Robert Lewandowski już nieraz pokazywał, że wszystko jest możliwe. (…). Może czas na kolejny krok? Real Madryt jest w tej chwili w kryzysie, ale mimo to myślę, że łatwiej jest wygrać Ligę Mistrzów właśnie z tym zespołem, niż z Bayernem. A Robert na pewno zwraca uwagę na możliwości zdobywania trofeów. Poza tym Madryt to piękne miejsce do życia. Robert nauczyłby się kolejnego języka, co mogłoby mu się w przyszłości przydać – pisze w swoim cotygodniowym felietonie dla Przeglądu Sportowego Mateusz Borek.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Tematem głównym Przeglądu, ze zrozumiałych przyczyn, Igrzyska Olimpijskie. Magazyn lig zagranicznych gwarantuje jednak sporo ciekawych materiałów do przeczytania.
Tomasz Włodarczyk zastanawia się, kto zostanie mistrzem a kto spadnie. Mateusz Borek pisze o spekulacjach odnoście do przejścia Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt.
Robert Lewandowski już nieraz pokazywał, że wszystko jest możliwe. (…). Może czas na kolejny krok? Real Madryt jest w tej chwili w kryzysie, ale mimo to myślę, że łatwiej jest wygrać Ligę Mistrzów właśnie z tym zespołem, niż z Bayernem. A Robert na pewno zwraca uwagę na możliwości zdobywania trofeów. Poza tym Madryt to piękne miejsce do życia. Robert nauczyłby się kolejnego języka, co mogłoby mu się w przyszłości przydać.
Pomijamy pomeczówki i przenosimy się dalej. Lech ma wygrywać nie tylko u siebie.
Dokładnie od 20 sierpnia Kolejorz nie potrafi przywieźć trzech punktów z meczu rozgrywanego poza Poznaniem. Wówczas pokonał w Niecieczy Bruk-Bet Termalikę 3:1. O tym, jak to było dawno, najlepiej świadczy fakt, że odbył się już rewanż z tym zespołem! Paradoks tej wstydliwej, bo trwającej blisko pół roku serii jest taki, że poznaniacy i tak są wiceliderami ekstraklasy.
Szukając przyczyn niemocy wyjazdowej, należy zwrócić uwagę na fatalną skuteczność drużyny. Sam bilans nie jest katastrofalny, bo są to tylko dwie porażki w ośmiu meczach (ze Śląskiem Wrocław 0:2, oraz Górnikiem Zabrze 1:3). Sęk w tym, że piłkarze Nenada Bjelicy pięciokrotnie kończyli rywalizację poza poznaniem bez zdobytej choćby jednej bramki.
W ramce:
– Maciej Gajos dostał już od Lecha propozycję nowego kontraktu.
– W tygodniu przed meczem z Lechem piłkarze Arki tylko raz trenowali na naturalnej murawie.
Matej Palccic rzucił Grecję dla Wisły.
Kiedy dostał ofertę z Krakowa, przebywał na testach medycznych w Greckiej Larissie. – Z menedżerem uznaliśmy, że Wisła to dla nas lepsza oferta. Przeprosiliśmy Greków i pojechaliśmy do Polski – mówi. Najwyraźniej Grecy poczuli się rozczarowani i w świat puścili plotkę, że Palcic nie zostanie piłkarzem Larissy bo oblał testy medyczne.
– Byłem bardzo zaskoczony, gdy usłyszałem to w Polsce. Do Wisły dotarły nieprawdziwe informacje o oblanych testach, więc sprowadzono mnie wyjątkowo dokładnie. Badania trwały aż trzy dni, to były chyba najdłuższe testy w historii klubu – opisuje nowy piłkarz Białej Gwiazdy.
Koledzy Niko Datkovicia, nowego obrońcy Cracovii, grają w najlepszych klubach Europy. Ale kiedyś to on był ich kapitanem.
Jakąkolwiek zagraniczną ligę oglądałby Niko Datković, w każdej znajdzie swojego kolegę z dawnej drużyny. – Mateo Kovacic gra w Realu Madryt, Sime Vrsaljko w Atletico, Marcelo Brozovic w Interze Mediolan,Marko Rog w Napoli. W Schalke jest Marco Pjaca, a w Eintrachcie Frankfurt Niko Kovac, trener naszej ekipy – wyliczał piłkarz Cracovii. Dziś to gracze z innego świata, ale jeszcze niedawno to Datkovićnimi dowodził w chorwackiej młodzieżówce, której był kapitanem.
Skrzydła Śląska wiszą na włosku.
Śląsk ma “gołe skrzydła”. – Jeśli przytrafi się kolejna kontuzja czy kartki, będzie problem – ostrzega Jan Urban, który wraz z dyrektorem Adamem Matyskiem przekonał nowego prezesa, że trzeba wyłożyć pieniądze na zatrudnienie jeszcze jednego piłkarza, choć początkowo nie było na to zgody. Jest kilku kandydatów, wśród nich pan Juan Muniz, ale poszukiwania i negocjacje trwają.
W magazynie lig zagranicznych obszerna zapowiedź meczu Tottenham-Arsenal, ale my zatrzymujemy się przy tekście o Eibarze. Rusznikarze blisko Europy.
Za górami, za lasami… w położonym w dolinie miasteczku w baskijskiej prowincji Gipuzkoa żyją sobie ludzie, dla których największą atrakcją jest lokalny zespół piłkarski. Klub, który w dwa lata awansował z trzeciej ligi do pierwszej, a obecnie walczy o europejskie puchary. I nie przeszkadza im ani jeden z najmniejszych budżetów w lidze, ani stadion, który może pomieścić ledwie siedem tysięcy kibiców. Oto niesamowity przypadek Eibaru.
(…). Przed tygodniem Eibar rozgromił 5:1 Sevillę. A przecież Andaluzyjczycy na transfery wydali w tym roku więcej (75 milionów euro) niż wynosi cały roczny budżet Eibaru (45 milionów euro). Podobnie w Kraju Basków oberwało się też Betisowi (5:0). Poległa tam Valencia (2:1), a za tydzień na Ipuruę przyjedzie Barcelona.
Ferrari z garażu przeniosło się do… następnego garażu.
Chociaż Legia zarobiła na Armando Sadiku aż milion euro, w hierarchii napastników Levante Albańczyk na razie jest najniżej.
(…). Sadiku miał wymarzoną okazję do debiutu, bo zaraz po jego transferze klub z Walencji podejmował Real Madryt. Jednak trener Juan Muniz nie znalazł dla 26-letniego napastnika miejsca nawet w kadrze meczowej. (…). Wyżej w hierarchii trenera na pewno będzie Giampaolo Pazzini sprowadzony zimą z Hellas Werona. W niedzielę Albańczyk może zagrać po raz pierwszy w derbach z Valencią. W tym roku raczej będzie dżokerem, który ma dodać waleczności i zaangażowania.
Walka o jeden procent. 50+1. To hasło zna każdy kibic w Bundeslidze. Teraz ważą się losy specyficznych przepisów. Niemiecka piłka stoi przed wielką rewolucją.
(…). W ubiegłym tygodniu władze DFL, czyli organizatora rozgrywek Bundesligi, miały podjąć decyzję w sprawie wniosku Martina Kinda. Główny udziałowiec Hannoveru 96 domagał się zgody na wykupienie większości udziałów w klubie. W ostatniej chwili wycofałwniosek, ale doprowadził do tego, że rozpoczęła się kolejna debata na temat dyskusyjnej reguły “50+1”. A jej modyfikacja zmieni nie tylko niemiecką, ale też europejską piłkę. Czym jest mityczne wręcz hasło “50+1”? To przepis, który zakazuje chętnym inwestorom na przejęcie ponad połowy udziałów w niemieckich klubach.
Takiej szansy na przełamanie dominacji Juventusu we włoskiej lidze nie było już dawno, ale czy dumni gracze z Neapolu wytrzymają tempo Starej Damy?
To miasto będzie świętować cały rok. Ci ludzie na to zasłużyli – odpowiedział przed kilkunastoma dniami prezes Napoli Aurelio De Laurentiis, na pytanie dziennikarza, jak zareagowała by społeczność neapolitańska na trzecie mistrzostwo Włoch w historii. Na 15 kolejek przed końcem Serie A trwa widowiskowy wyścig z Juventusem. Kibice z Półwyspu Apenińskiego zadają sobie pytanie, czy Napoli zdoła dotrzymać kroku potędze z Turynu. – Maurizio Sarri ma trzech zawodników światowej klasy: Driesa Mertensa, Marka Hamsika i Lorenzo Insigne, ale za to Massimiliano Allegri ma dwie drużyny – stwierdził legendarny trener Arrigo Sacchi. I tak jak większość obserwatorów w Italii wyżej ocenia szanse Starej Damy.
W ramce Di Maria w formie na miarę Złotej Piłki.
Wydanie zamyka debiutancki felieton Tomka Ćwiąkały.
Pierre-Emerick Aubameyang od dłuższego czasu z całych sił walczył, by zrazić do siebie środowisko związane z Borussią. Od początku nie pasował charakterologicznie do tego klubu. Już nawet nie chodzi o maskę batmana czy zielone lamborghini. W czasach, gdy kluby drżą o to, by piłkarz nie spojrzał krzywym okiem na wrzeszczącego kibica, on konsekwentnie, z coraz szerszym repertuarem budował sobie kartotekę. Kręcenie spotu przed meczem? Żadem problem. Znaczek konkurencyjnej marki odzieżowej na włosach? Niv, tylko machnąć sprayem. (…). Liczba występków rozrosła się do tego stopnia, że nawet wyjątkowo stanowczy działacze z Dortmundu musieli ustąpić.
W pozostałych gazetach (Wyborcza, Superak, Rzeczpospolita) oprócz kilku pomeczówek same tematy olimpijskie. Odpuszczamy.