Biega to w jedną, to w drugą stronę i w ogóle nie ma kontaktu z piłką. Średnio strzela gola w co dziesiątym meczu. Jego zmiennik robi to samo, ale gra tylko dwadzieścia minut, bo za idiotyczny wślizg w nogi bramkarza dostaje czerwoną kartkę. To nie scenariusz kabaretu, tylko ligowa rzeczywistość. Pogoń podbija ligę Tomaszem Chałasem (dwa gole w ekstraklasie), Lechia – Adamem Dudą (pięć goli), a Podbeskidzie z braku laku ściąga Krzysztofa Chrapka, który trzy lata nie grał w piłkę. Gdziekowiek spojrzeć – pustynia. Ładuje po oknach Deleu, ładuje Malinowski, a napastnicy? Napastników nie ma.
Fakty są brutalne. W tej chwili tylko czterech snajperów może pochwalić się średnią goli w ekstraklasie na poziomie wyższym niż 0,3 na mecz. Umówmy się – nie jest to jakiś wielki pułap. Bardziej granica przyzwoitości. Gdyby wziąć dzisiaj Adama Westfala typowego prawdziwka, który ruszyłby z mikrofonem i zadał napastnikom ekstraklasy kilka podstawowych pytań, doszłoby do absurdu.
Prawdziwek: – Czym się zajmujesz?
Piotr Grzelczak: – Jestem napastnikiem
Prawdziwek: Ile strzeliłeś goli w ekstraklasie?
Piotr Grzelczak: – Dwanaście
Dwanaście goli w dziewięćdziesięciu trzech meczach. Siedem sezonów. Średnia 0,13. Wywołaliśmy do tablicy Grzelczaka, ale równie dobrze w tym miejscu mógłby pojawić się dowolny napastnik ekstraklasy. Takich, którzy mają ponad 20 goli w ekstraklasie, co też jest granicą przyzwoitości i to wyjątkowo łagodną, jest raptem OŚMIU. Saganowski (93 gole), Ślusarski (55), Nowak (41), Robak (30), Korzym (28), Boguski (26), Jankowski (22) i Buzała (22). Reszta to pułapy niskie, bardzo niskie albo wręcz dramatyczne.
Pokazały to pierwsze kolejki. Piasta ratował Zbozień, Ruch – wspominany już Malinowski, a w Lechii sprawy w swoje ręce musiał wziąć Matsui, chociaż w końcu zwycięstwa nie dał, bo nagle wyskoczył Telichowski, o którym Czesław Michniewicz mówił jakiś czas temu, że zastanawia się, czy nie przesunąć go na „dziewiątkę”, bo świetnie odnajduje się na polu karnym. Taki wariant szykowany jest tylko na końcówki meczów przy niekorzystnym wyniku. W pozostałych przypadkach – dalej jest słabo.
Ma więc problem Podbeskidzie, ma Pogoń albo choćby Wisła, w której Smuda cieszył się z powrotu Boguskiego, chociaż w ciemno można było zakładać, że werwy w ataku będzie miał tyle, co w pomeczowym wywiadzie. Ma problem prawie każdy klub ekstraklasy. Po drugiej stronie, w Koronie, grał przecież wczoraj Gołębiewski – piłkarz, którego wszyscy lubią za poczucie humoru, ale jako napastnik ani nie dobił do dwudziestu goli w lidze, ani nie przekroczył granicy 0,3 bramki na mecz. „Gołąb”, jak Boguski – strzela w co piątym meczu, chociaż patrząc na resztę ligi – są gorsi.
Górnik: Zachara – 0,06
Cracovia: Nowak – 0,3 Boljević – 0,06, Dudzic – 0,07
Pogoń: Chałas – 0,12, Djousse – 0,1
Zawisza:Abbott – 0,13
Korona:Gołębiewski – 0,18, Korzym – 0,16
Wisła: Boguski – 0,19
Lechia: Duda – 0,22, Buzała – 0,17, Grzelczak – 0,13
Ruch: Jankowski – 0,25, Kuświk 0,11, Sultes – 0,1
Podbeskidzie: Pawela – 0,27
Lech: Ślusarski – 0,27, Teodorczyk 0,2
Piast: Robak – 0,34, Docekal – 0,25, Kędziora – 0,23
Zagłębie: Papadopulos – 0,39, Woźniak 0,15
Legia: Dwaliszwili – 0,39, Saganowski – 0,35
Liczyliśmy mecze w ekstraklasie. Pominęliśmy Widzew, bo Visnakovs strzela dopiero od tego sezonu, tak samo Balaj w Jagiellonii i Paixao w Śląsku. Tak jak pisaliśmy na początku – średnią 0,3 przekraczają jednie Dwaliszwili, Saganowski, Papadopoulos i Robak, co od razu każe zadać pytanie: dlaczego, gdy jeszcze niedawno ten ostatni był wolnym piłkarzem, nikt nie chciał go zatrudnić? W lidze, gdzie Śląsk Wrocław od wejścia do ekstraklasy wypróbował czternastu gości i żaden nie przyniósł więcej niż dziewięć goli. W lidze, gdzie napastnicy generalnie nie strzelają albo robią to w co piątym meczu, a typowych „dziewiątek” jest raptem kilka.
Ł»eby uświadomić wam, w jak głębokiej dupie się znaleźliśmy, policzyliśmy też snajperów z Anglii. Przykład przejaskrawiony, ale dla kontrastu nie zaszkodzi. Okazuje się, że napastników, którzy strzelają częściej niż w co trzecim meczu jest tam TRZYDZIESTU DWÓCH. Rooney – 0,46, Benteke – 0,55, Suarez – 0,57. Poza beniaminkami tylko Stoke nie ma u siebie gościa powyżej 0,3 gola na mecz.
Jeden klub…
W Belgii – też policzyliśmy – napastników, którzy mają dorobek bramkowy powyżej 30 goli w pierwszej lidze belgijskiej jest piętnastu, a średnią przyzwoitości spełnia czternastu. Genk (Vossen, De Ceulaer), Club Brugge (Tchite, De Sutter) i Standard Liege (De Camargo, Ghoochannejhad) takich piłkarzy mają nawet po dwóch.
U nas na ten moment jako takich problemów z przednią formacją nie ma tylko Legia (45 procent goli zespołu w tamtym sezonie strzelali napastnicy), Zagłębie, Piast i Lech, gdzie niedługo powinien odpalić Teodorczyk. Reszta to prowizorka. Górnik straszy młodym Zacharą i liczy, że ten pójdzie śladami Milika. Ruch zaraz zostanie z Kuświkiem i Sultesem. Gdzie te czasy, kiedy Ł»urawski z Frankowskim w sezonie 04/05 strzelali razem 49 goli w sezonie? Albo Reiss z Zakrzewskim – to już sezon 07/08 i wspólny dorobek 25? To, że duetów już nie ma zdążyliśmy się przyzwyczaić, teraz trzeba przywyknąć, że nie ma też typowych snajperów.
Z napastników, którzy dwa lata temu strzelili w lidze ponad dziesięć goli (Rudnevs, Sernas, Niedzielan, Traore, Frankowski) – nie ma już nikogo. Sprzed roku też – odeszli przecież Frankowski, Piech, Cani i Biton. Teraz do tego grona dołączyli Ljuboja i Demjan, A następców nie ma. Lechia zamiast napastnika szuka klubowego DJ-a, reszta opowiada coś o finansach, a specjaliści od skautingu powtarzają, że w niższych ligach zapanowało zjawisko 30-letnich atakujących, a młodych, którzy potrafią strzelić 20 goli w sezonie po prostu nie ma. Wraca więc temat szkolenia, ale to już opowieść na inną okazję.