Pisaliśmy niedawno o bałaganie w Małopolskim Związku Piłki Nożnej, a okazuje się, że litery MZPN są chyba jakieś przeklęte. O ile to, co dzieje się w Mazowieckim Związku Piłki Nożnej, to jeszcze bałagan, a nie premedytacja. Zajrzyjmy nisko, bardzo nisko, właśnie tam, gdzie sięga władza działaczy z MZPN. Otóż przedziwne są okoliczności, w jakich drużyna Kosa Konstancin utrzymała się w lidze okręgowej. Oczywiście, słowo „Kosa” nie wzięło się znikąd i w sposób bezpośredni należy je łączyć z boiskowym przydomkiem wiceprezesa PZPN, a w tym wypadku także wiceprezesa MZPN Romana Koseckiego.
Najpierw fakty.
Kosa Konstancin w poprzednim sezonie występowała w lidze okręgowej, z której spaść miały cztery najgorsze drużyny. Taki był regulamin. Właśnie wśród tych czterech najgorszych drużyn znalazł (znalazła?) się Kosa. Gdy sezon się skończył i wydawało się, że degradacja została przyklepana, zaczęło się zamieszanie związane z Polonią Warszawa…
Polonia przewidziana była początkowo do gry właśnie w okręgówce. – W związku z powiększeniem ligi zostało wolne miejsca w tej grupie rozgrywkowej, aby liczba drużyn była parzysta. A kiedy jest wolne miejsce to utrzymuje się najwyżej sklasyfikowany spadkowicz – tłumaczy nam Zdzisław Łazarczyk, prezes MZPN. No to: dodano Polonię i utrzymano Kosę. Sęk w tym, że Polonię chwilę później jednak przeniesiono do czwartej ligi, a Kosę… już w okręgówce (z której spadła) utrzymano. W związku z tym w tej lidze będzie występowało 17 drużyn (jedna zawsze będzie pauzować): 16 normalnych i Kosa, która spadła, ale ostatecznie jednak nie wiedzieć czemu nie spadła.
Czy tylko my dostrzegamy absurd tej sytuacji?
Idźmy dalej: Kosę utrzymano, aby liczba drużyn w rozgrywkach była parzysta (Kosa plus Polonia). Kiedy jednak okazało się, że Polonia wcale w tej lidze grać nie będzie, nikomu już nieparzysta liczba drużyn (Kosa) nie przeszkadza. Teraz w MZPN słyszymy: – Nigdzie nie jest powiedziane, że liczba drużyn musi być parzysta.
Kiedy Kosa mogła spaść, wtedy liczba drużyn musiała być parzysta. Kiedy Kosa może się utrzymać, wtedy już parzysta być nie musi. Dziwne.
Klub wiceprezesa PZPN i MZPN to w ogóle temat trudny do ogarnięcia. Roman Kosecki chwali się swoją szkółką, tymczasem Kosa został (została?) ukarana w całym sezonie aż trzema walkowerami, w tym jednym za to, że na boisku przebywała zbyt mała liczba młodzieżowców. Jak to możliwe, że w drużynie, która ma być wizytówką szkółki piłkarskiej, występuje zbyt mała liczba młodzieżowców?!
No dobrze, ale to już szczegóły, niezwiązane z działalnością MZPN. Nas interesuje, jakim prawem zdegradowana drużyna gra dalej i czy jest przypadkiem, że jest to akurat drużyna wiceprezesa MZPN (i PZPN)? Naszym zdaniem Roman Kosecki wie, jaką funkcję sprawuje w obu organizacjach i chociażby z tego powodu powinien robić wszystko, aby nikt nie mógł się do czegokolwiek przyczepić i aby nikt nie mógł mu zarzucić forowania swojego klubu. Tymczasem a to „Kosa” sędziuje mecz juniorom z Kosy Konstancin (uprzednio wyrzucając arbitra z boiska), a to w cudowny sposób jego klub utrzymuje się w lidze. Gdyby facet był rozważniejszy, to swoim kumplom z MZPN powiedziałby: – Panowie, nie może być tak, że mój klub utrzyma się przy zielonym stoliku, ponieważ to będzie źle wyglądało.
Najwidoczniej on rozważny nie jest i prosi się o takie teksty jak ten. Na dziś każdy kibic może zadać bardzo zasadne pytanie: czy w MZPN rządzi prywata? I czy klub Romana Koseckiego utrzymał się wbrew przepisom i wbrew zdrowemu rozsądkowi?
* * *
Na tym bałagan w MZPN się nie kończy. Druga grupa ligi okręgowej też będzie liczyć 17 drużyn, ponieważ wbrew regulaminowi postanowiono, że Hutnik Warszawa awansuje z Klasy B nie do klasy A, tylko od razu do okręgówki – czyli o dwie klasy rozgrywkowe. Zupełnie nie wiadomo, dlaczego. Owszem, Hutnik wygrał B klasę w cuglach (18 zwycięstw, 0 remisów, 0 porażek, 188 goli zdobytych i 0 goli straconych), ale jeszcze nie słyszeliśmy, by kogoś promowano o dwie klasy rozgrywkowe na skutek jednego udanego sezonu. Jest to wbrew wszelkim przepisom. Łazarczyk rozkosznie wypalił: – Możecie mnie za to rozstrzelać! 10 lipca zarząd zdecydował, że ze względu na wyróżniające wyniki Hutnik otrzyma miejsce w lidze okręgowej. 18 osób było za, 2 osoby przeciw, 1 wstrzymała się od głosu.
Strzelać nie będziemy. Po prostu zapytamy: czy regulaminy w ogóle do czegoś są potrzebne, skoro nikt ich nie przestrzega?