper Bieszczad w Zagłębiu Lubin, Jakub Lichoń w Piaście Gliwice, Kacper Cichoń w Pogoni Szczecin, Bartek Prętnik w Koronie Kielce, Lucjan Frydrych, który nie jest co prawda naszym wychowankiem, ale też był u nas, w Jagiellonii Białystok. Podobnie ma się rzecz z Kacprem Sumarą, grającym w Zagłębiu Lubin i Mateuszem Niedziałkowskim z FASE Sczecin, którym dużo pomogliśmy w rozwoju. Aleksander Gazda jeszcze został u nas, ale kilka klubów z akademii ekstraklasowiczów walczy o niego. Jest jeszcze Julka Błażejowska, która gra w Raszynie w pierwszej lidze kobiet – wylicza. I dodaje, że sam nie spodziewał się, iż pasja może przerodzić się w aż takie sukcesy.
Sukces oczywiście nie spadł nie nieba. Można uznać to za popadanie w banał, ale w przypadku Beniaminka to po prostu efekt ciężkiej, ale też doskonale przemyślanej pracy. Realizacja ambitnej wizji, w której chodzi o kształtowanie i wychowywanie zawodników dla siebie, ale także dla większych klubów i reprezentacji Polski. W Beniaminku jak mantrę powtarza się, że trzeba znać swoje miejsce w szeregu, zaakceptować tę rolę i wywiązywać się z niej jak najlepiej. Krosno pewnie nigdy nie będzie piłkarską potęgą, ale Beniaminek może być – i w gruncie rzeczy już trochę jest – potęgą w szkoleniu. – Najlepsi, wybitne jednostki mają trafiać do klubów Ekstraklasy albo nawet za granicę. Kolejni do klubu Karpaty Krosno i grać na poziomie trzeciej ligi. Pozostali będą trafiać do klubów partnerskich na niższym poziomie, ale trzeba mieć tego świadomość. Nie każdy zostanie wielkim piłkarzem. My możemy wyposażyć dzieciaki w jak najlepsze narzędzie i staramy się to robić, aby było im łatwiej – tłumaczy Grzegorz Raus.
Świadomość to słowo, które idealnie określa sposób funkcjonowania Beniaminka Krosno. Widać to w obecnym podejściu do pracy, którą się tam wykonuje, widać też w ruchach podejmowanych przed kilkoma laty, gdy pozycja akademii nie była tak mocno, jak teraz. Na starcie może nie było bardzo trudno, ale różnego rodzaju problemy i tak się pojawiały. Beniaminek był bowiem czymś nieznanym. Prywatną inicjatywą, którą osadzono na gruncie odgórnie przypisanym innym. Trenowanie i grę w piłkę z automatu kojarzono z Karpatami Krosno, więc pytanie „po co?” Grzegorz Raus i jego drużyna słyszeli pewnie częściej niż „dzień dobry”. Świadomość, którą miał w sobie i którą konsekwentnie dozował pracującym w akademii trenerom, pozwoliła jednak stale iść do przodu. Efekt jest taki, że dziś Beniaminek jest piłkarską wizytówką nie tylko Krosna, ale wręcz całego Podkarpacia.
Na taką pozycję Grzegorz Raus i jego współpracownicy w pełni sobie zasłużyli. Nie tylko jakościowym szkoleniem, ale też wynikami, które, choć z założenia nie są najważniejsze, to jednak na swój sposób ilustrują poczynione postępy. Beniaminek, jeżdżąc na największe w kraju turnieje dziecięce, gra jak równym z równym z zespołami, które dysponują nie tylko lepszym zapleczem, ale też wyższymi budżetami. – Jednym z największych sukcesów Beniaminka był turniej Baltic Football Cup w 2016 roku. W wielkim finale na stadionie w Gdyni przegraliśmy 2:0 z Dynamem Kijów. Byliśmy lepsi od takich drużyn jak Everton, Nottingham Forrest, Legia, Karpaty Lwów, Zagłębie Lubin, Jagiellonia czy Lechia Gdańsk. Podczas tego finału zawodnicy z innych drużyn siedzący na trybunach krzyczeli “Beniaminek Krosno”! Powiem szczerze, że miałem wtedy łzy w oczach, tego się nie da kupić za żadne pieniądze – dzieli się swoimi emocjami Grzegorz Raus.
Everton, Legia, Lechia, Zagłębie… Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że w Krośnie nie mają pewności, czy środków organizacyjnych wystarczy na zapełnienie całorocznego budżetu. Na boisku tych różnic na szczęście absolutnie nie widać. W przeciwieństwie do entuzjazmu, pasji i innych pozytywnych cech, których nikomu w Beniaminku nie brakuje. Potwierdzeniem, poza chłopakami wyciąganymi przez silniejsze klubu, niech będzie pełna lista sukcesów, na przytoczenie której potrzebny byłby osobny tekst.
Osiągnięcie tak wysokiego poziomu w bardzo krótkim czasie nie wymagało zgłębienia żadnej wiedzy tajemnej. Praca, zaangażowanie, pasja, dobra organizacja i pełna otwartość na współpracę – to składniki przepisu, które w Krośnie zmieszano ze sobą w odpowiednich proporcjach. Trenerom w Beniaminku chce się chcieć, tym samym zarażają adeptów akademii, a że na swojej robocie znają się świetnie, regularne postępy to naturalna kolej rzeczy. Od innych w regionie odróżnia ich w zasadzie tylko ogromny nacisk na jakość, która de facto jest osią całego systemu, czego nie ukrywa Grzegorz Raus. – Opinie Dyrektora Zagłębia Lubin Krzysztofa Paluszka, ale również Zarządzających Akademiami Legii czy Lecha, Pogoni Szczecin, Jagielloni utwierdzają nas w przekonaniu, że to dobre podejście. Lepiej robić jakość do pewnego etapu, czyli u nas do piętnastego roku życia, i postawić tu na jakość niż się rozdrabniać. My zdajemy sobie z tego sprawę, a Beniaminek Krosno ma dawać szansę rozwoju dziewczynkom oraz chłopakom i sprawić, by trafiali do zespołów bliżej ekstraklasy. Natomiast z wykonywanej pracy skorzysta krośnieńska piłka.
Wykonywaną w Beniaminku pracę oraz szeroko rozumiane podejście do tematu szkolenia w 2015 r. doceniły władze Zagłębia Lubin, podpisując z akademią umowę partnerską. Dzięki niej trenerzy z Krosna regularnie jeżdżą na staże do dolnośląskiego klubu, a w Beniaminku młodzież szkoli się m.in. w oparciu o system opracowany w akademii Zagłębia. – W 2015 r. czułem, że dobiliśmy do punktu, w którym czegoś nam brakowało i trudno jest się czymkolwiek zainspirować. Zadzwoniłem więc do pana Witka Lisa, który był koordynatorem w Zagłębiu. Powiedziałem mu, że chcemy się bardziej rozwijać, ale dobiliśmy do ściany. On zaprosił nas do Lubina, gdzie po rozmowie z Richardem Grootscholtenem pojawił się pomysł współpracy. Trenerzy Zagłębia wizytowali nas przez pół roku. Przyjeżdżali co miesiąc, żeby oglądać nasze treningi, obserwować poczynania, korygować nasze błędy i w jakiś sposób zainspirować. Dopiero po tych sześciu miesiącach podpisaliśmy dokumenty. Niedawno w Canal Plus był zresztą materiał z Lubina, w którym wypowiadał się pan Krzysztof Paluszek. W gabinecie za jego plecami wisiały trzy szaliki: Zagłębia. Crystal Palace i Beniaminka Krosno. Myślę, że to bardzo wymowny obrazek – relacjonuje Raus.
Rok 2015 był dla Beniaminka przełomowy z jeszcze jednego powodu. Właśnie wtedy w Krośnie wybudowane halę z trzema boiskami typu Orlik, dzięki czemu akademia przez cały cały rok mają doskonałe warunki do treningu. Co istotne, hala to inwestycja w całości prywatna. Efekt współpracy Beniaminka z firmą Profbud prowadzoną przez Pawła Malinowskiego, którego Grzegorz Raus nazywa mecenasem akademii. – Tak naprawdę dostaliśmy od Pawła wspaniały prezent. Mógł taki balon wybudować w Warszawie i tworzyć biznes. Wybrał nas i dał nam możliwość rozwoju , tzw „wędkę”. Jak kiedyś powiedział są rzeczy, które się opłacają i takie, które warto robić. Dzięki temu zwiększyła się możliwość rozwoju szkolenia, zwłaszcza w okresie zimowym. Możemy organizować wspaniałe turnieje jak Profbud Cup i Beniaminek Krosno Cup. Gdzie w Krośnie zagrały już takie młodzieżowe zespoły jak: Everton, Leverkusen, Sparta Praga, Karpaty Lwów, Legia, Zagłębie, Lech, Śląsk, Jagiellonia, Lechia, Wisła, Cracovia, Pogoń Szczecin. Nie ukrywam, że stąd też wzięły się sukcesy dziewczyn. Wcześniej w ogóle nie mieliśmy takiej grupy. Po sześciu miesiącach treningów udało im się awansować do finału turnieju “Z podwórka na Stadion o Pucharu Tymbarku” i zająć na Stadionie Narodowym drugie miejsce, a rok później powtórzyły ten wynik. Teraz znów jadą do Warszawy.
Dziewczyny z Beniaminek Girls nie tylko na Podkarpaciu są nie do zatrzymania. Trener Marcin Maculski, który odpowiada za ich przygotowania, opowiada, że gratulację bardzo często odbiera jeszcze przed startem różnych turniejów. Trenerzy kadry Podkarpacia, widząc na jakim poziomie grają jego zespoły, nawet nie ukrywają, że w regionie mają monopol na wygrywanie na kilka najbliższych lat. Różnica między dziewczynami z Beniaminka a rywalkami jest tak duża, że sędziowie bardzo często skracają mecze z ich udziałem o kilka minut. Bo wynik kilkanaście do zera może tylko zniechęcić do grania w piłkę.
Świetne rezultaty to zasługa przede wszystkim trenera Maculskiego. Filozofia pracy, którą wyznaje opiera się na jednej prostej, ale za to niezwykle skutecznej zasadzie. Piłka nożna, zwłaszcza na początkowych etapach, to przede wszystkim zabawa, więc w pierwszej kolejności powinna sprawiać frajdę. Jego zespoły grają więc wybitnie ofensywnie. Z nastawieniem, aby strzelać, strzelać i jeszcze raz strzelać. – Dzieciaki w tym wieku powinny cieszyć się ze dobywanych bramek. Chcemy grać cały czas do przodu, na połowie przeciwnika. Czas na taktykę jeszcze przyjdzie. Teraz mają strzelać dużo goli, uczyć się gry jeden na jeden, konstruować akcje. To jest najważniejsze – opowiada Maculski.
Jak takie podejście wpływa na dziewczynki? Podopieczne trenera Maculskiego są kompletnie zakochane w futbolu, poza którym nie widzą świata. Na razie do oczywiście wyłącznie dziecięce marzenia, ale – jak zapewnia Maculski – każda z nich marzy o grze w najlepszych klubach i reprezentacji Polski. – Jestem przekonany, że zrealizują ten cel. Już teraz są bardzo mocne i zdeterminowane, mają dokładnie te cechy, które powinny mieć piłkarki. Dla nich piłka nożna jest rzeczą najważniejszą na świecie, więc jeśli dalej będą się tak rozwijały, to na pewno zadebiutują w kadrze.
W Beniaminku nie porzucają marzeń o upragnionym zwycięstwie w turnieju “Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”. Z dwóch przegranych finałów nikt nie robi tragedii, bo w końcu nie to nie wynik jest ich szkoleniowym priorytetem, ale ranga i prestiż turnieju robią jednak swoje. Marcin Maculski cały plan treningów podporządkowuje właśnie tym rozgrywkom, które uważa za idealne dla takich klubów, jak Beniaminek. Po pierwsze, dziewczyny, z którymi pracuje, mogą spróbować prawdziwej rywalizacji z zespołami na ich poziomie, czego regionalne rozgrywki zapewnić nie mogą. Po drugie, to okno wystawowe dla młodych zawodników i zawodniczek z całej Polski, którzy w Warszawie trafiają do notesów skautów silniejszych klubów i trenerów reprezentacji. A przecież właśnie po to szkoli się w Beniaminku.
Maculski zwraca też uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną sprawę. Puchar Tymbarku daje dzieciom emocje i przeżycia, które zapamiętają na całe życie. To z pewnością nastroi ich pozytywnie i jeszcze mocniej zachęci do grania w piłkę. Chociażby dlatego, aby znów móc wyjść na murawę Stadionu Narodowego. – Gdy pierwszy raz posmakowaliśmy Narodowego, to nie mówiło się u nas o niczym innym. Wszyscy myśleli tylko o tym, aby za rok powtórzyć ten sukces i zagrać w miejscu, gdzie gra reprezentacji Polski. Trzeba przyznać Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, że otoczka turnieju jest świetna. Kapitalna sprawa.
Niemal identycznymi wnioskami dzieli się Grzegorz Raus. Założyciel Beniaminka mówi też, że Puchar Tymbarku to wydarzenie, którym żyją nie tylko dzieci trenujące w akademii i rodzice, ale wręcz całe Krosno. – Na Stadion Narodowy jedzie z nami autokarem cała grupa sympatyków. Nasz sponsor, Paweł Malinowski, również kibicuje nam z trybun razem ze swoimi dziećmi. Całe miasto się tym interesuje – mówi.
Cel na tegoroczną edycję jest więc prosty. Oczywiście trener Maculski zapewnia, że nie ma zamiaru odchodzić do swojej ofensywnej taktyki. – Dwa lata temu inni trenerzy mówili mi, że mogliśmy zagrać bardziej defensywnie. Dziewczyny z Inowrocławia właśnie stanęły z tyłu, trzy razy nas skontrowały i przegraliśmy 3:1. My jednak nie będziemy grać w szachy i kombinować – mówi z entuzjazmem. Grzegorz Raus również liczy, że powiedzenie „do trzech razy sztuka” w przypadku dziewczyn z Beniaminka okaże się prawdziwe. – Dla nas to naprawdę duże wydarzenie. Możemy się pokazać, zrobić sobie reklamę, udowodnić, że warto nas w spierać. O tym turnieju dużo mówi się w mediach, a takie zainteresowanie tylko cieszy.
Poza ambicjami stricte sportowymi w Beniaminku mają też bardzo ambitne plany organizacyjne. Jedną z najświeższych inicjatyw jest Klub Biznesu zrzeszający wszystkich partnerów i sponsorów akademii. Pomysł ciekawy i bez wątpienia niestandardowy, który pozwala generować dodatkowego przychody. Dla Beniaminka o tyle ważne, że w przyszłości mogą pozwalać spiąć budżet, dzięki czemu dzieci mogą jeździć na turnieje w kraju i zagranicą. A poza tym szkolenie, wychowywanie i formowanie kandydatów na piłkarzy. – Udało nam się już udowodnić, że potrafimy szkolić i grać. Teraz możemy skupić się na dobrej jakościowej pracy z dziećmi. Być kopalnią talentów, które będą trafiać do najlepszych akademii w Polsce, będą podnosić poziom piłki seniorskiej w Krośnie, a być może trafią nawet do dobrych europejskich klubów. Niedawno na warsztatach szkoleniowych był u nas Jacek Magiera, który mówił, że mamy pasję oraz dobrą energię i nawet jeśli pewnych rzeczy nie przeskoczymy, a będziemy konsekwentnie robić swoje, to za kilka lat będziemy oglądać naszych chłopaków w Ekstraklasie – mówi Grzegorz Raus o misji, którą wykonuje wspólnie z trenerami: – Dążymy by w Beniaminku każdy pracownik był bardzo ważny, szacunek dla każdego. Wszyscy pracują, by mieć możliwość rozwoju.
Od pasji i dobrej energii wszystko się zaczyna, przy ich pomocy łatwiej wdrażać w życie nawet najbardziej skomplikowane pomysły. Jeśli po drodze – chociażby tak, jak w Beniaminku – napotka się na jakieś problemy, to motywacji do walki i podjęcia próby ich przezwyciężenia też nie trzeba szukać daleko. W Krośnie pokazują, że ten mechanizm naprawdę działa. A w połączeniu z konsekwencją i wytrwałością może przynieść naprawdę świetne efekty. Wystarczy tylko racjonalnie patrzeć na świat i nie udowadniać niczego na siłę. Po prostu znać swoje miejsce w szeregu, by móc być naprawdę dumnym z tego, co się osiągnęło. Lepszego przykładu niż cały zespół ludzi, który zapracował na sukces Beniaminka Krosno, nie znajdziecie.
Karol Bochenek
Obserwuj @K_Bochenek
****
Plan Piłkarskiej Majówki z turniejem “Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”
Dzień I (29.04.) – od godz. 17:45
Wielkie otwarcie Turnieju przy PGE Narodowym (wstęp wolny, od Ronda Waszyngtona)
Dzień II (30.04.) – godz. 10:00-16:00
Faza grupowa Finału Ogólnopolskiego na boiskach bocznych Legii i Agrykoli (wstęp wolny)
Dzień III (1.05.) – godz. 10:00-16:00
Faza pucharowa Finału Ogólnopolskiego na boiskach bocznych Legii i Agrykoli (wstęp wolny)
Dzień IV (2.05.) – godz. 10:00-14:00
Wielki Finał Turnieju na PGE Narodowym (wstęp za okazaniem biletu na Finał Pucharu Polski)
***
CZYTAJ TEŻ:
Chłopcy boją się grać kreatywnie, bo są ściągani z boiska
Wielkie szkolenie w malutkiej wsi. PKS Racot pokazuje, że jednak można