Nowy Brazylijczyk w Legii, Fornalikowi brakuje ludzi, Skorża zastąpi Rumaka?

redakcja

Autor:redakcja

05 sierpnia 2013, 08:31 • 10 min czytania

Zapraszamy na poniedziałkowy przegląd. Dziś zajrzeliśmy do siedmiu różnych tytułów.

Nowy Brazylijczyk w Legii, Fornalikowi brakuje ludzi, Skorża zastąpi Rumaka?
Reklama

FAKT

Tendencyjne podejście do tematu Chaveza – nie gra, a zarabia 200 tysięcy.

Reklama

Osman Chavez (29 l.) od ponad dwóch miesięcy nie zagrał w Wiśle żadnego meczu, był tylko na kilku treningach. – To jakaś mordęga – mówi trener Franciszek Smuda (65 l.). Chavez ma w Wiśle wysoki kontrakt. Od początku czerwca zarobił około 200 tysięcy złotych, a do dyspozycji Franciszka Smudy był tylko podczas kilku treningów. Do tej pory przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Hondurasu, brał udział w turnieju o Złoty Puchar CONCACAF, a wkrótce pojedzie na kolejne spotkanie. W Krakowie, gdzie jego miejsce pracy, jest tylko gościem. – Dla nas to mordęga – mówi Smuda. – Podczas treningów robił niezłe wrażenie, nie miał wielkich zaległości. Ale do Wrocławia wziąć go nie mogłem, bo wygasło mu pozwolenie na pracę – dodaje. W ten sposób nie zagrał w żadnym z trzech pierwszych meczów sezonu. Wisła zagrała w tym czasie z Górnikiem, Koroną i Śląskiem.

Dudek: Legia musi stawiać krok po kroku.

W Legii Warszawa nowi wreszcie odpalili. Do klubu sprowadzono zawodników, którzy mieli być liderami, ale trochę im zajęło wkomponowanie się do drużyny. Oczekiwania były duże od samego początku, ale nie pokrywało się to z wystepami na boisku. Najważniejsze, że trener Urban nie dał im grać tylko za nazwiska, bo sporo zmieniał, jesli był niezadowolony z zawodnika. Czasem mam wrażenie, że niektórzy przychodzą do ekstraklasy i myślą, że sobie poradzą na bazie tego, co do tej pory potrafili w czasem lepszych ligach. A nasze podwórko jest specyficzne. Ekstraklasa jest często bez fajerwerków, technicznej wirtuozerii, opierająca się na sile i lekkiej inwencji poszczególnych piłkarzy. Zawodnicy wciąż nie potrafią grać według schematów, dlatego trzeba więcej biegać. Ci, którzy trafili do Legii mieli z tym na początku problem. Z Podbeskidziem wyglądało to znacznie lepiej. Ale nie tacy zawodnicy jak Ojamaa czy Pinto potrzebowali czasu na aklimatyzację. Kaka do Realu przychodził odrazu po kontuzji. Został kupiony za potężne pieniądze więc i oczekiwania były gigantyczne. Trzeba od razu wskoczyć na wysoki poziom w drużynie, która prezentuje się znakomice i jest perfekcyjnie zgrana. Nie wyglądało to tak, jakby sam tego chciał.

RZECZPOSPOLITA

Bale, jak Lewandowski.

– Jeżeli pytacie czy jesteśmy pod presją, żeby wydać pieniądze, odpowiadam: tak. Ale jesteśmy pod presją, by wydać je z rozsądkiem. Oferta Realu Madryt za Bale’a, to w czasach finansowego fair play kpina. Ktoś sobie robi żarty proponując takie pieniądze za jednego piłkarza – mówi Arsene Wenger, menedżer Arsenalu. Sprawa Bale’a bardzo przypomina problemy Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund. Według informacji telewizji „Sky” Walijczyk nie założy już więcej koszulki Tottenhamu Hotspur, piłkarz miał powiedzieć kilku osobom z klubu, że w Londynie czuje się nieszczęśliwy i rozczarowany. O transferze do Realu Madryt marzył od dawna, dawał z siebie wszystko grając w Tottenhamie i nie rozumie dlaczego jego klub nie chce zarobić rekordowej kwoty, a woli trzymać go na siłę. Bale nie wystąpił w ostatnim sparingu, oficjalnie z powodu drobnej kontuzji, ale trener Andre Villas-Boas zapewnia, że nie ma w tym drugiego dna i zawodnik w tym tygodniu dołączy do treningów z drużyną. Trener Tottenhamu wyraził też żal, że informacja o tym, że jego klub rozmawia z Realem o transferze Bale’a, przedostała się do mediów. – Bardzo szanuję Carlo Ancelottiego, ale nie rozumiem dlaczego zdecydował się upublicznić informację. Wszystkie głosy o tym, że Gareth już u nas nie zagra, są jednak tylko plotkami. Jedyny przekaz, jaki idzie z naszego klubu mówi o tym, że Bale nie jest na sprzedaż i jest ważną częścią mojego planu na nowy sezon w Premiership – mówił Villas-Boas.

GAZETA WYBORCZA

Dawid Nowak przesądom się nie kłania.

W piątkowym spotkaniu z Ruchem Chorzów wszedł na boisko w drugiej połowie i zrobił to, co należy do snajpera. W ciągu dwóch minut wykorzystał dwie okazje i zapewnił krakowianom trzy punkty. Nie oznacza to, że wywalczył miejsce w jedenastce, bo faworytem trenera Wojciecha Stawowego wciąż wydaje się Władimir Boljević. Poza tym Nowak, który w ubiegłym sezonie głównie leczył kontuzję kolana, wciąż nie jest gotowy do rywalizacji przez 90 minut. – Sam nie wiem, czy byłbym w stanie wytrzymać cały mecz. Chcę pomagać zespołowi, nawet jeśli przyjdzie mi spędzić na boisku 5 czy 10 minut – zapewniał skromnie po ostatnim gwizdku. Trener Stawowy: – Czy wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie? Do meczu z Lechią jest cały tydzień. Jeśli potwierdzi formę i wyeliminuje zaległości treningowe, to może wygra rywalizację z pozostałymi graczami. Szkoleniowiec nie ukrywa jednak radości, bo odkąd pracuje pod Wawelem, wyraźnie brakowało mu snajpera z prawdziwego zdarzenia. Z konieczności na tej pozycji występował Boljević. W I lidze braki techniczne nadrabiał walecznością i strzelił aż 16 bramek. W ekstraklasie wszystkie niedociągnięcia wyszły na światło dzienne i Czarnogórzec jest na razie jednym z największych rozczarowań w zespole.

Brazylijczyk z Fluminense ma trafić do Legii.

Petereson, czyli 20-letni napastnik Flumiense Rio de Janeiro, ma być drugim po Raphaelu Augusto zawodnikiem brazylijskiego klubu, który trafi do Legii (…) Urban nie ukrywał wtedy, że Augusto trafił na Łazienkowską trochę z przypadku. – Dostaliśmy go w ramach umowy, ale nie tak wyobrażam sobie współpracę z Fluminense. Dostaliśmy zawodnika, którego nie znam. Myślałem, że przedstawiamy im listę pięciu piłkarzy, których oglądaliśmy i którzy przydadzą się w Legii. A oni wtedy nam wypożyczają jednego-dwóch, a nie dają, kogo chcą – dziwił się trener. Z Petersonem na pewno jest inaczej. Urban mógł obserwować jego poczynania na początku lipca w czasie turnieju Deyna Cup. Brazylijczyk w pierwszym meczu strzelił gola Austrii Wiedeń i zapewnił Fluminense awans do finału, gdzie Brazylijczycy przegrali z Legią 0:2. Przeciwko ekipie Urbana Peterson zagrał 45 minut.

SPORT

Jak mecz z Legią wspominają wypożyczeni do Bielska piłkarze?

Dla Kamila Kurowskiego i Aleksandra Jagiełły spotkanie Podbeskidzia Bielsko-Biała z Legią Warszawa było inne niż wszystkie. Mierzyli się z zespołem, z którego są do „Górali” wypożyczeni. – Nie było łatwo mierzyć się z klubowymi kolegami. Musimy sporo popracować, żeby im dorównać. Byłem podwajany przez chłopaków. Widocznie zostało coś powiedziane na odprawie. Ale czekam na rewanż. Z Legią się utożsamiam, w końcu jestem nadal zawodnikiem tego klubu – przyznał Aleksander Jagiełło, który mecz rozpoczął w wyjściowym składzie. W końcówce spotkania na boisku pojawił się Kamil Kurowski. Zmienił Marcina Wodeckiego. – Trener przekazał mi przed wejściem na boisko, abym powalczył w defensywie, bo mogło skończyć się jeszcze gorzej. Z biegiem czasu chcę „łapać” jak najwięcej minut w ekstraklasie, bo o to chodzi w moim wypożyczeniu. Kibicie przywitali mnie bardzo miło – opowiedział pomocnik.

DZIENNIK POLSKI

Rozmówka z Pawłem Brożkiem po meczu ze Śląskiem.

Jak Pan ocenia swój pierwszy mecz po powrocie do zespołu Wisły Kraków?
– Rozpocząłem treningi wspólnie z drużyną we wtorek. Widać więc było brak czucia piłki. Lepiej kiedyś wyglądałem też motorycznie. Z treningu na trening, z meczu na mecz powinno być coraz lepiej.

Wychodziło Panu jednak zgrywanie piłki do kolegów. To dobry prognostyk?
– Odgrywałem piłkę, bo nie czułem się jeszcze pewnie na boisku, nie brałem zatem na siebie ciężaru gry. Wolałem więc zgrywać piłkę. Chciałem rozpocząć występy spokojnie, bez strat i wydaje mi się, że się to udało.

Może więc z tym czuciem piłki nie było jednak tak najgorzej?
– Nie jest źle, myślałem, że pod tym względem może być gorzej. Tymczasem było wyjście do piłki, przyjęcie. Był jednak moment w pierwszej połowie, kiedy dostałem bardzo dobre podanie od Michała Chrapka i źle się „zabrałem” z piłką. To był przykład na brak czucia.

SUPER EXPRESS

Skorża zastąpi Rumaka w Lechu jeszcze przed meczem z Ł»algirisem?

Mariusz Rumak po remisie 0:0 z Zagłębiem Lubin przekonywał, że ma patent na wydostanie Lecha z dołka. – Jestem pewien, że mogę przełamać obecne kłopoty drużyny. To może stać się w jednym meczu, jednej połowie, nawet w 20 minutach – mówił po zakończonym spotkaniu w Lubinie. Na „przełamywanie obecnych kłopotów” Rumak może jednak nie mieć czasu. Władze poznańskiego klubu prowadzą intensywne rozmowy z Maciejem Skorżą. Były trener m.in. Legii Warszawa i asystent selekcjonera reprezentacji Polski świetnie zna sie z działaczami rządzącymi „Kolejorzem”. Już raz – jeszcze w barwach Amiki – pracował dla nich. Przyjście Skorży na Bułgarską byłoby pewne, gdyby poznaniacy przegrali w Lubinie. Tak źle nie było, ale remis oraz fatalny styl gry nie napawa optymizmem. Jak udało nam się dowiedzieć, rozważana jest możliwośc zastąpienia Rumaka Skorżą jeszcze przed czwartkowym meczem rewanżowym z Ł»algirisem Wilno w Lidze Europejskiej.

Ł»urawski o Barcelonie: Neymar musi uznać wyższość Messiego.

Część osób twierdzi, że w jednym zespole nie ma miejsca dla dwóch takich gwiazd jak Neymar i Messi. Inni uważają, że to będzie niepowtarzalny duet. Do której grupy ty się zaliczasz?
– Do tej drugiej. Kibicem Barcelony jestem od wielu lat, zakochałem się w tym klubie na długo, zanim Messi zaczął w nim grać. A co do przyjścia Neymara, Barcelona musiała coś zmienić, bo ta maszyna się zacięła. Od jakiegoś czasu w starciach z innymi wielkimi drużynami bilans Barcy stawał się coraz gorszy. Inni rozpracowali już ten styl, dlatego potrzebne było coś ekstra.

To coś ekstra da Neymar?
– Taką mam nadzieję. O jego umiejętności jestem spokojny. Jeżeli cokolwiek mnie zastanawia, to czy Neymar tak łatwo podporządkuje się Messiemu. On w Brazylii był bogiem, to dla niego świeciły wszystkie jupitery. A w Barcelonie siłą rzeczy musi być numerem dwa. Pytanie, jak długo będzie akceptował taką sytuację. Ale patrzeć na nich to będzie wielka przyjemność.

Taka okazja zdarzyła się niedawno w Gdańsku, choć tam nie zagrali jeszcze razem. Jak ci się podobał tamten mecz?
– Lechia grała, jakby to był pojedynek o mistrzostwo świata, Barca była ciut mniej zdeterminowana (śmiech). Ale fajnie, że skończyło się 2:2, bo gdyby był pogrom Lechii, to w Polsce zaczęłoby się znowu gadanie, jaka ta nasza piłka słaba. A tak wszyscy są zadowoleni.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Waldemar Fornalik: Brakuje kandydatów do kadry.

Na towarzyskie spotkanie z Danią (14 sierpnia – przyp. red.) powołał pan 18 piłkarzy z lig zagranicznych. Rozumiem zatem, że kadra zostanie uzupełniona pięcioma ligowcami?
– Niekoniecznie. Szczerze mówiąc, w tej chwili nie ma aż pięciu kandydatów z ligi do reprezentacji. Może się zdarzyć, że powołam tylko trzech. Wciąż czekam, aż ktoś ułatwi mi tę decyzję.

W grupie powołanych znalazł się wreszcie فukasz Szukała. Ludzie z pańskiego sztabu obserwowali go już wiosną. Wtedy jednak obrońca Steauy nominacji się nie doczekał.
– To było wtedy. Od tego czasu pojawiły się spore problemy w naszej linii defensywnej: kontuzje, niektórzy piłkarze wypadli ze składów w swoich klubach. Towarzyski mecz z Danią jest dobrą okazją, by sprawdzić Łukasza. Zobaczyć, jak zaprezentuje się na tle innych zawodników. Szukała jest podstawowym piłkarzem najsilniejszego rumuńskiego klubu, który ma wielkie szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Prezentuje się w nim co najmniej solidnie. W dodatku Steaua Bukareszt już gra o punkty, فukasz jest w więc rytmie meczowym, zagrał już w tym sezonie w kilku spotkaniach o stawkę. W tym momencie musieliśmy też brać pod uwagę, na jakim etapie są poszczególni zawodnicy, kiedy startują ich ligi, czy grają w europejskich pucharach i tym podobne.

Kolejna nowa twarz w reprezentacji to Mateusz Klich.
– Jego też obserwowaliśmy już podczas rundy wiosennej. Podobnie jak w przypadku Szukały mecz towarzyski jest idealnym momentem, by go sprawdzić. Byśmy nie musieli później mieć do siebie pretensji, że kogoś niesłusznie pominęliśmy. Inna sprawa, że Mateusz naprawdę przyzwoicie prezentował się wiosną, a opinie płynące z Holandii na jego temat były i są bardzo pozytywne.

Felieton Mariana Kmity o Mariuszu Rumaku.

Zdawałoby się, że czasy mamy spokojne a obyczaje powinny tonować napięcia i nadawać komunikacji społecznej cywilizowany kształt. Lecz okazuje się, że nic z tych rzeczy. Ostatni tydzień, tylko na naszej niwie, dostarczył spektakularnego i smutnego zarazem przykładu, że wiek upadku obyczajów jeszcze nie minął. Otóż w czwartek trener Lecha Poznań – Mariusz Rumak spostponował dziennikarza Polsatu, który chciał go po meczu w Wilnie z Ł»algirisem przepytać rutynowo na oczywistą okoliczność. W tym przypadku jednak słowo „spostponował” to klasyczny eufemizm, bo Rumak, zły na wszystko, użył w znaczącym nadmiarze słów powszechnie uważanych za obraźliwe, dając świadectwo nie tylko swemu nastrojowi, ale i ogólnej ogładzie i kulturze także. Zły humor trenera można zrozumieć (mecz w wykonaniu Lecha był wszak fatalny), lecz forma komunikacji niedopuszczalna i kompromitująca dla coacha wielkiej drużyny, i z bogatą tradycją, i z ogromnymi krajowymi oraz międzynarodowymi ambicjami. Po niefortunnym zajściu przybiegli do mnie moi dziennikarze z chęcią naturalnego odwetu, a że sprawy nie znałem zbyt dokładnie, zajrzałem do youtube’a, gdzie całe wydarzenie amatorską kamerą zrelacjonowano, bo chciałem uzyskać pogląd jak najbardziej obiektywny. Lecz to, co zobaczyłem, dopiero postawiło włosy na mojej głowie. Otóż ujrzałem obraz kompletnego upadku godności człowieka, pseuokibicowskiego terroru i bezwolnej uległości trenera i piłkarzy Lecha wobec bezimiennej tłuszczy tzw. sympatyków Kolejorza.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama