Robak wróci do Widzewa, Nawałka nie dyskutuje o kontrakcie z Wisłą

redakcja

Autor:redakcja

21 lutego 2013, 08:50 • 9 min czytania

Super Express serwuje dziś trzy krótkie rozmowy: z Pawłem Wszołkiem, Radkiem Majewskim oraz Adamem Nawałką. W Przeglądzie Sportowym znajdziecie między innymi lakoniczną rozmówkę z Marcinem Wasilewskim oraz wywiad z Mariuszem Stępińskim. Polecamy również tekst w Polska The Times nt. zjazdu zarządu PZPN.

Robak wróci do Widzewa, Nawałka nie dyskutuje o kontrakcie z Wisłą
Reklama

FAKT

Tekst o wiele mówiącym tytule: Górnik trenuje w syfie.

Reklama

Oto cała prawda o naszej ligowej rzeczywistości! Po powrocie z Turcji piłkarze walczącego o miejsce w europejskich pucharach Górnika muszą trenować wśród różnego rodzaju sprzętów, kosiarek, brudu oraz w zimnie. Pierwsze zajęcia zespół Adama Nawałki (56 l.) odbył w starej lekkoatletycznej hali, która pamięta jeszcze komunistyczne czasy. Teraz to w zasadzie nie hala do treningów, ale magazyn. Są tam przechowywane kosiarki, sprzęt boiskowy, a w oknach zamiast szyb straszy dykta…
To właśnie w takich warunkach trenują zawodnicy Górnika. W brudzie oraz w starej i nie uprzątniętej hali przygotowują się do pierwszego wiosennego spotkania z Piastem Gliwice, u siebie w poniedziałek. Nic dziwnego, że w hali-magazynie poubierani są ciepło, jakby byli na największym mrozie. Prawie każdy ma założone rękawiczki, a na głowach czapki.

Daniel Gołębiewski… wsadzony na minę. Tak twierdzi Fakt.

Piłkarz Czarnych Koszul kilka dni temu został kapitanem Czarnych Koszul, a w dodatku jest… jedynym napastnikiem w kadrze. – Na razie jeszcze nie przyzwyczaiłem się do nowej roli, nawet nie wiem dokładnie, jaki jest zakres obowiązków. Tak naprawdę to najpierw muszę wywalczyć sobie miejsce w składzie, choć faktycznie konkurencja jest z dnia na dzień mniejsza. Może teraz jakoś dam radę – mówi w rozmowie z Faktem ulubieniec kibiców z Konwiktorskiej. Sytuacja finansowa Polonii jest dramatyczna, dlatego kapitana Gołębiewskiego czeka ciężkie zadanie. To właśnie on będzie reprezentował drużynę w rozmowach z właścicielem klubu, Ireneuszem Królem (49 l.). Zadanie jest wyjątkowo niewdzięczne. – Powiem szczerze, że mam już dosyć tego całego zamieszania. Marzę tylko o pierwszym meczu ligowym, z Lechią Gdańsk. Razem z kolegami chcemy jak najszybciej wyjść na boisko i grać w piłkę – przekonuje Gołąbek.

RZECZPOSPOLITA

Tekst o sytuacji Bełchatowa pt. „Płaczu nie będzie”

Trener wytrzymał jednak zaledwie pięć tygodni. Prezes kopalni Jacek Kaczorowski miał znaleźć pieniądze na transfery, obozy i uregulować należności wobec zawodników. Ale na obietnicach się skończyło, więc trudno się dziwić, że Probierz zrezygnował z pracy, nim ją na dobre zaczął. Trenerem został w tej sytuacji dyrektor sportowy Kamil Kiereś, człowiek z Bełchatowa. Tani, w dodatku zapewne nie będzie się stawiał, bo nie ma wyboru. Prezes Kaczorowski nie pełni w klubie formalnie żadnej funkcji, ale to on płaci, więc rządzi. Może to przypadek, że wraz z Probierzem do dymisji podał się prezes klubu Marcin Szymczyk. To kto tam właściwie podejmuje decyzje? Specjaliści od futbolu czy węgla brunatnego? A może w Bełchatowie wszyscy mają dość piłki nożnej. Średnia widzów na meczu wynosi około 2 tysięce i jest najniższa w ekstraklasie. Płacz po spadku nie będzie więc głośny.

GAZETA WYBORCZA

Marcin Robak prawdopodobnie wróci do Widzewa.

Na trening z drużyną Robaka zapraszał Radosław Mroczkowski. Trener Widzewa przyznał, że rozmawiał z piłkarzem. W środę późnym wieczorem informację o tym, że 30-letni napastnik będzie grał przy al. Piłsudskiego, podał portal widzewiak.pl, ale zarówno klub, jak i piłkarz nie potwierdzają tego. – Jeszcze nic nie jest przesądzone. Nie podpisałem kontraktu, sprawa nie jest sfinalizowana. Może do soboty wszystko się wyjaśni – powiedział nam piłkarz w środę wieczorem. W nocy na Twitterze do tej sprawy odniósł się też Michał Wlaźlik, członek zarządu Widzewa, który zajmuje się sprawami sportowymi w klubie. „Spokojnie z transferem Marcina. Wszyscy byśmy chcieli go widzieć w naszej czerwonej koszulce, ale nie mówmy hop, zanim nie przeskoczymy” – napisał.

Rozmowa z Janem Urbanem.

Na takiego piłkarza jak Gruzin chyba pan czekał od dawna?
– Do rundy jesiennej przystąpiliśmy, mając w ataku tylko Marka Saganowskiego i Danijela Ljuboję. Marek ma swoje lata i jak przychodził, to słyszałem: „Po co nam taki dziadek?”. A ja widziałem, jak on zapieprza w ŁKS-ie, wyróżniał się. Choć teraz widać, że odczuwa przerwę spowodowaną problemami z sercem. Z drugiej strony Danijel też ma swoje problemy ze zdrowiem i nigdy nie wiadomo, czy nagle się nie rozsypie. I tak o jednego napastnika mieliśmy za mało. Przyjście Dwaliszwilego rozwiązuje problem.

To jest dla pana napastnik środkowy czy cofnięty?
– Na każdej z tych pozycji może grać.

Skąd pomysł na Tomasza Brzyskiego w Legii?
– Od lat Kuba Wawrzyniak nie miał konkurenta na lewej obronie. Tomek niekoniecznie z nim wygra, ale na pewno powalczy. Ma umiejętności, których nam brakowało. Przy stałych fragmentach gry jego lewa noga jest nieoceniona. Poza tym to jest dobry lewy obrońca, a takich piłkarzy nie ma w Polsce wielu. Jeśli Wawrzyniak będzie w słabszej formie, to mam kogo wystawić, bo do tej pory w takich sytuacjach grał na jego pozycji Jakub Rzeźniczak.

POLSKA THE TIMES

Tekst o najważniejszych punktach obrad zarządu PZPN.

– Zarząd PZPN podjął jednogłośnie decyzję o wystąpieniu z aplikacją Stadionu Narodowego w Warszawie – poinformował Boniek. Zaznaczył jednak, że to na razie tylko wstępna aplikacja. – Od decyzji UEFA będzie zależało, czy będziemy ją wzmacniać. Jeśli chcemy dalej aplikować, potrzebne będzie nam wsparcie samorządów. Rozmawiałem już nawet na ten temat z panią prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz i wszystko wygląda pozytywnie. Boję się tylko, że UEFA może podjąć decyzję i nie dopuścić do organizacji gospodarzy ostatnich dwóch turniejów, czyli Polski, Ukrainy i Francji [gospodarz Euro 2016 – red]. Jeśli jednak wyrazi zgodę, będziemy się ubiegać o organizację kilku spotkań – dodał prezes PZPN.

(…)

Kolejna ważna kwestia to umowa z firmą Nike, dostarczającą stroje piłkarzom reprezentacji Polski. PZPN miał z nią podpisaną umowę do grudnia 2014 roku. – Pojawił się jednak problem, bo – jak wszyscy wiemy – jesienią 2011 roku pozbyto się godła z koszulek. Potem zostało ono przywrócone, ale poprzednie władze PZPN podpisały aneks, w którym zobowiązały się pokryć wszystkie koszty reklam i filmów promocyjnych już wyprodukowanych. To znaczy, bez orła. Duże koszty, dlatego musieliśmy usiąść jeszcze raz do negocjacji, choć możliwości manewru nie mieliśmy zbyt wielkich. Udało nam się jednak uniknąć płacenia wysokiej kary umownej i przedłużymy w związku z tym kontrakt z Nike, prawdopodobnie do 2022 roku – poinformował Boniek.

DZIENNIK POLSKI

O pożegnaniu Dudka z reprezentacją.

– To będzie bardzo miłe wydarzenie. Jurek bez wątpienia jest jedną z takich osób w świecie piłkarskim, którym to się należy. Mnie, człowieka związanego z Krakowem i Cracovią, cieszy to, że to spotkanie zostanie rozegrane na stadionie „Pasów”. A że będzie to równocześnie pożegnalny mecz Jurka, tym większa będzie to przyjemność – mówi Tomasz Rząsa, przyjaciel Dudka, będący jednocześnie dyrektorem reprezentacji Polski ds. mediów: – Wiem, że ten pomysł już od dawna był zawieszony gdzieś w powietrzu. Jurek tyle znaczył w polskim futbolu, że każdy chętnie dołożyłby swoją „cegiełkę”, by uczcić jego karierę. Słyszałem o tym pomyśle jeszcze zanim zacząłem pracę przy reprezentacji, ale zawsze brakowało tego ostatniego kroku do realizacji.

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Pawłem Wszołkiem. O Polonii, o lidze, znów o Hannoverze.

Działacze Hannoveru grozili, że pozwą cię do UEFA za zerwanie kontraktu
– Nie przejmuję się tym! Tonący brzytwy się chwyta. Gdyby Niemcy naprawdę mnie chcieli, toby mnie mieli. Cały ten transfer to była jedna wielka amatorka. Też słyszałem, że chcą mnie skarżyć do UEFA. A niech skarżą! Racja jest po mojej stronie. Niczego wiążącego nie podpisałem, więc mogą sobie straszyć. Po takim postępowaniu tym bardziej się cieszę, że tam nie poszedłem. Widać, że w tym klubie piłkarze są traktowani jak rzeczy. A ja nie dam sobą manipulować.

Po rezygnacji z Hannoveru twoja reputacja na rynku niemieckim bardzo ucierpiała. Do Bundesligi raczej już nie trafisz…
– Jak będę dobrze grał wiosną, to żaden rynek nie będzie dla mnie zamknięty. Niemcy też się odezwą, jak nie z tego, to z innego klubu. Wszystko zależy ode mnie. A przecież Bundesliga nie jest jedyną ligą, do której mogę trafić. Są jeszcze Włochy, Francja, Anglia… Zresztą… kto powiedział, że muszę odejść z Polonii? Jak wszystko będzie poukładane, to chętnie zostanę na Konwiktorskiej.

Adam Nawałka pytany między innymi o swoją przyszłość i kontrakt z Górnikiem.

Milik Milikiem, ale dla Górnika największym problemem może być odejścieÂ… pana. Czy to prawda, że od czerwca będzie pan trenerem Wisły Kraków?
– Do końca sezonu, czyli do wygaśnięcia mojej umowy, jestem trenerem Górnika i interesuje mnie tylko to, aby ten zespół grał jak najlepiej. Dlatego nie będę komentował żadnych faktów medialnych.

Nie wierzę, że pana – wiślaka z krwi i kości – nie boli fakt, że „Biała Gwiazda” popada w przeciętność.
– Wisła ma swoje problemy, ale to klub, który zawsze wychodzi z opresji. Personalnie to nadal bardzo mocna drużyna i wiosną niejednemu rywalowi napsuje krwi. Ja koncentruję się jednak na pracy Zabrzu. Mam tu jeszcze wiele do zrobienia.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Marcin Wasilewski mówi m.in. o powrocie do Polski.

Było blisko?
– Nawet bardzo. Tak mi się wydaje. Skoro spotkałem się z szefem klubu i rozmawiałem o szczegółach kontraktu, to było blisko. Dyskutowaliśmy o różnych opcjach. Umowa do końca sezonu albo na półtora roku.

Kiedy się okazało, że nic z tego nie wyjdzie?
– W miniony piątek. Reprezentująca mnie pani mecenas Agata Wantuch usłyszała, że jednak się nie dogadamy.

Chodziło o warunki finansowe?
– Ogólnie mówiąc – tak, ale od razu zaznaczam, że napisano na temat w mediach mnóstwo bzdur. Ja wiem, może 75 procent z tego, co czytałem na mój temat, nie było prawdą.

Jasmin Burić znów wygrał rywalizację z Krzysztofem Kotorowskim.

Jasmin Burić szykuje się do gry z Ruchem Chorzów. Bośniak wraca do bramki Lecha Poznań po zaciętej rywalizacji z Krzysztofem Kotorowskim. Piłkarz twierdzi, że jest w świetnej formie. W klubie zapadła istotna decyzja. Sztab szkoleniowy uznał, że bramkarzem numer jeden Lecha Poznań w rundzie wiosennej będzie Jasmin Burić, który wygrał rywalizację z Krzysztofem Kotorowskim. To właśnie bośniacki golkiper zagrał w ostatecznym sprawdzianie Kolejorza przed ligą (porażka z Pogonią 0:1) i on też wystąpi w niedzielę przeciw Ruchowi.

Mariusz Stępiński przekonuje, że nie zazdrości Milikowi.

W maju skończy pan 18 lat. Czasu na podjęcie decyzji dotyczącej przyszłości piłkarskiej nie ma zbyt wiele.
– Dzisiaj nie powiem, gdzie będę grał za pół roku. Przed startem rundy wiosennej nie zawracam tym sobie głowy. Zależy mi na rozwoju piłkarskim, a Widzew jest do tego dobrym miejscem.

Milik strzelił 11 goli w lidze i jest w Bundeslidze.
– Arkowi nie zazdroszczę. Proszę zwrócić uwagę, że w tym wieku, w jakim jestem, on zaczynał grać w ekstraklasie. Ja mam za sobą już rok występów w lidze. Oczywiście, nie jest ich wiele, dlatego ze spokojem podchodzę do zmiany klubu. Na razie priorytetem jest Widzew. To w nim dostałem szansę zaistnienia w lidze. Jest tutaj trener Radosław Mroczkowski, któremu ufam. Jego też zapytam o zdanie w kwestii zmiany barw klubowych.

Najnowsze

Anglia

Wolves nie wygrali w lidze od kwietnia

AbsurDB
0
Wolves nie wygrali w lidze od kwietnia
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama