Sylwester Cacek ma ostatnio ciągle pod górkę. Jak nie doczepi się do niego komisja licencyjna PZPN, to… Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK właśnie przygrzmocił właścicielowi Widzewa Łódź karą w wysokości 464 tysięcy złotych. Powód jest zupełnie absurdalny: we wszystkich lokalach sieci Sphinx (także tych działających na zasadzie franczyzy) są takie same ceny.
Na zdrowy rozum – to dość logiczne, na tym właśnie polega sieć. Jednak UOKiK mocno przejął się rolą i domaga się, by każdy franczyzobiorca mógł sprzedawać frytki za złotówkę, jeśli ma taki kaprys. I w tym momencie widać, że polskie firmy mają w tym kraju pod górkę. Bo czy ktoś przyczepił się do restauracji McDonald’s, też działających na zasadzie franczyzy? Nie. A przecież w nich ceny też są takie same. Czy ktoś przyczepił się do sieciowej pizzerii, że hawajska w Warszawie kosztuje tyle samo, co w Poznaniu? Jakoś nie.
Cacek zapowiada, że będzie walczył w sądzie. I bardzo dobrze – ściskamy kciuki. Bo o ile UOKiK jest potrzebny, to tutaj chyba jednak przedobrzył.
Prezes UOKiK Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel posunęła się do argumentu: – To są lokale w całej Polsce, a przecież w różnych regionach są różne koszty prowadzenia takiego lokalu… Zgoda, koszty są różne, zarobki też. Jak słusznie zauważył jeden z czytelników „Gazety Wyborczej”, niech może kochana pani prezes weźmie się za ZUS. Przecież warunki w Tarnobrzegu są inne niż w Warszawie, a opłaty takie same.
Czy może swoich się nie rusza?