Wróble ćwierkały o tym od dawna, ale teraz sprawa jest już przyklepana. Wilfredo Leon, najlepszy i najlepiej opłacany siatkarz świata, który niedługo dołączy do naszej reprezentacji, nie przedłuży kontraktu z Zenitem Kazań. Kierunku przeprowadzki wprawdzie jeszcze nie potwierdza, ale tak czy inaczej będziemy świadkami zdetonowania jednej z największych transferowych bomb na siatkarskim rynku w ogóle.
O tym, że jego czteroletnia przygoda w klubie ze stolicy Tatarstanu dobiega końca, Leon poinformował na swoich kanałach społecznościowych. Oświadczenie jak oświadczenie, dużo okrągłych słów, podziękowań, standardowych zapewnień, że będzie umierał do ostatniej piłki, ale najważniejsze brzmi – odchodzi po tym sezonie.
Wyjaśniło się tym samym, dlaczego kilka dni temu Kazań poinformował o ponownym ściągnięciu do siebie innego przyjmującego Aleksieja „Mam Siano w Głowie” Spiridonowa. A plotkuje się też o innym ancymonie Earvinie N’Gapecie, to ten od pobicia kanara w pociągu TGV i potrącenia samochodem trzech osób.
Z Zenitem (o jego fenomenie szerzej pisaliśmy tutaj), który już od kilku sezonów uporczywie nęka całą siatkarską Europę, Wilfredo Leon wygrał wszystko. Chociaż w przypadku drużyny z Kazania bardziej pasowałoby określenie „obłowił się”: trzy złote medale Ligi Mistrzów (a szykuje się czwarty), Klubowe Mistrzostwo Świata, trzy mistrzostwa Rosji (a szykuje się czwarte), cztery Puchary Rosji, a o jakichś superpucharach już nawet nie wspominając. No tłukli wszystkich, gdyby Kreml wymyślił sobie Międzygalaktyczny Puchar im. suki Łajki, też by go zdobyli. Nic więc dziwnego, że Leon i kasował przyzwoicie. Według nieoficjalnych informacji, rocznie zarabiał w Rosji około 1,4 mln dolarów. Pewnie kibice piłkarscy powiedzą, że to ochłapy biorąc pod uwagę, że gość jest zdaniem wielu najlepszy na świecie, ale pamiętajmy, że to siatkówka. Tam to naprawdę góra hajsu.
Dlatego też nowy pracodawca Leona na pewno nie będzie obdartusem. Od pewnego czasu przewijają się informacje, że przyjmujący trafi do włoskiej Sir Safety Perugia i ten kierunek jest najbardziej prawdopodobny. Padnie więc pewnie kontraktowy rekord, chociaż oficjałki na ten temat jeszcze nie ma. Co ciekawe, jeśli Leon rzeczywiście przeprowadzi się na Półwysep Apeniński, trafi do klubu, który tak strasznie złomotał w ubiegłorocznym finale Champions League. To wtedy napalił się na niego właściciel Perugii Gino Sirci, bo niedługo później rozpoczął operację „Leon”.
24-letni Kubańczyk z polskim paszportem w biało-czerwonych barwach będzie mógł występować dopiero od lipca 2019 r. Wtedy minie bowiem dwuletnia karencja FIVB. Nowy selekcjoner kadry Vital Heynen powiedział jednak niedawno na antenie Polsatu Sport, że jeśli zawodnik wyrazi chęć, będzie mógł już w tym roku brać udział w zgrupowaniach.
Fot. newspix.pl