Cotygodniowe notowanie transferowe (3), czyli Soldado w Anglii, Bastos w Emiratach

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2013, 10:02 • 4 min czytania

Kolumny sportowych dzienników skradał ostatnio przede wszystkim Gareth Bale, ale w sprawie jego transferu do Realu wiadomo na razie tyle, że nie wiadomo niczego. Jedni mówią: odejdzie, bo Tottenham usunął go z klubowego Twittera! Drudzy podają, że grzecznie stawił się na wtorkowym treningu. Saga pewnie jeszcze trochę potrwa, więc na razie odpuszczamy temat i przechodzimy do innych. Poniżej przyjrzymy się temu wszystkiemu, co wydarzyło się w transferach w ostatnim tygodniu.
BOHATER TYGODNIA

Cotygodniowe notowanie transferowe (3), czyli Soldado w Anglii, Bastos w Emiratach
Reklama

Mourinho mówi, że David Luiz nie odejdzie z Chelsea. Thiago Silva podpisuje nowy kontrakt z PSG, a Andre-Pierre Gignac wcale nie wybiera się do Newcastle. Średni to był tydzień, jeśli chodzi o transfery, ale dzięki temu nie mieliśmy problemu z wyborem bohatera tygodnia. Roberto Soldado za 30 mln funtów podpisał kontrakt z Tottenhamem, co daje mu dziesiąte miejsce na liście najwyższych transakcji tego okienka. Co to w ogóle oznacza? Choćby to, że Valencia traci najlepszego snajpera, liga hiszpańska pogłębia się w kryzysie i sprzedaje kolejnego kluczowego piłkarza, a sam Soldado w końcu opuszcza klub, w którym powietrze od jakiegoś czasu robiło się dla niego za gęste. W jego miejsce ma przyjść Helder Postiga, który ma za sobą niezły sezon w Saragossie, ale wybitnym snajperem nigdy nie był. W Tottenhamie, nowym klubie Soldado, strzelił kiedyś… jednego gola.

Reklama

EMERYTURA

Michel Bastos – wypychany od jakiegoś czasu z Lyonu, grający w kratkę na wypożyczeniu w Schalke, od kilku dni zawodnik Al Ain, gdzie dołączył do m.in. Asamoaha Gyana. Co tu dużo mówić – emerytura. Zejście do podziemia, po którym do wielkiej piłki raczej już nie wróci. Przez cztery sezony kluczowy piłkarz Lyonu, mistrz Francji, świetny egzekutor rzutów wolnych. Kiedyś jego gole dawały zwycięstwa w derbowych meczach z Saint-Etienne, dzisiaj opowiada w prasie o tym, że był za drogi dla Aulasa, niechciany itd. Rok temu jeszcze chciał coś udowodnić, zgodził się na wypożyczenie do Schalke, teraz udowadniać nie ma już czego. Wybrał kierunek, który już rok temu polecał mu Grafite.

(NIE)ZASKOCZENIE

Ostatnio pisaliśmy w tym miejscu o największych zaskoczeniach, ale w tym tygodniu niczego takiego nie odnotowaliśmy. Raczej standard i przewidywalność, jak to, że Newcastle dalej zarzuca sieci na Francuzów. W tym tygodniu nie wypalił transfer Bafetimbi Gomisa, ale wypożyczenie z QPR Loica Remy – już tak. 26-latek jest dwunastym francuskim piłkarzem w kadrze „Srok”, co brzmi trochę groteskowo, zważywszy, że Francuzów w Newcastle jest teraz dwa razy więcej niż Anglików. Działacze Newcastle wyraźnie idą na rekord, bo to jeszcze przecież nie koniec transferów.

ZفOTY STRZAف

Mówiono o Evertonie, niektórzy przebąkiwali coś na temat Liverpoolu. A on zaskoczył wszystkich i wrócił do Stanów Zjednoczonych. Clint Dempsey – facet, który w poprzednim sezonie strzelił dla Tottenhamu dwanaście goli przeszedł za dziewięć milionów dolarów do Seattle Sounders. Dlaczego złoty strzał? Bo Dempsey zarobi 5,2 mln dolarów rocznie, czyli więcej niż miał Beckham w Galaxy, a władze ligi już teraz zacierają ręce, że ściągnęli do siebie wielką gwiazdę. Marketingowo jest to strzał w dziesiątkę. Szef całego zamieszania Don Garber opowiada, że Dempsey to ktoś na miarę Henry’ego i Blanco, a MLS do 2022 roku będzie jedną z najlepszych lig na świecie. Nawet, jeśli to mrzonki to warto to wszystko odnotować. Dempseya na stadionie Seattle przywitało czterdzieści tysięcy ludzi, a reżyser Joe Roth stwierdził, że tłum zachowywał się tak, jakby na murawie pojawił się Babe Ruth, legendarny bejsbolista z pierwszej połowy XX wieku.

Z DNA NA POWIERZCHNIĘ

Takie historie lubimy najbardziej. Gwiazda lat 90., kluczowa postać reprezentacji, kilka dobrych klubów w CV orientuje się, że po zgaśnięciu jupiterów czegoś jej brak i uznaje najlepiej byłoby po prostu wrócić. No więc wraca. Juan Sebastian Veron, który rok temu zakończył karierę, znowu biega w barwach Estudiantes La Plata. Robi i to w wyjątkowo szlachetny sposób, przekazując całe wynagrodzenie na szkolenie młodzieży. – Nie jestem w tej samej formie, jak wtedy, gdy cztery lata temu wygrywaliśmy Copa Libertadores, ale mam dużo motywacji, bo po prostu kocham futbol – mówi Veron. Dwa tygodnie temu zagrał w sparingu z Atletico Madryt, a w weekend rozpoczął nowy sezon ligi argentyńskiej od dziewięćdziesięciu minut z Arsenalem de Sarandi.

JUŁ» ZA MOMENT…

Wielkich hitów na razie się nie spodziewamy. Czytamy, że Mourinho chce Khedirę, ale na razie brakuje w tym jakichkolwiek konkretów. Saga z Suarezem coraz ciekawsza, ale potrwa pewnie do końca okienka i chyba z braku laku napiszemy o Julio Cesarze, który po spadku QPR z Premier League miał iść do Arsenalu, ale że Kanonierzy odpuścili negocjacje, to najprawdopodobniej podpisze już wkrótce umowę z Fiorentiną. Włoscy dziennikarze piszą, że to kwestia dogadania kilka szczegółów.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama