Fart, ulga, ból. Brutalny faul, za który powinno się wylecieć z boiska, ważny gol tego samego zawodnika i strata innego kluczowego piłkarza. Manchester City przeżył w tym meczu emocjonalny rollercoaster, chociaż mierzył się z zespołem o nieporównywalnie mniejszym potencjale. West Bromwich Albion przegrało 0:3 i niech się The Baggies cieszą, że tylko tyle. Wiele bowiem widzieliśmy fatalnych drużynowo występów, ale to co dziś pokazali naprawdę można nazwać antyfutbolem.
Posiadanie piłki? 25% Strzały celne? Jeden. Jakiekolwiek strzały? Tylko trzy. Rzuty rożne? Jeden. A wszystko to po 80. minucie. Jedynie liczba podań szokuje – ponad 200 ale tylko dlatego, że Obywatele nie wrzucili nawet trzeciego biegu. Nawet pomimo tego podopieczni Guardioli z łatwością przedostawali się pod pole karne rywali lub do niego. Tak było choćby w 19. minucie, kiedy Kevin de Bruyne posłał długie na kilkanaście (albo nawet kilkadziesiąt?) metrów podanie do Fernandinho, a ten z ostrego kąta pokonał Bena Fostera.
Goście mieli prawo wściekać się na taki obrót spraw, bo Brazylijczyk powinien obejrzeć czerwoną kartkę już na początku spotkania za… A co będziemy się rozpisywać, sami zobaczcie:
— Jon Hyde (@Jon_Hyde) 31 stycznia 2018
W tym nierównym pojedynku rannym został Grzegorz Krychowiak. Minęło pół godziny i Polak musiał opuścić boisko, ponieważ nie był w stanie kontynuować gry. Na razie nie wiadomo nic więcej na temat urazu pomocnika. – Sędziowie powinni chronić zdrowie piłkarzy – podkreślał ostatnio Guardiola. Cóż za ironia losu, że akurat jego zawodnik nie został od razu ukarany za taki chamski wyczyn. Czy jednak reprezentant Polski w jakikolwiek sposób zdołałby odmienić oblicze tego meczu? Śmiemy wątpić, bo musiałby chyba włączyć jakąś super moc niczym w „Galactic football”.
Przez moment wydawało się, iż tylko Benowi Fosterowi zależy na tym, by godnie zaprezentować się na Etihad. Gdyby nie kilka naprawdę świetnych parad – na przykład przy strzałach Bernardo Silvy zza pola karnego, albo lobie de Bruyne – The Baggies wywieźliby z Manchesteru przynajmniej dwa razy gorszy wynik.
Przy golu na 2:0 Anglik był już jednak bezradny. Kontrę rozprowadził nie kto inny jak belgijski pomocnik, oddał futbolówkę do Sterlinga na lewe skrzydło, a gdy ta wróciła pod jego nogi, bez problemu umieścił ją w siatce. Z łatwością zrobił to samo Kun Aguero pod koniec meczu, wybiegając do prostopadłego podania od Raheema i strzelając delikatnie obok chyba już zrezygnowanego Fostera.
Tak naprawdę jednak przebieg tego spotkania był zatrważająco nudny. Realizator jednej z angielskich telewizji przez blisko minutę ironicznie pokazywał kibica jedzącego posiłek na trybunach Etihad. Gdyby chociaż podopieczni Alana Pardew podjęli walkę, to uszanowalibyśmy ich porażkę. Ot, po prostu wygraliby lepsi. The Baggies jednak dopiero w ostatnich 10. minutach wybrali się pod pole karne Edersona, ale wtedy Sturridge uderzył niecelnie na niemalże pustą bramkę. Nic dziwnego, iż Brazylijczyk był zdekoncentrowany, skoro wcześniej równie dobrze mógłby sobie rozłożyć leżankę przed bramką, smacznie chrapać, a i tak niewiele by to zmieniło. No, może nie byłby to najlepszy pomysł biorąc pod uwagę aktualną porę roku, ale doskonale wiecie co mamy na myśli.
Guardiola zapewne celowo wystawił już dziś Aymerica Laporte’a, choć pewnie Francuz jeszcze nie zdążył nauczyć się wszystkich nazwisk swoich nowych kolegów. Cóż, sprawdzian raczej się nie udał, bo były stoper Athleticu również nie miał zbyt wielu okazji do pokazania się. Chcielibyśmy napisać o jego debiucie coś konstruktywnego, no ale po prostu się nie da. W teorii to idealny gracz dla zespołu Pepa, lecz na jakiś konkretniejszy sprawdzian będziemy musieli jeszcze poczekać. Tak samo zresztą na kolejne zwycięstwo West Bromu, bo z takim podejściem jak dzisiejsze nie osiągną absolutnie nic.
Manchester City 3:0 West Brom (1:0)
Fernandinho 19′, De Bruyne 68′, Aguero 89′