Ultimatum dla Hapala, rotacja Urbana i finansowe fair-play

redakcja

Autor:redakcja

27 lipca 2013, 10:31 • 6 min czytania

W dzisiejszym przeglądzie prasy wzięliśmy pod lupę teksty z pięciu gazet, ale z czystym sumieniem możemy polecić tylko jeden – ten z „Rzeczpospolitej”.
FAKT

Ultimatum dla Hapala, rotacja Urbana i finansowe fair-play
Reklama

Marcin Wodecki nie może zagrać z Górnikiem.

– Wypożyczenie Marcina do naszego klubu jest bezgotówkowe. Wumowie jest zapis, że jeśli zagra z Górnikiem, to musimy zapłacić karę w wysokości 300 tysięcy złotych. Nie stać nas na to – informuje Wojciech Borecki (58 l.), prezes Podbeskidzia.

Reklama

– Górnik w ten sposób się zabezpiecza. Dla mnie to na pewno strata. Dobrze wszedłem w sezon, zdobyłem bramkę, a teraz przerwa i znowu trzeba będzie się odbudowywać – mówi Faktowi Wodecki.

Jan Urban znowu będzie rotował składem?

Na kogo tym razem postawi Urban? Wszystko wskazuje na to, że szansę debiutu w barwach stołecznego klubu dostaną Łukasz Broź (27 l.) i Henrik Ojamaa (22 l.). Spore pole manewru szkoleniowiec Legii ma na środku obrony, gdzie może wystawić czterech piłkarzy. Dossa Junior (26 l.) raczej w Szczecinie nie zagra, bo trener Urban będzie chciał oszczędzać go na środowy mecz z Molde. Kto więc będzie tworzył parę stoperów? Możliwe, że podobnie jak z Widzewem zagrają Rzeźniczak i Cichocki.

Sporo pochwał po meczu pierwszej kolejki zebrał Patryk Mikita (20 l.), który z Pogonią też powinien wyjść w pierwszym składzie, bo duet Marek Saganowski (34 l.), Wladimir Dwaliszwili (27 l.) pewnie dostanie wolne. Kto zagra więc za plecami Mikity? Szansę na rehabilitację za słabe występy na początku sezonu może otrzymać Helio Pinto (29 l.). Ostatnia niewiadoma, to obsada lewej obrony. Teoretycznie pozycja Jakuba Wawrzyniaka (30 l.) jest niezagrożona, ale przy tak napiętym terminarzu swoją szansę może otrzymać Tomasz Brzyski (31 l.).

DZIENNIK POLSKI

Zapowiedź meczu Lecha z Cracovią.

Do stolicy Wielkopolski krakowianie pojadą w najsilniejszym składzie. W wypowiedziach Stawowego między wierszami można było wyczytać, że w porównaniu do meczu z Piastem nie zmieni ani podstawowej jedenastki, ani taktyki. Mimo że gra obronna w starciu z gliwiczanami pozostawiała wiele do życzenia.

– To była jednak kwestia nie złego systemu, tylko paru indywidualnych błędów – przekonuje szkoleniowiec. – Pracowaliśmy nad tym, żeby obudzić świadomość piłkarzy, jak ważna jest dyscyplina podczas meczu. I jeżeli będziemy grali naszym ustawieniem z jednym defensywnym pomocnikiem i wywiązywali się w stu procentach z założeń, to drastycznych błędów nie będzie.

RZECZPOSPOLITA

Ciekawy tekst o transferach i finansowym fair-play.

Czy Cavani, Falcao i Neymar są takich pieniędzy warci, trudno wątpić. Napastnicy to osobny gatunek. Spłacą transfer golami, sprzedażą koszulek i podniesionymi stawkami za mecze towarzyskie z ich udziałem. Ale transferowa gorączka szerzy się tak szybko, że nawet 40 mln euro za piłkarza, którego żadną miarą nie da się uznać za supergwiazdę, przestało już kogokolwiek dziwić. Jeszcze niedawno granicę szaleństwa wyznaczało 30 mln euro: za Pepe czy Fábia Coentrão, obrońców kupowanych przez Real od Porto i Benfiki Lizbona. A jeśli wziąć tylko ostatnie dwa sezony, za 40 mln euro i więcej odeszli m.in. Kolumbijczyk James Rodriguez z Porto do Monaco, Fernandinho z Szachtara Donieck do Manchesteru City, Axel Witsel z Benfiki do Zenitu Sankt Petersburg i Lucas Moura z São Paulo do PSG. Świetni piłkarze, ale dla klubowych działów marketingu pożytek z nich niewielki. A wydawało się, że w dobie Finansowego Fair Play to powinno mieć jakieś znaczenie.

Mówiąc najprościej, FFP ma polegać na tym, że kluby nie będą wydawać więcej, niż zarabiają, w przeciwnym razie nie zostaną dopuszczone do europejskich pucharów. Ale pieniędzy z gazu, ropy i podejrzanych rosyjskich prywatyzacji płynie do futbolu tak dużo, że kto je sobie zapewni, nie musi się martwić żadnymi ograniczeniami. Jeśli bogaty wujek chce przelać gotówkę, znajdzie sposób, jeśli nie bezpośrednio, to przez jakąś oderwaną od rynkowych wycen umowę reklamową. A dochody zawsze można trochę podretuszować. Dziennikarz „Bloomberga” Tariq Panja od marca nie może się doprosić PSG o wyjaśnienie, co to za „inne produkty”, których sprzedaż według sprawozdania finansowego za rok 2012 przyniosła klubowi aż 125,4 mln euro.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o sytuacji Michała Miśkiewicza.

Kilka tygodni temu działacze ponoć sondowali możliwość sprowadzenia Rafała Gikiewicza, bramkarza Śląska Wrocław. Blisko podpisania umowy był Srdjan Blażić. Reprezentant Czarnogóry miał już załatwiony bilet do Krakowa, ale ostatecznie Wisła zrezygnowała z transferu, bo wymagania Blażicia okazały się dla krakowian zbyt wygórowane.

– Staram się grać najlepiej jak potrafię i nie zaprzątam sobie głowy różnymi doniesieniami. Na razie Wisła przecież nikogo nie sprowadziła – mówi Miśkiewicz, który niedawno zamienił bluzę z numerem 12. na tę z jedynką.

Prawdopodobnie miałby silniejszą konkurencję (w kadrze są jeszcze 20-letni Gerard Bieszczad i 18-letni Jan Kocoń), gdyby klub nie miał problemów finansowych i luk w ataku. Priorytetem było bowiem sprowadzenie napastnika.

I o aferze z Thomasem Phibelem.

Klub z al. Piłsudskiego nie miał nic przeciwko transferowi stopera. Sam znalazł też chętnego – Crystal Palace. Beniaminek Premiere League dawał jednak za mało, by Widzew zgodził się na transfer. Po rozliczeniu z menedżerem w Łodzi zostałaby niewielka suma. Poza tym, do klubu nie przyszła żadna oficjalna oferta czy zaproszenie na testy. Mimo to Phibel jeszcze przed meczem z Legią zapowiedział, że wyjeżdża na sprawdziany. Jak mówił, tak zrobił, a przecież ma jeszcze roczny kontrakt. – Na boisku to profesjonalista, wzór dla innych. Poza nim – człowiek nieodpowiedzialny – mówił zdenerwowany Mroczkowski. – Gdybym wiedział, że chce od nas uciec, nie wystawiałbym go w Warszawie. Nasi młodzi stoperzy nie graliby gorzej.

Phibel zagrał przeciwko Legii bardzo słabo, a Widzew stracił pięć goli. Trener jest bardzo rozczarowany jego postępowaniem. Ujawnił, że chcąc pomóc zawodnikowi, wnioskował do zarządu o zmniejszenie jego kary o połowę. – Nie wyobrażam sobie, żeby mógł wrócić do drużyny – zapowiada teraz Mroczkowski.

Prezes Widzewa Paweł Młynarczyk stanowczo twierdzi, że czas pobłażania dla Phibela się skończył. – Zamierzamy złożyć wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy zawodnika, będziemy także domagać się od niego odszkodowania – wylicza.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Pavel Hapal dostał ultimatum.

Po upokarzającej porażce na inaugurację ligi z Pogonią (0:2) nad trenerem Pavlem Hapalem zebrały się czarne chmury. Jeśli Zagłębie natychmiast nie poprawi stylu gry i nie zacznie punktować (co najmniej trzy oczka w dwóch najbliższych kolejkach), czeski trener straci pracę.

Zadanie nie będzie proste, bo zespół z Lubina ma teraz trudny terminarz. W drugiej kolejce wybiera się do Gliwic, w trzeciej zagra u siebie z Lechem. Bez radykalnej poprawy gry myślenie o urwaniu punktów uczestnikom europejskich pucharów to marzenie ściętej głowy. Zagłębie w dużej części letnich sparingów prezentowało się bardzo słabo. Podczas inauguracji ligi zagrało poniżej krytyki. Tymczasem cierpliwość właścicieli klubu jest na wyczerpaniu. W Lubinie nie chcą reagować jak szaleńcy i już po pierwszym meczu zwalniać trenera. Jednak po następnych słabych spotkaniach nikt nie będzie miał skrupułów.

Bernardo Vasconcelos jedną nogą w Zawiszy.

Pozyskanie napastnika było dla Zawiszy priorytetem, jednak podczas przerwy letniej nie udało się sprowadzić konkurenta do gry w ataku dla Pawła Abbotta. Vasconcelos mógłby być do dyspozycji trenera Ryszarda Tarasiewicza najszybciej od 3. kolejki. Portugalczyk jest już w Polsce, w poniedziałek przejdzie testy medyczne i złoży podpis pod umową. Od 2011 roku reprezentował barwy Alki Larnaka, dla którego w poprzednim sezonie zdobył 18 bramek w 24 spotkaniach. Według bramkarza Radosława Cierzniaka, który przez półtora roku grał z nim w Alki, 34-latek powinien być dużym wzmocnieniem dla Zawiszy. – To typowy środkowy napastnik, silny, bardzo dobrze gra głową, umie przytrzymać piłkę. Za szybki nie jest, ale potrafi się znaleźć w polu karnym – podkreśla Cierzniak.

Arkadiusz Malarz, który ostatni rok spędził na Cyprze, dodaje: – Jeśli miałbym go porównać do któregoś z polskich napastników, to wybór padłby na Tomka Frankowskiego. Warunkami fizycznymi nie przypomina naszego napastnika, ale piłka szuka go w polu karnym tak samo, jak zawsze szukała „Franka”. Ma jeszcze jedną zaletę: trudno go przewrócić, mocno trzyma się na nogach – opowiada polski bramkarz, który mieszkał na tym samym osiedlu co Portugalczyk.

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama