Zapraszamy na kolejną audycję poświęconą Legii Warszawa. Rozmawiano o oklepie, który zebrała Legia, niedzielnym hicie z Lechem, pierwszych wrażeniach, które pozostawił po sobie Domagoj Antolić, tym, czy Legia nie robi się zbyt cudzoziemska oraz o zastrzeganiu numerów na koszulkach, oczywiście z wątkiem “dychy” Kazimierza Deyny. Nie ma chyba na świecie odpowiedniejszego człowieka do rozmowy o meczach Legii z Jagiellonią od Dariusza Czykiera. Stoją za nim trzy podejścia do tej pierwszej i cztery do drugiej, dodatkowo w Jadze pracował jako trener. Właśnie on oraz Marcin Szymczyk, redaktor naczelny portalu legia.net byli gośćmi Krzysztofa Stanowskiego.
https://weszlo.fm/audycje/magazyn-o-legii-warszawa-2/
A poniżej zajawka w formie wypowiedzi gości.
Szymczyk: Próbuje poszukać w pamięci jakiegoś meczu, w którym Legia dałaby się aż tak zdominować przeciwnikowi. Żeby rywal niemal co chwilę stwarzał sobie okazję do zdobycia bramki. Gdyby skończyło się we wtorek pięć czy sześć do zera, to też raczej nikt nie powinien być zdziwiony, bo tak wynikało z przebiegu meczu. Oglądam spotkania Legii regularnie od sezonu 93/93. Kiedyś CWKS dominował w lidze, więc wtedy coś takiego nie mogło mieć miejsca. Przypomina mi się za Henninga Berga kompromitacja z Bruk-Betem. 0-0, posiadanie piłki po stronie rywala i ogólnie Termalica wówczas wiodła prym w tym starciu. Jednak czegoś takiego jak z Jagiellonią się nie spodziewałem. Człowiek sądzi, że tyle wie, że tyle czasu ogląda tę piłkę, a po takim wydarzeniu jest kompletnie zdezorientowany.
Czykier: We wtorkowym meczu było widać, że Jagiellonia była lepsza od Legii nie tylko w zakresie przygotowania fizycznego, ale również piłkarsko. Rzadko chwalę polską piłkę, ale to co zobaczyłem we wtorek, aż mnie złamało. Jaga zagrała zjawiskowo.
Czykier: Myślę, że Jagiellonia jest drużyną w miarę ustabilizowaną. Nie zejdzie poniżej żenującego poziomu. Nie zawsze gra przecież bardzo dobrze, a teraz jeszcze bardziej sobie tę poprzeczkę podniosła. Na pewno uważam, że to ciekawa drużyna. Stać ją na duże sukcesy. Każdego kiedyś dopadnie kryzys. Zostało dwanaście spotkań. Legia ma szerszą ławkę, choć do Białegostoku też zawitali ciekawi piłkarze. W 1997 roku przez jedną rundę graliśmy gdzieś dwunastoma zawodnikami, a potem w zimę doszli kolejni i nie potrafiliśmy dociągnąć do końca, przegrywając tym samym mistrzostwo. Było niby blisko, ale się nie udało. Chwalono Legię za mecz ze Śląskiem, ale wrocławianie zagrali beznadziejnie i po drugiej, czy trzeciej bramce Legia to wyczuła. Wtedy można z rywalem jechać i jechać, aż do skutku. A potem – zabawa.
Szymczyk: Faktycznie, może Legia ma coś z Wieży Babel. Jest znacznie więcej obcokrajowców, ale nie jest to skutek próśb trenera Jozaka. Wyłącznie Eduardo i Antolić przyszli do Warszawy z jego polecenia Reszta to piłkarze, za transfery których odpowiada Ivan Kepcija. On stoi nad Jozakiem i to wszystko buduje. Nie dojdzie do sytuacji, w której Chorwat podejdzie do niego i powie, że, sorry Ivan, ale przesuń się, teraz ja tu rządzę. On ma być architektem na lata.
fot. FotoPyK