„The Sun”, „The Mirror”, „The Daily Mail”. Różne źródła, choć te same donosy. Na przemian kolejno, że odejdzie, zostanie, odejdzie, zostanie, odejdzie… zostanie, bo nie jest wcale na sprzedaż. Nagłówki się zmieniają, a nietknięty pozostaje tylko jasny komunikat Manchesteru United, który nie zamierza oddawać Wayne’a Rooneya Ostatnia doba to jednak kolejny zwrot zdarzeń i być może początek końca rozpaczliwej ucieczki z Alcatraz Old Trafford.
Dwie oferty Chelsea, obie odrzucone. Formalnie wszystko wygląda przejrzyście – napastnik nie odejdzie do rywala i już. Ale gdyby się temu przyjrzeć – najlepiej poinformowani informatorzy „Timesa” pisali o ofercie za zawodnika oscylującej w granicach 25 milionów funtów. A to w obliczu kwot krzyczanych za Garetha Bale’a mogło jedynie włodarzy z Old Trafford rozbawić. Nie bawi natomiast jego partnerów, którzy mają dosyć całej tej sprawy. Ferdinand, Giggs, Evra. Zdaniem „The Independent”, starszyzna oczekiwała chociaż szacunku, którego Rooney kolegom ani działaczom nie okazywał nie po raz pierwszy. 27-latek w ostatnich latach dawał najbardziej do pieca, ale i tak nadal cieszy się najwyższym kontraktem w historii klubu. Ale za to coraz mniejszą sympatią kolegów w szatni.
Seks-skandale, kłótnie z Ronaldo, kilka próśb o odejście, kłótnie z nowym menedżerem Moyesem… Setki bulwarowych wiadomości, które wyłaniają obraz człowieka z ogromnymi zaletami na boisku, choć z bardzo wątpliwymi poza nim. A gdyby go wziąć pod lupę, na murawie też coraz mniej efektywny. Dla porównania: w sezonie 2012-13 van Persie zdobył 26 bramek w Premier League, a Rooney tylko 12. Wygląda jednak na to, że w przyszłym sezonie będzie to „0”, bo piłkarz raczej w końcu dopnie swego i ucieknie gdzie indziej. Oliwy do ognia dolał nawet wczoraj, bo nie poleciał na mecz towarzyski do Sztkoholmu z lokalnym AIK-iem. Powód? Niby stłuczone ramię, choć zgadujemy, że raczej pogruchotana duma i foch, że gracz wciąż nie postawił na swoim. Nasze przypuszczenia potwierdził Peter Bolton, kibic-legenda na Old Trafford, obserwowany na Twitterze przez 15 tysięcy ludzi i jeżdżący na mecze United przez pół stulecia.
Chwilowo trwa odliczanie do piątkowego starcia z Sevillą na cześć 11 lat w klubie Rio Ferdinanda. Jeśli Rooneya zabraknie na meczu kolegi choćby na trybunach, wniosek jest jeden – kartony ze wszystkimi rupieciami ma już zapakowane. Pozostało tylko poczekać na sygnał, że kontrakt z Chelsea można wreszcie podpisać.