Legia Warszawa nie zwalnia tempa, bo do drużyny dołącza kolejny zawodnik. A konkretnie były junior Benfiki, który słynie z porywczego charakteru, nie unika konfliktów i od pewnego czasu nie pojawia się zbyt regularnie na boisku. Warszawscy kibice mogą mieć coś w rodzaju deja vu, bo podobne zdania mogli przeczytać jakieś pół roku temu, kiedy na Łazienkowską przybywał Hildeberto. Co więcej, wtedy nadzieje były ogromne i nie inaczej jest też w kontekście sprowadzenia Cafu – 25-letniego środkowego pomocnika z FC Metz.
Cafu już w Warszawie!
Więcej: https://t.co/6FvqvXJlWW
Fot. @j_prondzynski pic.twitter.com/aZ9aJttCRy— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 27 lutego 2018
W tym sezonie w lidze francuskiej Portugalczyk zaliczył 10 ligowych spotkań, w których na boisku spędził 680 minut. Ostatni raz w Ligue 1 oglądano go 25 listopada zeszłego roku, natomiast w styczniu udało mu się zaliczyć jeszcze dwa występy we wstępnych rundach Pucharu Francji. Rozbrat z wielkim futbolem – przez który rozumiemy mecze w pierwszym składzie z PSG, Monaco czy Lyonem – nie jest więc specjalnie długi. Przeciwnie, sytuacja wygląda podobnie jak u innego sprowadzonego przez Legię piłkarza FC Metz, Chrisa Philippsa. I chyba Luksemburczyk jest najlepszym przykładem na to, że w kontekście występów w polskiej lidze nie stanowi to wielkiego problemu.
Różnica pomiędzy Cafu i Philippsem polega jednak na charakterze. U Portugalczyka jest on dosyć porywczy, o czym świadczy chociażby jego kłótnia z trenerem Metz (gdzieniegdzie można przeczytać nawet o szarpaninie), po której został odstawiony od składu. W tym kontekście ciekawie zapowiada się współpraca Cafu z Romeo Jozakiem, który raczej nie przepada za krnąbrnymi piłkarzami. Przeciwnie, szkoleniowiec Legii ceni sobie spokojnych, biorących wszystko na chłodno profesjonalistów, jak Hamalainen, Niezgoda czy właśnie Philipps. A tych lubiących się buntować w większości nie ma już dziś w klubie.
Wracając do samego Cafu, latem 2016 roku został sprowadzony do ligi francuskiej z Portugalii – Lorient zapłaciło za niego 2 miliony euro. Poprzedni sezon w jego wykonaniu także był średnio udany, bo wystąpił w lidze 18 razy (1185 minut), czyli grał dość nieregularnie, a na koniec poznał gorzki smak degradacji. To, co mu się w tamtych rozgrywkach udało, to przede wszystkim jeden mecz z… FC Metz, w którym zaliczył dwie asysty oraz wywalczył rzut karny. I głównie przez ten błysk w kolejnym sezonie zasilił szeregi tego właśnie klubu.
Tak naprawdę najlepsze czasy Cafu to dwa pełne sezony przed wyjazdem do Francji w barwach Vitorii Guimaraes. To właśnie tam – pomiędzy 21. i 23. rokiem życia – był pierwszym wyborem u swojego trenera. A finalnie został nawet kapitanem drużyny. Grał bardzo regularnie w średniaku ligi portugalskiej, a swój ostatni sezon przed wyjazdem zwieńczył 3 golami oraz 2 asystami, co jak na piłkarza grającego na pozycji sześć/osiem było przyzwoitym wynikiem. Ogólnie więc od czterech sezonów Cafu nie schodzi poniżej granicy przyzwoitości i coś tam kopie, ale oczywiście całej przygody we Francji raczej nie da się podciągnąć pod udaną.
Fakty są jednak takie, że mieliśmy już w lidze piłkarzy o gorszych liczbach, którzy dawali sobie radę. A nawet w Legii, począwszy od Vadisa, po sprowadzonych w tym okienku Remy’ego czy Philippsa (chociaż tu jeszcze trochę za wcześnie na miarodajne oceny). Na papierze od żadnego z nich Cafu nie prezentuje się gorzej i jeżeli podobnie będzie na boisku, to w Warszawie z pewnością nikt nie będzie narzekać.
O ile nic się nie wysypie na etapie badań, wraz z transferem Portugalczyka (2,5-letnie wypożyczenie z opcją wykupu) dobiegnie końca przebudowa środka pola warszawskiej drużyny. Usystematyzujmy zmiany.
Odeszli: Jodłowiec, Moulin i latem Vadis + Kopczyński jest na wylocie
Przyszli: Philipps, Antolić, Cafu i latem Mączyński
Coraz mniej mamy więc z drużyny, która niewiele ponad rok temu kończyła swój udział w Lidze Mistrzów (zostali Malarz, Pazdan, Hlousek i wracający do zdrowia Radović), a Legia staje się coraz bardziej autorskim projektem Romeo Jozaka lub – jak kto woli – Dariusza Mioduskiego. Póki co warszawian z pewnością można pochwalić za zimowe transfery, bo wszystkie dotychczasowe ruchy wyglądały bardzo racjonalnie i nie inaczej jest też w przypadku Portugalczyka. Jakkolwiek spojrzeć, tak owocnego okienka w Legii nie oglądaliśmy od naprawdę dawna.
Fot. Newspix.pl