Gdy zwykle doskonale poinformowany brytyjski dziennikarz John Cross rozwiał wszelkie wątpliwości i zakomunikował, że Alexis Sanchez jest o pół kroku od dołączenia do Manchesteru United, stało się jasne, że tego weekendu kibice Arsenalu nie będą wspominać najlepiej. Jeden z najlepszych graczy ich zespołu, niedawny idol, ma bowiem podążyć drogą znienawidzonego Robina van Persiego. Ale fakt, że Chilijczyka zabrakło w kadrze na mecz z Bournemouth i że zabraknie pewnie w składzie na każdy kolejny mecz Arsenalu, to nie jedyna fatalna okoliczność na zakończenie tygodnia. Kanonierzy bowiem dali się ograć Wisienkom, do pięciu przedłużając serię meczów bez wygranej we wszystkich rozgrywkach.
Ciężkie tygodnie Arsenalu właśnie stały się jeszcze cięższe. Dni mijają, a Kanonierzy wciąż borykają się z tymi samymi problemami. Tydzień temu słabości obnażyło Nottingham Forest, dziś wobec indolencji obrońców Arsenalu bierni nie pozostali gracze Bournemouth.
Dość powiedzieć, że Wisienki oddały zarówno więcej strzałów, jak i więcej celnych uderzeń od znacznie bardziej renomowanych rywali. Dwa z nich swój lot zakończyły w siatce, przy obu niezastąpiony okazał się Callum Wilson. Najpierw wyprzedził Petra Cecha i skierował piłkę przytomnym dziubnięciem do siatki. Chwilę później uniknął spalonego i dość niezdarnie odegrał w kierunku Jordona Ibe. Na tyle szczęśliwie, że ten mógł uderzyć z pierwszej piłki i pokonać zasłoniętego bramkarza gości.
Na dwa gole Bournemourh w krótkim odstępie czasu Arsenal nie potrafił odpowiedzieć. Tak jak wcześniej Kanonierzy zdobyli gola po świetnym, chirurgicznie precyzyjnym zagraniu Iwobiego do Bellerina, tak później nie potrafili już wykreować sobie choćby jednej podobnej sytuacji. Znamienne, że gdy już w końcówce zamknęli Wisienki w ich polu karnym, nie potrafili dograć w jego obręb jednej dokładnej piłki. Czarę goryczy przelała akcja w ostatniej minucie, kiedy długo budowany atak Arsenalu zepsuło podanie do wracającego ze spalonego Bellerina.
Trzeba to powiedzieć wprost – Arsenal dziś nie potrafił zagrać z Bournemouth, jak na zespół należący do europejskiej czołówki przystało. Choć patrząc na to, że mimo szóstego miejsca w tabeli, kompromitacji w FA Cup z Nottingham Forest, nikt w tym klubie wciąż nie wykonuje zdecydowanych kroków, należy sobie zadać z pewnością bolesne dla fanów Kanonierów pytanie. Czy wobec tego Arsenal wciąż może się tytułować ekipą z europejskiego topu? Czy może pogodził się ze zjazdem półkę niżej?
Bournemouth – Arsenal 2:1 (Wilson 70′, Ibe 74′ – Bellerin 52′)