Weszło wybiera, czyli… najlepsi lewoskrzydłowi Ekstraklasy 2012/13

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2013, 22:24 • 6 min czytania

Powoli zbliżamy się do końca naszego rankingu pozycja po pozycji w Ekstraklasie za sezon 2012/13. Tym razem czas na lewoskrzydłowych, gdzie bezapelacyjnie wygrał Jakub Kosecki, MVP całych rozgrywek.

Weszło wybiera, czyli… najlepsi lewoskrzydłowi Ekstraklasy 2012/13
Reklama

1. JAKUB KOSECKI

Akcja firmowa, czyli przyjęcie piłki z lewej strony, przy linii bocznej, ruch w kierunku przeciwnika, zwód i przebojowe wejście w pole karne albo strzał po dalszym słupku. W teorii Kosecki jest bardziej przewidywalny od okładki Playboy’a, a mimo tego… strzela gola za golem. Może nie zapewnił Legii mistrzostwa w pojedynkę, ale z czystym sumieniem twierdzimy, że bez niego tego tytułu by nie było. Dziewięć strzelonych goli, do tego kilka razy dał się sfaulować w polu karnym. Remis z Polonią? Po karnym na nim. Zwycięstwo w hitowym starciu z Lechem? Tak, też na nim. W przerwie między rundami część ekspertów podnosiła larum, że teraz to już cała Ekstraklasa wie, jak gra „Kosa”, więc wiosną nie zrobi sztycha. Zrobił, tyle że – tradycyjnie – szybciej niż reszta.

Reklama

2. ALEKSANDYR TONEW

Gdyby nie chimeryczność i wahania formy, Bułgar mógł być najlepszym piłkarzem w tej lidze. Przez większość czasu jednak mu się nie chciało, dlatego wspominać go będziemy z mieszanymi uczuciami, choć nie można wykluczyć, że w Premier League uda mu się wybić. Bo jakby się tak zastanowić… Tonew ma prawie wszystko by osiągnąć sukces w wielkim futbolu. Jest, jak na transfer do Anglii, dość młody, ma niesamowite przyspieszenie, bardzo mocny strzał z dystansu, podanie, gra i strzela w reprezentacji… Aston Villa byle kogo by nie kupiła, a Lech znów udowodnił, że potrafi wyłowić perełkę i opędzlować ją za grubą kasę.

3. TOMASZ PODGÓRSKI

Początkowo mieliśmy wątpliwości, czy wystawić go na środku pomocy, czy na lewym skrzydle, bo „Podgór” w stu procentach nie pasuje jednak ani tu, ani tu. Ostatecznie daliśmy go na flankę, bo jednak najczęściej do środka zdarza mu się schodzić ze skrzydła. Nasze zdanie na temat tego piłkarza znacie, bo powtarzaliśmy je kilka razy – zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach i znakomitych stałych fragmentach gry, który pół (jeśli nie trzy czwarte) kariery stracił w niższych ligach, nie mogąc się przebić do Ekstraklasy. Ostatni sezon był jednak w jego wykonaniu prawdziwym popisem (siedem bramek!) i – napiszemy to jeszcze raz – gdyby nie wiek, bo Tomek ma już prawie 28 lat – można byłoby go traktować poważniej. I w kontekście zagranicznego transferu, i gry w reprezentacji.

4. BARTفOMIEJ PAWفOWSKI

Jedno z największych odkryć rundy wiosennej. Zawodnik posiadający bardzo nietypową, jak na polskie warunki cechę – mianowicie potrafi grać obiema nogami. Przyjmuje lewą, strzela prawą – bez różnicy. Przy tym potrafi ładnie uderzyć, przedryblować… Naprawdę, materiał na zawodnika wielkiej klasy. Ale w tej beczce miodu musi znaleźć się łyżka dziegciu, a w zasadzie dwie. Pierwsza – Pawłowskiemu zdarza się sporo strat, choć na jego obronę można dodać, że przy dryblingach to nieuniknione. I druga – po serii niezłych występów i kilku telewizyjnych wywiadów 20-letniemu skrzydłowemu lekko zaszumiało w głowie i starszyzna musiała go delikatnie postawić do pionu. Ale to inteligentny chłopak (interesuje się nawet polityką), więc raczej można być o niego spokojnym.

5. PIOTR ĆWIELONG

Postać, która stała się komiczna, ale poniekąd na własne życzenie. Dziś jeśli zapytacie jakiegokolwiek kibica, co myśli o Ä†wielongu, to od razu wskaże na pogodę. Bo „Pepe” wyrósł na stereotypowego polskiego piłkarza, któremu nigdy nie chce się grać, w wolnym czasie ponarzeka na Facebooku na trenera, a na boisku odwali chałturę. Ostatni sezon zadał jednak temu kłam, bo Ä†wielong za kadencji Stanislava Levego rozkwitł. Wcześniej wydawać się mogło, że maksimum wyciągnął z niego Orest Lenczyk, ale nic z tych rzeczy. Piotrek stał się królem końcówek w Ekstraklasie, dryblował, strzelał, wrzucał i wyrósł na prawdziwy motor napędowy Śląska. W 28 meczach ustrzelił prawie połowę całego swojego dorobku w karierze. Ciekawe, gdzie leży kres jego możliwości i czy w Bochum jeszcze się rozwinie, czy zostanie szybko zepchnięty na ławkę. Z pewnością będziemy mu się przyglądać…

6. MIفOSZ PRZYBECKI

Większość trenerów, którzy z nimi pracowali, twierdzi, że gdyby nie kontuzje, już dawno grałby na Zachodzie. Bo rzeczywiście, runda wiosenna pokazała, że możliwości i parametry Przybecki ma olbrzymie. Fantastyczna szybkość, do tego niesamowity wyskok i nie najgorsze dośrodkowanie… Właśnie! Gdyby te centry nie były „nie najgorsze”, tylko „dokładne”, to Miłosz byłby pewnie dziś kandydatem do reprezentacji. Musi też popracować nad wszechstronnością, bo – co wytykali mu wielokrotnie koledzy – często zdarza mu się zaliczać rajdy po prostej jak jeździec bez głowy, zamiast w odpowiednim momencie ściąć do środka. To są te detale, które Przybecki powinien poprawić, zanim wyjedzie za granicę. Aha, mamy nadzieję, że – jeśli ostatecznie przejdzie do Zagłębia – to nie zdziadzieje, jak choćby Maciej Małkowski.

7. TOMASZ KUPISZ

Tuż po powrocie do Polski z Anglii, gdzie grywał w rezerwach Wigan, wydawało się, że wciągnie tę ligę nosem. Imponował dynamiką, świetną motoryką i niesamowitą ambicją. Sam Kupisz jednak – chorobliwie ambitny – zawsze wyrzucał sobie, że choć grywa nieźle, to strzela mało goli. Potem jednak zaliczył nieoczekiwany zjazd, dostosowując się poniekąd do poziomu kolegów. Ale akurat patrząc na poprzedni sezon Jagiellonii, trudno mieć do Tomka jakiekolwiek pretensje, bo naprawdę niewielu zawodników aż tak haruje przez 90 minut. Gdyby jeszcze poprawił dośrodkowania i czasem przed podaniem podniósł głowę, a nie jechał z klapkami na oczach, to miałby szansę stać się świetnym zawodnikiem. Kto wie, może ten rozwój nastąpi już w Serie A?

8. PREJUCE NAKOULMA

Niewielu zawodników tak długo zbiera się do wyjazdu za granicę, jak “Prezes”. O ofertach z Rosji i Francji słyszymy już od dwóch lat, ale konkretów, jak widać, brakuje. I chyba nawet wiemy dlaczego… Prejuce – podobnie jak Kupisz – imponuje dynamiką, warunkami fizycznymi, licznymi rajdami, ale i jemu zaczyna brakować liczb. Jeśli ktoś, na pozycji Nakoulmy, chce bowiem wyjechać z tej ligi jako gwiazda, to musi strzelać więcej bramek na sezon niż pięć. Ostatni sezon był w wykonaniu obywatela Burkina Faso mocno rozczarowujący, ale nawet przy słabej formie jest on w stanie rozruszać swoich kolegów i w najmniej spodziewanym momencie odwrócić losy meczu. W skrócie – robi różnicę. Tylko za rzadko.

9. ADRIAN BفĄD

Przy tym zawodniku mamy spory dylemat – czy Pavel Hapal odpowiednio go wykorzystał, czy wręcz przeciwnie – stłamsił? Błąd po raz pierwszy w jedenastce Zagłębia wyszedł dopiero w kwietniu, swoją szansę wykorzystał znakomicie, ale już po chwili znów został odsunięty na ławce. I teraz pytanie – czy powodem były wahania formy i chimeryczność Adriana, czy może polityka niestawiana na polską młodzież by Pavel Hapal? Kolejny sezon zapewne da nam odpowiedź, ale coś nam podpowiada, że Błąd potrafi błysnąć dopiero, kiedy czuje stuprocentowe zaufanie od trenera. O to może być w Lubinie trudno, ale trzymamy za niego kciuki, bo to naprawdę niezły skrzydłowy. Trochę podobny do Koseckiego, ale bardziej chaotyczny. I z niezłym walnięciem z dystansu.

10. فUKASZ JANOSZKA

Znalazł się w naszym zestawieniu trochę z braku laku, bo Janoszka – patrząc na kilka ostatnich lat – to jednak spore rozczarowanie. W sezonie 2009/10 Janoszka wykręcił życiówkę, strzelając osiem goli, a potem było już tylko gorzej. Cztery, jeden, teraz znowu cztery… To jednak wystarczyło, by w skali całego sezonu być – obok Starzyńskiego – najlepszym piłkarzem Ruchu. Na transfer do poważnego klubu te kilka trafień to jednak za mało i od młodego „Ecika” trzeba oczekiwać zdecydowanie lepszych liczb. Bo możliwości ma niemałe… Niezła lewa noga, względnie szybki, potrafi się znaleźć pod bramką. Kariery zagranicznej mu nie wróżymy, ale w Ekstraklasie może się poślizgać jeszcze przez parę dobrych lat.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama