Reklama

Bielik na rozdrożu. Powrót do kraju najbardziej sensowną opcją?

redakcja

Autor:redakcja

19 stycznia 2018, 13:17 • 4 min czytania 60 komentarzy

To jasne, że Krystian Bielik ma sporego pecha, bo w dwóch newralgicznych momentach tego sezonu, czyli w dwóch okienkach transferowych, łapał kontuzje. Ta jesienna, barku, wyłączyła go z gry na 3,5 miesiąca, a ta najświeższa, mięśnia dwugłowego uda, ma go wyłączyć na miesiąc. A przy okazji wyszło także największe niebezpieczeństwo związane z terminowaniem w wielkim klubie. Żeby się przebić – czy w ogóle dostać jakąkolwiek szansę – trzeba być w formie i trzeba mieć kupę szczęścia. A jeśli tak jak w przypadku Bielika, los rzuca kłody pod nogi, szans na zrobienie jakiegokolwiek kroku we właściwym kierunku praktycznie nie ma żadnych. 

Bielik na rozdrożu. Powrót do kraju najbardziej sensowną opcją?

Kiedy wydawało się, że dzisiejszy 20-latek wreszcie wszedł na właściwe tory, bo pograł trochę w seniorskiej piłce w Championship w barwach Birmingham, wszystko się posypało. Najpierw pooglądał sobie młodzieżowe Euro z pozycji siedzącej, na co być może jakiś wpływ miały też jego niezbyt mądre wypowiedzi. A dalej zaczęły się wspomniane kłopoty zdrowotne, przez które stracił pół roku, i przez które może stracić kolejne pół. No właśnie, może, ale mimo wszystko nie musi, bo kilka opcji mu jednak pozostało. Co konkretnie mamy na myśli?

Bielik może oczywiście zostać w Arsenalu, ale – po tak długim rozbracie z piłką i wobec ogromnej konkurencji – będzie to najgorsze wyjście z możliwych. Bo w praktyce będzie to oznaczało kolejne pół roku kopania w młodzieżowej drużynie Arsenalu, a tam pewnie trudno w jego przypadku o jakiś znaczący skok rozwojowy. Natomiast w pierwszej drużynie grozi mu powtórka z jesieni 2016, w której to dostał na boisku mniej więcej 3 minuty w jakimś ogórkowym meczu pucharu ligi. Czy zatem Bielik może sobie na to pozwolić? Chyba niespecjalnie, zważywszy na fakt, że w całym swoim życiu zaliczył jak dotąd 988 minut w dorosłej piłce, co stanowi równowartość ledwie 11 pełnych meczów. Jak na 20 lat na karku wynik co najmniej przeciętny.

Inna opcja, na którą dotychczas najbardziej nastawiał się Arsenal, to wypożyczenie go do słabszego klubu na Wyspach. Pytanie tylko, czy znajdzie się chętny, by zaproponować Krystianowi kontrakt bez zaliczonych testów medycznych. Jasne, takie transfery już w piłce widzieliśmy, ale też – mając na uwadze, że dla Bielika to druga poważniejsza kontuzja w krótkim czasie – szerokiego grona chętnych na taki deal raczej byśmy się nie spodziewali. Okienko w Anglii zamyka się 31 stycznia, a do tego czasu nie ma szans, by Polak odzyskał pełną sprawność. I to każe postawić ogromny znak zapytania przy tego typu potencjalnym rozwiązaniu.

Ogólnie też nie tylko wypożyczenie na Wyspy, ale w ogóle wypożyczenie do jakiegokolwiek sensownego, europejskiego klubu będzie w tej sytuacji cholernie trudne do zrealizowania. Z w miarę poważnych rozgrywek w późniejszym terminie okienka zamykają się w Szwajcarii (15 lutego) oraz w Rosji (24 lutego). Tyle że tutaj musiałoby zostać spełnionych przynajmniej kilka warunków – przede wszystkim znalezienie potencjalnego chętnego oraz znalezienie chęci u samego Bielika na taki ruch. Jako że tym sposobem Arsenal i tak nie zrealizowałby swojego planu dalszego wdrażania Bielika w wyspiarski styl gry, bardziej sensowna wydaje się jeszcze inna opcja, o której zrobiło się u nas ostatnia dosyć głośno…

Reklama

Opcja powrotu piłkarza do Legii. Jak ustalił Przegląd Sportowy, taki temat faktycznie istnieje. Abstrahując już od tego, na ile jest to realny transfer, zarówno dla piłkarza, jak i dla mistrzów Polski rozwiązanie byłoby bliskie optymalnego. Oczywiście przy założeniu, że Bielik faktycznie czegoś się w Arsenalu nauczył. Jakkolwiek spojrzeć, tego typu transfer mógłby spełnić wielką funkcję edukacyjną i służyć jako zachęta (bądź przestroga) dla wielu innych piłkarzy. Takich, którzy w przyszłości znajdą się w sytuacji Bielika i będą rozważać kontynuowanie kariery (lub właściwie jej zaczęcie) w czołowym polskim klubie lub skorzystanie z zaproszenia europejskiego giganta.

Przypomnijmy bowiem, że Bielik absolutnie nic w ekstraklasie nie pokazał, no może poza jedną ruletą. Rozegrał pięć spotkań, z czego trzy ogony i wyjechał na podbój Anglii. Jeżeli teraz wróciłby jako zawodnik przerastający naszą ligę lub przynajmniej należący do jej czołówki, byłby to zarazem jasny sygnał, że wybrana przez niego ścieżka miała głęboki sens. Istnieje jednak także prawdopodobieństwo, że to dalej będzie jedynie piłkarz z potencjałem, i że wcale nie okaże się bardziej przydatny od zawodników, którzy już w Legii grają. A wtedy lekko ucierpiałoby też kibicowskie wyobrażenie o naszym wielkim talencie z Arsenalu.

Sami jesteśmy ciekawi, jak rozwinie się sytuacja Bielika. Jeżeli nie rozwinie się w żadną stronę, dla zawodnika właściwie będzie to strzał we własne kolano. Dla nas najbardziej interesującą opcją byłby oczywiście jego powrót do kraju i w sumie chętnie przekonalibyśmy się na własne oczy, jak mocno przez ostatnie 3 lata Bielik przybliżył się do poważnej piłki.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

60 komentarzy

Loading...