Reklama

Lech minimalistyczny, ale zwycięski. Lider ucieka peletonowi

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2018, 22:50 • 3 min czytania 158 komentarzy

Nenad Bjelica mówił po meczu z Koroną Kielce, że chciałby kiedyś w Lechu wygrać mecz, w którym poznaniacy nie będą dominować, a zwycięski gol padnie po jakiejś fuksiarskiej akcji. No i Chorwat dostał to, o co prosił. W Lubinie lechici mieli dwie sytuacje strzeleckie, a bramkę zdobyli po strzale kolanem. I po dośrodkowaniu piłkarza, którego nie powinno być już na boisku.

Lech minimalistyczny, ale zwycięski. Lider ucieka peletonowi

Pierwszą połowę niech podsumują liczby – jeden celny strzał, pięć żółtych kartek, czternaście fauli. Jedyne celne uderzenie oglądaliśmy na minutę przed przerwą, a najlepsze sytuacje do zdobycia bramki oba zespoły miały po rzutach rożnych. Po 45 minutach grania mieliśmy okazję pójść na wieczorny spacer z psem, pokroić kapustę na bigos albo rozpocząć awansem sobotnie odkurzanie. Serio, moglibyśmy znaleźć tysiąc lepszych sposób na spędzanie piątkowego wieczoru niż oglądanie takich połów.

Najciekawszą sytuacją była ta z 38. minuty. Robert Gumny rzucił się w szalony rajd, piłka uciekła mu nieco za daleko, lechita próbował ratować sytuację wślizgiem i trafił podeszwą w stopę Adama Matuszczyka. Noga uniesiona ponad poziom murawy, spory impet… Dla nas – ewidentna żółta kartka. A Gumny już napomnienie miał na koncie. A zatem goście przez ponad połowę meczu powinni grać w dziesiątkę. Kontrowersyjna była też sytuacja wcześniejsza, gdy Nikola Vujadinović zdemolował staw skokowy Filipa Jagiełło. Sędzia Daniel Stefański zdecydował się (tylko?) na żółtą kartkę, ale i z czerwonej pewnie by się wybronił.

Reklama

W drugiej połowie wreszcie coś zaczęło się dziać. Już chwilę po wznowieniu gry świetną szansę strzelecką miał Maciej Gajos, ale spudłował. Lechici jednak wreszcie zaczęli atakować pole karne nie tylko osamotnionym Christianem Gytkjaerem, ale właśnie Gajosem, Majewskim, Situmem czy Jóźwiakiem. Efekty przyszły natychmiast – dośrodkowanie Gumnego z prawej flanki, Situm musnął piłkę głową, a Gytkjaer wcisnął ją do bramki kolanem. Akcja składna, natomiast mieliśmy gdzieś z tyłu głowy myśl, że kluczową rolę w tym ataku odegrał Gumny, którego nie powinno już być na boisku.

Zagłębie mogło odgryźć się po strzale Alana Czerwińskiego, ale prawy obrońca gospodarzy zmarnował dobrą sytuację po dośrodkowaniu. Lechici z czasem przeszli na ustawienie z trójką stoperów, gdy Rafał Janicki zastąpił Situma, a Mariusz Lewandowski rzucił do boju Pawła Żyrę, Bartłomieja Pawłowskiego i Patryka Tuszyńskiego. Skutku to jednak nie przyniosło i lider utrzymał korzystny dla siebie wynik.

Lech wygrał dopiero czwarty mecz na wyjeździe i pierwszy poza Małopolską (wcześniej odnosił zwycięstwa jedynie w Krakowie i Niecieczy). Aha, jeszcze jedno. Padł dziś lubiński rekord frekwencji w tym sezonie – spotkanie oglądało 12 721 widzów. W tym około trzy tysiące fanów z Poznania.

[event_results 446086]

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Patryk Stec
2
Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Komentarze

158 komentarzy

Loading...