Dwa gole w dwóch meczach – skąd się wziął nowy napastnik Jagi, Bekim Balaj?

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2013, 10:15 • 4 min czytania

52. minuta meczu Śląska z Jagiellonią. Otrzymuje świetne podanie z prawej strony od Tomasza Kupisza. Startuje z linii środkowej, przyjmuje piłkę w biegu, poprawia, po czym – już w polu karnym – sprytną wcinką przerzuca ją ponad próbującym rozpaczliwej interwencji Rafałem Gikiewiczem. Drugi gol w drugim występie w Ekstraklasie. I ta wcinka, jakby wycięta z kompilacji bramek zdobytych przez Tomasza Frankowskiego… Jest o dwa piłkarskie pokolenia młodszy i o głowę wyższy. Dokładnie 17 lat i 14 centymetrów różnicy. Skąd wziął się Bekim Balaj, wizytówka „Jagi” Piotra Stokowca?
Pierwszy raz do Polski przyjechał pod koniec 2011 roku. Do Grudziądza, gdzie reprezentacja Polski do lat 21 – z Grzegorzem Krychowiakiem, Arielem Borysiukiem, Mateuszem Klichem i Arturem Sobiechem w składzie – wygrała 4:3 ze swoimi rówieśnikami z Albanii. Dziesięć minut przed końcem pokonał stojącego w bramce biało-czerwonych فukasza Skorupskiego. To nie był przypadkowy gol nastoletniego anonima spod Tirany. Balaj miał już wtedy za sobą debiut w tureckiej Super Lig i – po Armando Sadiku – opinię drugiego najzdolniejszego wśród młodych napastników w swoim kraju.

Reklama

– Jako dziecko był wysoki, nawet bardzo. Dlatego koniecznie chciałem, żeby został bramkarzem. Jak dobrze, że mnie nie posłuchali… – w ten sposób latem 2010 roku w rozmowie z albańskimi mediami emocjonował się ojciec piłkarza. Wówczas 19-latka, który kilka tygodni wcześniej został wybrany najlepszym młodym zawodnikiem całej ligi, a za chwilę miał sposobić się do wyjazdu za granicę. Genclerbirligi wyłożyło za niego 200 tysięcy euro, on sam zaś otrzymał czteroletni kontrakt wart 150 tysięcy euro za rok gry. Ponad dziesięciokrotnie więcej, niż dotychczas zarabiał.

Jeśli wydawało mu się, że złapał pana Boga za nogi, kolejne pół roku musiało brutalnie sprowadzić go na ziemię. Jesienią na ławkę drużyny z dołu tabeli Super Lig załapał się ledwie cztery razy, z czego dane mu było zagrać tylko w jednym meczu. Cieniujące przez całą rundę Genclerbirligi rozbiło w Stambule Galatasaray 2:0. Galatasaray z Gheorghe Hagim w roli trenera, z Ardą Turanem, Harrym Kewellem i Lorikiem Caną w składzie. Mimo że Balaj na boisku pojawił się dopiero dwie minuty przed końcowym gwizdkiem sędziego, przynajmniej miał okazję, by z tym ostatnim – rodakiem oraz kapitanem reprezentacji – wymienić się koszulkami.

Reklama

Tak czy inaczej – oczekiwania były większe. Zimą musiał więc wracać do Albanii z podkulonym ogonem, co rzutowało na jego dyspozycji w dalszej części sezonu. Tylko dwa gole na koncie, bo w FK Tirana grywał również w drugiej linii. Odpalił dopiero w kolejnych rozgrywkach, za to z przytupem, zdobywając 13 bramek, z czego aż osiem w pierwszej rundzie. Zimą transfer rosłego napastnika sondował… Stanislav Levy, wtedy opiekun Skenderbeu Korce. – Na pewno dobry zawodnik, chcieliśmy go, ale nie było nas na niego stać – wspominał wczoraj przed kamerami Canal+ czeski szkoleniowiec. Jeszcze nie wiedział, że za godzinę z lekkim okładem to właśnie Balaj pogrąży wrocławian.

Przełomowy sezon 2011/12 dał mu szansę na ponowny wyjazd. Tym razem do Sparty Praga, mozolnie odbudowującej swoją pozycję. Po tym, jak dobrze wypadł na testach, podpisał umowę na trzy lata. Co prawda później KF Tirana protestowała, domagając się 100 tysięcy euro jako rekompensaty za obowiązujący przez następny rok kontrakt, ale nawet ta kwota nie zniechęciła Czechów. Zapłacili. W lidze, zanim w drugiej połowie rundy wiosennej doznał kontuzji, grywał w miarę regularnie. Przegrał rywalizację z doświadczonym Davidem Lafatą, częściej grał też wieżowiec Leonard Kweuke, ale zdążył nabić 15 występów, w których strzelił trzy gole i dołożył dwie asysty.

Znów poniżej możliwości? I tak, i nie. Z jednej strony Lafata to od lat król własnego podwórka, natomiast z drugiej, już były reprezentant chorwackiej młodzieżówki Andrej Kerić, w kolejce do jednego miejsca w ataku Sparty, najczęściej oglądał plecy Balaja, a typowany na gwiazdę Kweuke, rozczarowywał najbardziej. Nikt też nie odbierze 22-letniemu Albańczykowi bramki z fazy grupowej Ligi Europy, dzięki której klub ze stolicy Czech przewiózł 3:1 wyżej notowany Athletic Bilbao i awansował. Dzięki temu trafieniu w końcu doczekał się debiutu w seniorskiej reprezentacji. Zmienił – jak się okazało również nie tylko w tym konkretnym meczu – Edgara Caniego.

– To napastnicy o podobnym potencjale, ale Balaj nie nosi głowy w chmurach – porównywał ich przed wczorajszym meczem Stokowiec. Nowy napastnik Jagiellonii musiałby się bardzo postarać, aby dorównać byłemu piłkarzowi Czarnych Koszul poza boiskiem. Bo na boisku – może być lepszy…

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama