Bezradna Legia wykręca kapitalny wynik w Norwegii!

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2013, 20:55 • 3 min czytania

Mało brakowało, a balonik pękłby z wielkim hukiem, prawie jak podczas Euro. Mistrz Polski, który organizacyjnie odjechał prawie całej lidze, w wielkich bólach wyrwał remis trzynastej drużynie ligi norweskiej. 1:1 z Molde to – patrząc na grę Legii – wynik wręcz niewiarygodny. Gospodarze byli lepsi pod każdym względem i nie wygrali tylko z jednego powodu: w futbolu często nie jest najważniejsze, jak grasz, ale ile masz szczęścia. Legia tego szczęścia miała dzisiaj całą furę. Ale jeśli na tym samym poziomie zagra w rewanżu, i jeśli na tym samym poziomie zagra Molde, to warszawski zespół pożegna się z marzeniami o Lidze Mistrzów.
Pierwsza połowa to był w wykonaniu Legii kryminał. Piłkarzom Urbana nie wyszła ani jedna akcja. Saganowski zamiast Shearera – jak określił go Solskjaer – bardziej przypominał Zacharę, Bereszyński „wskoczył” nie na poziom Benfiki, ale Moreirense, każda akcja Molde śmierdziała golem, a każde podanie Norwegów ze środka pola wywoływało w obronie taki popłoch, jakby na legionistów nacierał Neymar do spółki z Messim, a nie Chukwu z Ekpo. Bramkę – co było do przewidzenia – zawalił Tomasz Jodłowiec, a przecież uparcie, co kilka tygodni, powtarzamy, że jego najlepsza pozycja to nie defensywny pomocnik ani stoper, lecz pozycja siedząca. Wystawianie tego zawodnika to igranie z losem, jak wyprzedzanie maluchem na trzeciego, na drodze krajowej do Gdańska. A jeśli jeszcze „Jodła” (pseudonim adekwatny do sposobu poruszania się po boisku) ma obok siebie Dossę, który spóźnia się przy KAŁ»DEJ akcji…

Bezradna Legia wykręca kapitalny wynik w Norwegii!
Reklama

Występ legionistów do przerwy słusznie podsumował na Twitterze Jarek Fojut: Jedyny pozytyw jest taki, że po bardzo słabej grze Legii i bardzo dobrej grze Molde jest tylko 1:0.

A takie wady wypisaliśmy my:
– obecność Jodłowca
– elektryczność Dossy
– denny Bereszyński i przeciętny Brzyski
– beznadziejne wybory Furmana
– nieefektywność Radovicia
– bezradność Vrdoljaka
– nieobecność Saganowskiego i Dwaliszwiliego
– Kosecki na swoim poziomie z pucharów.

Reklama

W drugiej połowie rzeczywiście było trochę lepiej, bo… gorzej po prostu być nie mogło. Troszkę zamieszania wprowadził Ojamaa, w końcu obudził się Brzyski (świetna wrzutka do Dwaliszwiliego!) i… Mieliśmy napisać, że nieźle wyglądał Radović, ale byłoby to kłamstwo, bo Serb prezentował się po prostu słabo, co i tak pozwoliło mu się wyróżniać na tle kolegów. Norwegowie jednak postanowili powalczyć w konkursie na frajerów dekady i najpierw wszyscy obrońcy zamienili się w Jodłowca, pozwalając Dwaliszwiliemu strzelić gola, a potem jeden z nich – nazwisko tu akurat mało istotne – zachował się jak cymbał i sam wyeliminował z meczu.

Przejście Molde to dla Legii jakieś pięć milionów euro, w najgorszym razie. Patrząc na suchy wynik – księgowy z Łazienkowskiej już może tę kasę powoli traktować jak swoją. Patrząc na dzisiejszy mecz – ów księgowy może się oszukać jak klienci Amber Gold. Optymista powie, że nie da się dwa razy zagrać równie beznadziejnie, a pesymista – że nie można mieć dwa razy takiego farta.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama