POD LUPÄ„: Brożek prosto z kanapy Wisły nie zbawił

redakcja

Autor:redakcja

04 sierpnia 2013, 20:23 • 3 min czytania

– Paweł, nawet jak wstanie z kanapy, będzie lepszy niż reszta obecnych napastników Wisły – mówił ostatnio na łamach „PS” Kamil Kosowski. Zadanie to i tak niespecjalnie trudne, bo w Krakowie innych napastników nie mają, a jeśli już to co najwyżej Rafała Boguskiego. Wzięliśmy dziś pod lupę wracającego do Wisły Pawła Brożka, ale mamy z nim niemały problem. Z jednej strony, zawsze lepszy on, nawet i z kanapy, niż pozorujący grę w ataku Garguła (z Górnikiem Zabrze). Z drugiej, Brożek bez wsparcia kolegów różnicy w Wiśle nie zrobi.
No właśnie, jeśli ktoś sądził, że wszelkie problemy krakowian rozwiąże sprowadzenie Brożka, ten mógł się mocno przeliczyć. Dzisiejszy mecz jedynie potwierdził, że napastnik w składzie to jedno, a podania i umiejętności pomocników – drugie. A tych właściwie w ogóle nie było. On sam w starciu ze Śląskiem nie stwarzał sobie sytuacji podbramkowych, nie stwarzali mu ich też koledzy. Środek pola nie istniał, skrzydła tym bardziej (boczni pomocnicy pojawili się dopiero w drugiej połowie), a i współpraca z Rafałem Boguskim była daleka od ideału. Choć przecież z obecnych wiślaków kilku piłkarzy już zna.

POD LUPÄ„: Brożek prosto z kanapy Wisły nie zbawił
Reklama

Brożek dzisiejszy występ określa mianem debiutu, mówi, że towarzyszył mu przy tym występie drobny stres. Nic dziwnego, bo przecież wciąż można mieć obawy – i to jak najbardziej uzasadnione – że zapomniał, jak się trafia do siatki. Czas od jego wyjazdu z polskiej ligi, te dwa i pół roku, w końcu można odbierać jako stracony. Nie finansowo, nie turystycznie, ale piłkarsko. Pięć goli i zdecydowana większość meczów z pozycji siedzącej (albo na ławce, albo na trybunach) powalać z nóg nie mogą. Dlatego przy Brożku wciąż stawiamy duży znak zapytania.

W starciu ze Śląskiem sytuacji miał niewiele. A może inaczej – nie miał ich wcale. Jeden strzał na bramkę, kiedy po rzucie rożnym wygrał pojedynek główkowy z Krzysztofem Ostrowskim, to zdecydowanie za mało. Raz w fajny sposób próbował obrócić się z piłką w polu karnym, ale zdążyli mu ją wybić obrońcy. Kilka chwil później ruszył z kontrą, ale został zatrzymany… I tyle. Szukał gry kombinacyjnej, kilkukrotnie przepuszczał piłkę, próbował przyspieszyć nieco grę, odegrać do tyłu i ruszyć w kierunku bramki, ale nic z tego nie wychodziło. Jeśli Brożek zrobił coś dobrego, zawodzili partnerzy. Jeśli ktoś inny miał ciekawy pomysł, to akurat Brożek nie zrozumiał intencji.

Reklama

Jego dzisiejszy występ można traktować jeszcze z przymrużeniem oka. Można tłumaczyć to brakiem zgrania i zrozumienia, zaległościami treningowymi i brakiem rytmu meczowego, ale przecież Brożek nawet po godzinie gry nie wyglądał, jakby brakowało mu tlenu. Dlatego wciąż – po naprawdę przeciętnym debiucie-powrocie – pozostaje sporą niewiadomą. Na razie Wisły nie zbawił.

Statystyki Brożka w meczu ze Śląskiem:
Gole: 0
Strzały (celne/niecelne): 0/1
Podania krótkie (celne/niecelne): 9/2
Podania długie (celne/niecelne): 2/2
Podania do przodu (celne/niecelne): 3/1
Podania do tyłu (celne/niecelne): 8/3
Pojedynki główkowe (wygrane/przegrane): 3/0
Odbiory: 0
Straty: 5
Faulował: 1
Faulowany: 0

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama