Okienko transferowe pod znakiem zapytania – czy Borussia może już rywalizować z najlepszymi?

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2013, 01:21 • 2 min czytania

Borussia chciałaby, ale jeszcze nie za bardzo wie, w jaki sposób skonsumować swój sukces. To znaczy, inaczej – wie, planuje wzmocnienia, ma na nie pieniądze, ale nie zamierza płacić jak za zboże. Dlatego w Monachium sprzedają na wszelkie możliwe sposoby przybycie Pepa Guardioli, a w Dortmundzie… narzekają na chore prawa rynku.
– Jest trudniej, znacznie trudniej, niż przed rokiem. Rynek jest przewartościowany – kręci głową Hans-Joachim Watzke, dyrektor wykonawczy klubu. To przez zwariowanych Rosjan, szalejących szejków, bogaczy z AS Monaco i wielu innych. Innych, z którymi Borussia po prostu konkurować nie zamierza. Nie po to przez lata oszczędzała, z trudem szukała drogi powrotu na prostą, by dziś uczestniczyć w chorych wyścigach. Nie, gdy rynek jest aż tak przewartościowany.

Okienko transferowe pod znakiem zapytania – czy Borussia może już rywalizować z najlepszymi?
Reklama

Właśnie dlatego temperatura w Dortmundzie zaczyna powoli wzrastać. Mario Goetze w Borussii już nie ma, Felipe Santany również, a sprowadzony niedawno Sokratis Papastathopoulos zastąpić ma przede wszystkim na prawej obronie فukasza Piszczka, który wypada na kilka miesięcy. Czyli na minusie wciąż jest dwóch.

Reklama

Szachtar za Henricha Mchitariana woła 30 milionów euro, Hoffenheim za Kevina Vollanda i Mineiro za Bernarda – też znacznie więcej, niż BVB jest w stanie zapłacić. Przynajmniej na razie, bo Watzke przedwcześnie rezygnować też nie chce. Wie, że inni próbują wykorzystać to, iż jemu się spieszy. – 10 lipca wyjeżdżamy na obóz i byłoby miło, jeśli będziemy mieli wtedy gotowy zespół. Jeśli nie, nie będzie to wielki dramat – przekonuje. Do tego czasu Borussia, wedle wcześniejszych założeń, miała pozyskać czterech piłkarzy. Ma jednego, Sokratisa.

Mchitarian, Volland, Bernand, Christian Eriksen, Dong-Won Ji, Manuel Jesus Corona, Jackson Martinez. To wśród tych nazwisk Niemcy mają wybierać. Choć tak naprawdę oni już wybrali, teraz czekają, żeby się dogadać i na to, co wybiorą piłkarze. Isco z Malagi zamiast do Dortmundu wolał iść do Realu, Kevin de Bruyne też postanowił jeszcze powalczyć w Chelsea. Przy pozostałych już przewijają się nazwy pokroju choćby Liverpoolu, Juventusu czy Atletico.

Dlatego dla Borussii to pewnego rodzaju weryfikacja – czy dziś jest klubem, który nie tyle finansowo, co atrakcyjnością może rywalizować z najlepszymi?

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama